33/2012

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Przebłyski

Rozkoszny czasoumilacz

Nie wiadomo, ile osób sieć Plus zachęciła do wysłania bezpłatnego esemesa, sprawiającego, że dzwoniąca do nas osoba słuchała melodyjki zamiast zwykłego sygnału. Wiadomo jednak, że esemes może był bezpłatny, ale korzystanie z tzw. czasoumilacza już nie, o czym oczywiście Plus nie poinformował. Naturalnie, wszyscy, którzy po miesiącu dostali rachunek, żądali wyłączenia czasoumilacza. I tu ich Plus miał! Sieć przygotowała bowiem drogę przez mękę. Najpierw trzeba było się dodzwonić, wielokrotnie słuchając reklam i zapewnień, że „wszystkie stanowiska są zajęte”. Potem okazywało się, że doradca nie może wyłączyć czasoumilacza. Można to zrobić tylko esemesami – nie jednym, jak w przypadku zamawiania tej usługi, ale dwoma. W dodatku tekst musiał być w całości napisany drukowanymi literami (to po to, by część klientów się pomyliła i pisała ponownie). Pogratulować finezji w wyciąganiu kasy!

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Lewandowski kopie w Smudę

Odezwał się jeszcze jeden asiorek z reprezentacji. I zepsuł powietrze. Lewandowski cały problem widzi w Smudzie. Bo źle przygotował drużynę fizycznie. Bo choć coś tam w szatni mówił, to piłkarze i tak grali swoje. Bo to, co ustalili sami piłkarze, było rozsądniejsze od poleceń Smudy. Z tego, co mówi Robert Lewandowski, wynika, że z tą ekipą nawet genialny Mourinho nic by nie zwojował. Getry i majtki opadają. Widzieliśmy efekty gry naszych orzełków. Z takimi myślicielami jak Lewandowski czy Błaszczykowski ta reprezentacja nie ma żadnych szans na sukcesy. O kondycję musi przecież dbać sam zawodnik. Bo na krótkim zgrupowaniu niewiele można zrobić. Zwłaszcza gdy ma się takiego Lewandowskiego, który po dwóch treningach płakał, że Smuda ich zaorze. Robert L. popłakiwał też, że nie miał mu kto torby nosić. Marnie grał, a teraz nawet śladu refleksji. Tak to jest, gdy gamoniom śpiewa się „Polacy, nic się nie stało”.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Jakie są przyczyny klęski polskich sportowców w Londynie?

Zbigniew Pacelt, pływak i trener, b. wiceminister sportu, poseł PO Indywidualnie niektórzy strasznie zawiedli. Żal mi Dołęgi, który był 95-procentowym kandydatem do medalu. Znam go tyle lat i to naprawdę porządne chłopisko. Jednak trzykrotnie spalił próbę, a mógł przecież niżej zacząć. Żal mi niespełnionych marzeń szermierzy, pływaków, siatkarzy, ale wiem, że czasem drobny błąd kosztuje utratę zwycięstwa. Bywa, że zajmuje się czwarte miejsce, i to też może być gorzką pociechą, jeśli się jest np. mistrzem świata. Sam wiem, co to znaczy, bo też byłem w takiej sytuacji na igrzyskach. Byłoby dobrze zdobyć więcej medali, ale nie mówmy o klęsce. Nie przywiązujmy się do tzw. pewniaków, oni mają zawsze najtrudniejsze zadanie. Wojciech Fibak, biznesmen, mecenas sztuki, tenisista Na igrzyskach jest olbrzymia konkurencja, każdy walczy jak nigdy w życiu, daje z siebie wszystko, bo to okazja jedyna na cztery lata, największa impreza sportowa na świecie. Nasi zawodnicy z pewnością chcieli wygrać, tyle że przeciwnicy nierzadko okazali się lepsi. Co do Agnieszki Radwańskiej, była to jej najboleśniejsza porażka, bo na swoim ulubionym korcie, jako druga rakieta świata, odpadła już w drugiej rundzie. Dlaczego? Jej przeciwniczka, Serena Williams, ostatnie trzy tygodnie po wielkoszlemowym finale na kortach

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Czas zwykłych śmiertelników

Polskę oplata niebiesko-zielona ośmiornica, która żeruje na społeczeństwie i ma się bardzo dobrze Czy nie odnoszą państwo wrażenia, że Polska zaczyna przypominać krainę Harry’ego Pottera, mugoli i czarodziejów? Mugole to my wszyscy, także moi rówieśnicy czy osoby odrobinę młodsze, pracowite, wykształcone, które chciałyby pracować zgodnie ze swoimi kwalifikacjami. Chciałyby! Piszą więc setki CV, wysyłają je do setek firm i instytucji. I nic! Odbijają się od drzwi gabinetów i od szklanych sufitów.Ale w naszym kraju mieszkają też czarodzieje – oni przenikają przez zamknięte dla innych drzwi, na nich czekają dobrze płatne posady, dla nich wyczarowuje się nowe stanowiska. Oni mają czarodziejskie różdżki – to legitymacje PO, PSL, to krewni i znajomi umocowani w strukturach rządzących partii. Oto grupa tych, których nie dotyczą prawa obowiązujące w świecie zwykłych śmiertelników.Taśmy PSL pozwoliły zajrzeć za kurtynę, do tego zamkniętego dla niewtajemniczonych świata. Lawina ruszyła. Gazety pokazały więcej – że tysiące stanowisk w spółkach skarbu państwa, w instytucjach państwowych i samorządowych obsadzanych jest z klucza partyjnego, przez działaczy partyjnych lub ich krewnych. Że Polskę oplata niebiesko-zielona ośmiornica, że żeruje na polskim społeczeństwie i ma się bardzo dobrze. Ustalenia mediów potwierdził też raport SLD, który wysłaliśmy premierowi Tuskowi. Ten raport

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Media

Wojna o abonament

Rząd nie ma pomysłu na kłopoty finansowe mediów publicznych, choć projekt ustawy miał być gotowy już w sierpniu – Marszałek Komorowski podjął się roli osoby, która będzie koordynowała wszystkie toczące się prace legislacyjne związane z mediami – powiedział dziennikarzom w Sejmie prezes TVN Piotr Walter. Rzecz miała miejsce 29 kwietnia 2008 r., w trakcie wspólnej konferencji prasowej prezesów: TVP – Andrzeja Urbańskiego, Polsatu – Zygmunta Solorza-Żaka i TVN z ówczesnym marszałkiem Sejmu. Panowie zjawili się na Wiejskiej w związku z debatą nad przyszłością mediów elektronicznych w naszym kraju. Impulsem do niej był projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji autorstwa posłanki Platformy Obywatelskiej Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, która złożyła go do laski marszałkowskiej jeszcze w listopadzie 2007 r. Spór toczył się wokół jednego – kształtu i wysokości abonamentu, z którego utrzymują się telewizja i radio publiczne. Skończyło się na niczym. Dziś, po zapowiedziach premiera Donalda Tuska i min. Michała Boniego, że nowy projekt rozwiązań dotyczących finansowania mediów publicznych pojawi się w sierpniu, dyskusja rozgorzeje na nowo. Będzie gorąco, bo kondycja finansowa głównych graczy jest gorsza niż cztery lata temu, rząd zaś nie ma pomysłu, jak z tego wybrnąć. Pieniądze, pieniądze…

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zdrowie

Leczenie za euro

Coraz więcej ludzi szuka specjalistów w innych krajach. Muszą się nieźle natrudzić, żeby dostać się do nich bezpłatnie W mediach wciąż pojawiają się dramatyczne apele o pomoc w opłaceniu operacji za granicą, zwłaszcza ciężko chorych dzieci. Pieniądze na wyjazd zbierają fundacje, sami chorzy oraz ich rodziny. Można odnieść wrażenie, że Polska nie zapewnia im prawa do bezpłatnej terapii w innych krajach. Narodowy Fundusz Zdrowia zaprzecza tym pomówieniom. Twierdzi, że wysyła chorych na leczenie za granicę, gdy w Polsce nie mają oni na nie szans. Jednak uzyskanie zezwolenia jest bardzo trudne, trzeba się sporo nabiegać po urzędach i gabinetach. Dla Elizy Fundacja Splotu Ramiennego jest szczególnie dumna z maleńkiej podopiecznej Elizy Husiew. To właśnie jej historia pokazuje, że warto pomagać innym. Podczas porodu dziewczynka zaklinowała się barkami. Ponieważ miała problemy z oddychaniem, lekarz wykonał tzw. manewr McRobertsa, zmieniający położenie płodu w brzuchu matki. Niestety, w jego trakcie nastąpiło okołoporodowe porażenie splotu ramiennego dziecka. Matka natychmiast rozpoczęła rehabilitację Elizy, mającą przywrócić sprawność rączki. Początkowo kończyna zwisała bezwładnie. Po wielu miesiącach ćwiczeń dziewczynka zaczęła ruszać paluszkami, potem zginać rączkę. Ale w stawie łokciowym powstawały przykurcze, mięsień

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Cyryl I z misją pojednania

Po raz pierwszy zwierzchnik Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej przyjeżdża do Polski Wizyta patriarchy Cyryla w Polsce będzie miała wymiar historyczno-cerkiewny i polityczny. Dla prawosławnych i być może dla części katolików ważniejszy jest pierwszy jej aspekt. Choć patriarcha spotka się z prezydentem i marszałkiem Senatu, a wspólnie z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski abp. Józefem Michalikiem podpisze orędzie wzywające wiernych obu Kościołów do wzajemnego wybaczenia krzywd, to jego wizyta ma przede wszystkim religijny charakter. Zwierzchnik jednej z lokalnych Cerkwi składa wizytę na zaproszenie zwierzchnika innej, w tym wypadku Polskiego Autokefalicznego (co oznacza: niezależnego) Kościoła Prawosławnego, co w świecie prawosławnym jest normalną praktyką. To wyjaśnienie wydaje mi się konieczne z uwagi na zadziwiający poziom ignorancji społeczeństwa polskiego w kwestii prawosławia, jego historii w państwie polskim, jego tradycji i związków z ogólnonarodową kulturą. Dla znaczącej części polskiej opinii publicznej najważniejszy będzie polityczny wymiar wizyty. „Jeszcze Cyryl nie przyjechał – napisał Adam Szostkiewicz („Polityka” nr 22/23 br. ) – a już na polskiej prawicy poszły w ruch cepy”. Chodzi o zdyskredytowanie wizyty, samego Cyryla oraz obozu rządzącego… Warto zatem przypomnieć, do kogo przyjeżdża patriarcha największej liczebnie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej – w jurysdykcji

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Pęknięte balony

Na igrzyskach w Londynie zaprezentowaliśmy się podobnie jak cztery lata temu w Pekinie. Czyli słabo. Szczerze? Spodziewałem się lepszej sytuacji – mówi były lekkoatleta Marcin Urbaś. – Jesteśmy narodem upośledzonym, który w sporcie już dawno przestał się liczyć – dodaje Jacek Wszoła, złoty medalista z Montrealu w skoku wzwyż. Krótko mówiąc: to nie były nasze igrzyska. Liczyliśmy na powtórkę z Wimbledonu Agnieszki Radwańskiej, na emocje związane z meczami siatkarzy. Przewidywaliśmy medale Piotra Małachowskiego, Mateusza Kusznierewicza i wielu innych. Skończyło się na tradycyjnym „Nic się nie stało”, które weszło nam w krew podczas ostatniego Euro. Niektórych zaczyna to drażnić. Mówienie, że jest lepiej, bo w badmintonie, siatkówce plażowej, dżudo i w zapasach byliśmy o krok od medalu, niczego nie daje, skoro de facto tych medali nie ma. Przez dwa tygodnie z ust komentatorów słyszeliśmy jedno: trzeba wierzyć. No i wierzyliśmy. Zadowalaliśmy się jednorazowymi wzlotami, nie zauważając, że gdzieś w tle toczy się dyskusja i wcale tak optymistyczna nie jest. – Świat idzie do przodu, a my wisimy na krawędzi – mówi Janusz Wójcik, trener piłkarskiej reprezentacji z Barcelony 1992 r., igrzysk, na których po raz ostatni Polska zdobyła medal w grze zespołowej. Zmarnowane szanse Lista rozczarowań jest długa. Gdy pytamy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

ABC BANKOWOŚCI część III

Z kontem lepiej – rozmowa z Robertem Klepaczem

Za podstawowe rachunki bankowe płacimy bardzo mało, ale zakres usług jest niezbyt szeroki Robert Klepacz – wicedyrektor Departamentu Systemu PłatniczegoNarodowego Banku Polskiego Rozmawia Andrzej Dryszel Wiele osób, zwłaszcza starszych i o niższych dochodach, nie chce mieć konta bankowego ze względu na zbyt duże, ich zdaniem, koszty i formalności, a nikłe korzyści. Jak ich przekonać?– Z prowadzonych przez NBP badań opinii publicznej wynika, że wciąż dość duża część społeczeństwa – ok. 22% – nie ma konta. Jest jednak postęp, bo kilka lat temu posiadało je tylko 50-60% Polaków. Ci, którzy nie korzystają z rachunków bankowych, często po prostu preferują kontakt z gotówką. Wolą fizycznie dzielić pieniądze na różne miesięczne wydatki, wydzielają sobie określoną kwotę i zakładają, że więcej nie wydadzą. Podkreślają, że dzięki temu lepiej kontrolują domowy budżet, niż gdyby korzystali z rachunków i kart płatniczych. Gdy zaś mają ze sobą kartę, ich samokontrola słabnie, pod wpływem impulsu czy chęci skorzystania z okazji mogą się decydować na jakieś nieplanowane wcześniej zakupy – i wydać więcej, niż ich na to stać. Niektórzy, szczególnie osoby starsze, wskazują jako przyczynę barierę technologiczną i obawy, że nie poradzą sobie w zderzeniu z nowoczesną technologią: bankomatami, dostępem przez internet, terminalami w sklepach.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

ABC BANKOWOŚCI część III

Pomyśleć o przyszłości

Bezpiecznie jak w bankuPieniądzom na kontach bankowych nie zagrożą pożar albo rabusie rozpruwający nawet najmocniejsze sejfy. Nie zagrozi im też plajta banku. Nasze depozyty przechowywane w jednym banku są chronione w 100% do równowartości 100 tys. euro. To jednolita gwarancja, obowiązująca w całej Unii Europejskiej. Większe oszczędności dobrze zatem ulokować w różnych bankach.Wypłata pieniędzy (pochodzą one z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, finansowanego z obowiązkowych wpłat dokonywanych przez banki) rozpoczyna się w momencie zawieszenia działalności banku przez Komisję Nadzoru Finansowego i złożenia wniosku o ogłoszenie jego upadłości. Depozyty wypłacane są w złotych (także wtedy, gdy ktoś przechowywał na rachunku waluty obce). Dla osób spłacających kredyty ważne jest zaś to, że wypłacana będzie cała kwota zgromadzonych środków do wysokości limitu gwarancyjnego, bez pomniejszania o wartość zaciągniętych kredytów w danym banku. Klient upadłego banku ma pięć lat na odebranie zagwarantowanych pieniędzy. Zapis na wypadek śmierci – prosta i wygodna forma zabezpieczenia członka rodziny Co stanie się z pieniędzmi odkładanymi w banku, gdy posiadacz konta umrze? Najważniejsze jest to, że na pewno nie przepadną – co łatwo może się stać z gotówką przechowywaną domowymi sposobami. Dlatego każdy, kto chce, by jego środki finansowe trafiły do tych, na których mu zależy, powinien zadbać

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.