Wyborcy lewicy: sojusz trzech nisz

Wyborcy lewicy: sojusz trzech nisz

Warszawa 07.11.2018 r. dr Przemysław Potocki – politolog. fot.Krzysztof Zuczkowski

Lewicowość w Polsce jest orientacją elitarną Dr Przemysław Potocki – Wydział Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW Jak tam lewica? Ma szansę w wyborach? Ile może zebrać? – Jeśli mówimy o konkretnych procentach, to ok. 10-11%. Mało! W sondażach ma więcej. – To wynika z obecnego układu sił, a także z tego, jak działają inne podmioty na rynku wyborczym. Po pierwsze, Platforma Obywatelska, która wciąż, jeśli chodzi o elektorat, ma silny segment lewicowy. Po drugie, PiS, które wysłało silne impulsy socjalne w ramach programu 500+ i nie tylko. A sytuacja ekonomiczna wpłynie na wynik wyborów, podobnie jak sytuacja na rynku pracy, która cały czas jest relatywnie dobra. Zdecydowanie lepsza niż pod koniec kadencji PO. No i trzeci element to sama debata medialna i pozycja, którą zajmuje w niej lewica. Bez bonusu w postaci obecności w parlamencie lewicy jest po prostu trudno. Ma wielki kłopot z przebiciem się w mediach. Co to za ludzie te 10-11%, skąd się biorą, gdzie są? – Generalnie lewicowość w Polsce, ta orientacja polityczna, jest orientacją elitarną. O! – Elitarność wynika z tego, że w stosunku do osób o poglądach prawicowych lewicowców jest wyraźnie mniej. Na podstawie danych sondażowych można szacować, że ok. 15-16%. Także jeśli chodzi o pewne uwarunkowania strukturalne. Zapominamy o tym, ale rok 2014 miał szalenie istotne znaczenie dla polskiej sceny politycznej. Krym i Rzym Dlaczego? – Mieliśmy inwazję na Krym i widzieliśmy w sondażach, jak dominujący na rynku segment centrowy stał się segmentem drugim. Na prowadzenie wysunął się segment prawicowy. Można powiedzieć, że w dużym stopniu spowodowane to było lękiem przed zbliżającym się konfliktem, niepokojami, a także falą rosnącego patriotyzmu. Dlatego doszło do przetasowania, jeśli chodzi o układ sił na rynku politycznym, i beneficjentem tego stało się PiS. A lewica? – Przeciwnie! Znalazła się na o wiele gorszej pozycji z racji tego, że jest ciągle oskarżana o prorosyjskość, co utrudniało jej funkcjonowanie. To jedna rzecz. A na poziomie, powiedziałbym, demograficznym elementem, który teraz oddziałuje na pozycję lewicy i na PiS, jest fakt, że osób w wieku poprodukcyjnym jest więcej niż tych w wieku przedprodukcyjnym. Dane GUS są następujące: w 2018 r. osób w wieku przedprodukcyjnym było 6,936 mln, natomiast w wieku poprodukcyjnym – 8,206 mln. Osób sędziwych, czyli takich, które mają 80 i więcej lat, jest ponad 1,7 mln. W roku 2000 było ich tylko 774 tys. Przybyło milion. – Do tego jedno zastrzeżenie – większość to kobiety. A gdy popatrzymy na dane dotyczące poziomu religijności, kobiety są bardziej religijne niż mężczyźni. Gdyby zatem ktoś szukał źródeł stabilności poparcia dla PiS, jedno z nich już ma. Społeczeństwo nam się starzeje. – To oczywiście ma szerokie konsekwencje. Powoduje, że orientacje konserwatywne są trwałe i umacniają się. Ma również konsekwencje polityczne, bo trzeba dopasowywać przekaz polityczny do odbiorców. Owszem, polityk kształtuje poglądy w społeczeństwie, wpływa na opinię publiczną i postrzeganie rzeczywistości, ale musi to robić, uwzględniając istniejący układ wartości, postaw i stereotypów. Z tego punktu widzenia lewicowi liderzy mogą mieć kłopot, bo każdy z tworzących koalicję podmiotów sięga do innych grup wiekowych. – Lewica zawsze zyskiwała, kiedy potrafiła ze swojej wielonurtowości skorzystać. I wydaje się, że tym razem udało się to osiągnąć. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w roku 2007, kiedy była koalicja Lewica i Demokraci. Wtedy zdobyła 13,15% głosów. – Mamy liderów, którzy reprezentują różniące się środowiska, ale one są komplementarne. Po pierwsze, jest lider SLD, odwołujący się do szerszego elektoratu, dla którego ważnym elementem jest sentyment do PRL i poczucie dumy z tego, co w tamtym okresie zrobiono. Po drugie, mamy samorządowca, który wbrew przeciwnościom uosabia mit self-made mana, dobrze osadzony w potocznej świadomości. To Robert Biedroń. Spójrzmy na jego miejsce urodzenia, drogę życiową, na Słupsk, w którym rządził. Okazuje się, że średnie miasta są dla niego istotne, on je zna, czuje i budzi tam zaufanie. Człowiek Słupska – to jego kapitał? – Właśnie. A samorząd terytorialny w badaniach jest wyraźnie lepiej postrzegany niż polityka centralna. Wreszcie środowisko Razem. Ono, z jednej strony, cieszy się względami

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2019, 38/2019

Kategorie: Wywiady