Wydarzenie, ale nie medialne

Wieczory z Patarafką

Nikt na ogół nie czytuje słowników „ciurkiem”, od A do Z. Ale jest taki słownik, który właściwie warto by tak przeczytać, bo jest z natury swojej bardzo ciekawy. To słownik etymologiczny, czyli historia słów. Ale – jak powiada Lynn Margulis – „Historia ewolucji to historia wszystkiego”, co odnosi się znakomicie także do ewolucji języka. A może nawet przede wszystkim? Mieliśmy dotąd jednotomowy Słownik etymologiczny języka polskiego” Aleksandra Brücknera, niesłychanie krytykowany, ale niezastąpiony. Teraz Andrzej Bańkowski wydał dwa tomy nowego słownika, trzeci tom w przyszłości chyba niedalekiej (PWN), a każdy z tomów dwa razy grubszy od Brücknerowego. Autentyczne wydarzenie. Napisanie takiego dzieła wymaga od autora znajomości chyba wszystkich dziedzin wiedzy ludzkiej, a poza tym intuicji, fantazji, pomysłowości i ogromnej odwagi. Bo Lynn Margulis ma rację, to rzeczywiście historia wszystkiego. A historia to 1% faktów, ale 99% interpretacji.
Bańkowski chyba wie o tym doskonale. I chyba spodziewa się ataków, bo przecież każde hasło jest właściwie domysłem. A nawet je uprzedza, pisząc stylem tak przewrotnym, że nie zawsze wiadomo, czy kpi, czy mówi serio. Bardzo dziwna metoda jak na leksykografa, ale uzasadniona. Kwiatem metody Bańkowskiego jest „Wstęp autorski”, właściwie materiał na osobną książkę opisującą dzieje ludzkości, od potopu poczynając. Dzieje te są rewelacyjne, bo po prostu nic się nie zgadza z przyjętymi dotąd mniemaniami. Dosłownie każde zdanie trzeba by zamienić w osobny rozdział – bo tak gigantyczne obrazoburstwo, jak prezentowane przez Bańkowskiego, domagałoby się lawiny dowodów.
Nie wiem, czy narody po potopie rozdzieliły się na Semitów i Antysemitów (w sensie geograficznym, ale także autorskiej kpiny), nie wiem, czy Troja leżała nad Adriatykiem, nie wiem, czy język polski jest w istocie ukraińskim, czy Hunowie byli Słowianami, a chrześcijaństwo w Polsce istniało o stulecia wcześniej, czy (i dlaczego) właśnie Siemowit był prawnukiem Ruryka, czy Polanie spokrewnili się z Bawarami i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Wszystko to jest możliwe i inteligentnie pomyślane, bardzo przy tym ciekawe, ale z dowodami bywa krucho. Co prawda, taka jest natura każdej historii, także tej wczorajszej, a każdy, kto się grzebał w historii wcześniejszej, wie, że prawie wszystko jest dyskusyjne i wątpliwe. W każdym razie Andrzej Bańkowski zaproponował przy okazji słownika zupełnie inną wersję historii, więc oczywiście i sam słownik wypadł mu zupełnie inaczej niż Brücknerowi, dosyć porównać jakiekolwiek dwa hasła. To zresztą naprawdę pasjonujące zajęcie.
Przyznam, że o ile Brücknera znam dość dobrze, to przeszło tysiąc osiemset wydanych dotąd stron Bańkowskiego dopiero ledwo liznąłem, nie na tyle, żeby się mądrzyć na jego temat. Książka w każdym razie jest niezwykła, szokująca i powinna wywołać szeroką dyskusję. Ale jestem pewien, że tak się nie stanie i pojawi się tylko parę wzmianek w prasie fachowej (ale gdzie ta prasa fachowa?), bo cóż w tym niby takiego, co by zainteresowało telewizyjne paniusie? Takie wydawnictwa jak „Etymologiczny słownik języka polskiego” mają wszelkie dane, aby się stać punktem zwrotnym humanistyki, ale i wszelakiego innego pisania. Otwierają nowe kręgi skojarzeń. Jeśli na przykład „dąb” łączy się znaczeniowo z ciemnością i dymem, a „bóg” ze strachem i grozą, to wiele, wiele wniosków można z tego wysnuć.
O samym Bańkowskim nie wiem wiele. Chyba mieszka w Częstochowie, chyba był lub jest zakonnikiem i nauczycielem, sam siebie nazywa teologiem i satyrykiem, studiował z natury rzeczy wiele dziedzin. Wygląda na bardzo frapującą osobowość. W XX w. ukazał się jeden słownik tego typu, Bańkowski otwiera stulecie następne, choć naturalnie musiał pracować nad tym jakieś pół wieku. Czy jego wersja historii się ostanie, nie wiem, myślę, że co najmniej częściowo tak, bo już inni zbierali dowody na rzecz poszczególnych twierdzeń. Choćby sprawa „Dagome judex”. Ale polemika musiałaby zająć całą księgę, co najmniej…

 

Wydanie: 03/2002, 2002

Kategorie: Felietony

Komentarze

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy