Wystawa klasy „S”

Wystawa klasy „S”

Gigantyczna wystawa na rocznicę Sierpnia pochłonie dwa miliony złotych

Lech Wałęsa w 20. rocznicę wybu­chu strajku w Stoczni Gdańskiej za­prosił do swego biura, pod pomnik i do restauracji “kolegów z dawnych lat”. Na placu Solidarności, pod pomnikiem Poległych Stoczniowców Bronisław Geremek stał obok Bogdana Lisa i Jana Lityńskiego, Henryka Krzywonos – wojownicza kobieta z sierpniowego Międzyzakładowego Komitetu Straj­kowego i Jerzy Borowczak, organizator strajku w sierpniu 1980 roku. Działacze “S” reprezentowali historycznych uczestników. Była ich garstka. Obser­watorów też było niewielu.

– Symbol Grudnia ‘70 i Sierpnia ‘80 obok Bramy nr 2 spowszedniał – mówi Janusz Górski, pracownik stoczni. – Dzisiaj sztuczny ruch panuje za Bramą nr 2. Budują tam jakieś fortyfikacje, malują i zastawiają salę BHP. To wszystko na wystawę “Drogi do wolności”. Ponoć ma być pięknie. Specjal­na droga, kawałek berlińskiego muru i ponoć też nasz mur, przez który ska­kał Wałęsa, sklep mięsny bez mięsa. Show na jubileusz. A na tych, co skła­dają kwiaty, nikt nie patrzy – dodaje.

W tym samym czasie Marian Krza­klewski w historycznej hali “0livia” – tam, gdzie odbył się I zjazd Solidarno­ści – rozpoczynał swój konwent wybor­czy. Zgarnął trzy tysiące ludzi. Mło­dzież odziana w żółte koszulki z baloni­kami i hasłami wiwatowała na “trzy, cztery”. Kajus Augustyniak, rzecznik kampanii Krzaklewskiego, nie ukrywał, że to konwencja efektowna, w amery­kańskim stylu. Nie chciał jednak wyja­wić, ile pieniędzy pochłonie ta impreza.

– To z naszych środków, pieniędzy na kampanię – informował.

Lech Wałęsa nazwał skandalem kon­went Krzaklewskiego w hali “0livia”.

– Kiedy myśmy 20 lat temu tutaj wal­czyli, nadstawiali głowy, Krzaklewski wylegiwał się na plaży w Bułgarii na zakładowych wczasach. Co on ma wspólnego z Gdańskiem i stocznią? – z irytacją pytał Wałęsa.

– W 20.rocznicę rozpoczęcia strajku w Stoczni Gdańskiej nasze miejsce jest tutaj – spokojnie pod pomnikiem z trze­ma krzyżami mówił Bogdan Lis, naj­bliższy obok Andrzeja Gwiazdy, Anny Walentynowicz, Bogdana Borusewicza człowiek Wałęsy w Sierpniu ‘80. Dzi­siaj Bogdan Lis jest działaczem samo­rządowym, szefem Fundacji “Centrum Solidarności”, która ma stworzyć Mu­zeum Solidarności.

Fundacja powstała w ubiegłym roku. Założyły ją m.in. władze miasta Gdań­ska, które wniosły aportem część stocz­niowego terenu, budynki i jeszcze do­dały 1 mln zł. Na fundację dołożyli też pieniądze: NSZZ “Solidarność”, Insty­tut im. Lecha Wałęsy i metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski.

Nikt nie potrafi oszacować, ile będzie kosztowało przyszłe Muzeum Solidar­ności, które ma powstać na terenie Stoczni Gdańskiej, ale wiadomo, że Mi­nisterstwo Kultury i Dziedzictwa Naro­dowego wesprze powstanie muzeum. Na obchody 20-lecia NSZZ “Solidarność” budżet państwa przeznaczył 2 mln zł – podał PAP pod koniec czerw­ca. Min. Kazimierz Michał Ujazdowski poinformował, że “ministerstwo udzieli finansowego wsparcia wystawie “Drogi do wolności”, która ma być zalążkiem muzeum”. Wiadomo już, że na okolicz­nościową ekspozycję minister kultury przeznaczył 1 mln zł, a władze samo­rządowe miasta Gdańska – przeszło 680 tys. zł. Radni SLD, którzy stanowią zdecydowaną mniejszość w gdańskiej radzie, twierdzą, że jest wiele tzw. kosz­tów ukrytych np. na osuszenie murów historycznej sali BHP, jej remont, czy na budowę specjalnych dróg i oświetle­nie z okazji rocznicy. Rada Miasta Gdańska ma dokonać korekty budżetu na rok 2000 jeszcze w sierpniu, przed obchodami 20-lecia Solidarności.

ZNIKNĘŁA WIARA

– Zniknęła wielka wiara, że w każdą rocznicę strajku trzeba być pod naszą stocznią – mówi Alojzy Szablewski, pierwszy przewodniczący “Solidar­ności” w Stoczni Gdańskiej.

Lech Wałęsa zaprosił gości, ale ge­neralnie nie było tych, którzy ten strajk robili – uważa Andrzej Gwiazda. O swoim udziale w rocznicowych ob­chodach nie chce rozmawiać.

– Nie mam zamiaru być po raz kolej­ny przedmiotem manipulacji – dodaje.

Annę Walentynowicz również drażni ten temat. – Nie zmieniłam swoich po­glądów ani przekonań. Żyję skromnie z tego, co mam i nie jestem łasa na rocznicowe zaszczyty – mówi z nie­ukrywanym zniecierpliwieniem.

– My zostaliśmy z boku, dlate­go siedzę teraz w swoim ogród­ku, a nie jestem pod pomnikiem – stwierdza Alojzy Szablewski. – Zresztą mówiłem, że nie wezmę udziału ani w tym spotkaniu, ani w rocznicowych obchodach 29 i 30 sierpnia. Ludzie, z którymi robiliśmy ten strajk, są dzisiaj często biedni, po­grążeni w depresji i zapomniani. Jak zwykle fetuje swoje zwycięstwo jakaś grupa. Dołączyli też do “zwycięzców” nowi, którzy wtedy z nami nie mieli nic wspólnego. Dzisiaj odcinają swoje par­tyjne kupony.

ROCZNICA

Wystawa “Drogi do wolności” jest tylko jednym z elementów rocznico­wych obchodów z okazji 20-lecia Solidarności.

– Program przygotowaliśmy z roz­machem: turniej sumo i maraton już się odbyły. Będzie konferencja samorzą­dowa, Krajowy Zjazd NSZZ “Solidar­ność”, wyścigi łodzi smoczych i igrzy­ska międzynarodowe związków zawo­dowych, koncerty muzyki poważnej i gwiazd muzyki pop – twierdzi Da­riusz Wasilewski, rzecznik prasowy Komisji Krajowej “Solidarności”, a także radny gdański, członek komisji kultury. Jemu nie przeszkadza fakt, że do tej pory komisja kultury Rady Mia­sta, podobnie jak pozostali radni nie widzieli na oczy scenariusza wystawy “Drogi do wolności”, na którą dają du­że pieniądze.

Zarząd Miasta Gdańska powierzył organizowanie ekspozycji Centrum Sztuki Współczesnej “Łaźnia” w Gdańsku. Jest to miejska placówka kultury, ta sama, która zorganizowała wystawę Katarzyny Kozyry. Wystawa Kozyry budziła wielkie emocje radnych AWS, pojawiły się wówczas gło­sy sprzeciwu dotyczące koncepcji dzia­łalności “Łaźni”. Zastanawiano się, czy nie cofnąć galerii dotacji. Teraz prezy­dent Paweł Adamowicz i zarząd uznali, że “Łaźnia” zrobi wystawę rocznicową najlepiej – nowocześnie, i z rozma­chem. Decyzja zapadła niespełna trzy miesiące temu.

– Ten rozmach nas bardzo drogo kosztuje – twierdzi radny Krzysztof Brzeziński z SLD. – To jakiś serial, któ­rego treści nie znamy, ale na który stale musimy dawać pieniądze.

– Protestowałam przeciwko takim działaniom w ciemno – mówi Danuta Putrycz, również z SLD – ale kto nas słucha. Przewaga liczebna radnych AWS powoduje, że rada to “maszynka do głosowania”. Strumieniem płyną społeczne pieniądze zabierane najuboż­szym. W tym roku dofinansowanie wa­kacji dzieci z rodzin najuboższych było w Gdańsku bardzo małe, ale Zarząd Miasta nie bywa wśród biednych. – “Strefy biedy” – a co to jest? – pytał skarbnik miasta, Włodzimierz Pietrzak, na jednej z sesji rady. – Nie ma “głodnych dzieci”, a co najwyżej te z rodzin patologicznych.

WYSTAWA

– Zazwyczaj nad projektem jakiejś ekspozycji pracujemy rok i dłużej. Tu­taj gonią nas terminy – mówi Aneta Szyłak, dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej “Łaźnia”. – Jest scena­riusz wystawy “Drogi do wolności”, ale ulega on ciągłej modyfikacji. Sce­nariusz napisali Antoni Pawlak, poeta, dziennikarz, związany od począt­ku z Solidarnością i Jarosław Ry­bicki, młody twórca, związany rodzinnie z Agencją Filmową “Profilm”. Jednym z szefów w prywatnej agencji “Profilm” był obecny wiceminister kultury, radny gdański, Adam Rybicki, drugim – jego szwagier. Zbieżność nazwiska autora scenariusza z nazwiskiem wiceministra również nie jest przypadkowa. Rodzin­na agencja wyraźnie urosła “w siłę”! Ze scenariusza niewiele można wyczytać, część koncepcji już jest nieaktualna. Nie będzie np. czterech bram, które miały symbolizować wielkie polskie daty: 1956, 1968, 1970 i 1976, a będą dwie bramy, których autorem jest Grzegorz Klaman, artysta ściśle związany z “Łaźnią”, wykładowca w gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych.

– Te dwie bramy połączy 20-metrowa rampa – mówi Klaman. – Pierwsza brama o wysokości 8 metrów, długości 14 i szerokości 11 metrów w kształcie dziobu okrętu o pochylonej, zapadają­cej się sylwetce wykonana zostanie z nie malowanej stali. Ściany wewnętrzne to jakby regały, które mogą kojarzyć się z opustoszałym archiwum. Właśnie na tych ścianach wewnętrz­nych będą wyświetlane slogany i sen­tencje, z jednej strony, ideologów ko­munizmu, z drugiej – myślicieli i inte­lektualistów związanych z opozycją – twierdzi artysta.

Druga potężna brama nawiązuje do formy nie zrealizowanego pomnika III Międzynarodówki, którego twórcą był rosyjski konstruktywista, Władimir Tatin.

– To moja reinterpretacja utopijnych idei formułowanych w ruchach lewico­wych, które potem były przejmowane przez systemy totalitarne XX stulecia. Wnętrze tej bramy będzie rozświetlone sztucznym światłem.

Grzegorz Klaman aranżuje również salę BHP. Trwa w niej intensywne malo­wanie, ustawianie ścianek, które gene­ralnie przesłonią kształt architektonicz­ny tego historycznego wnętrza. Usta­wiony zostanie słynny stół, przy którym podpisywano Porozumienia Sierpnio­we, stanie drukarnia, powielacz. Robert Rumas – też artysta z kręgu “Łaźni”, wskrzesi typowe Wnętrze sklepu z koń­ca lat 70. i początku 80., z pustymi haka­mi i półkami zastawionymi puszkami groszku i butelkami octu.

– Byłam zdziwiona, że do nas zwró­cono się z propozycją zorganizowania tej wystawy – nie ukrywa Aneta Szy­łak. – Ale równocześnie taka ekspozy­cja to dla nas wyzwanie. Centrum Sztuki Współczesnej będzie tę wysta­wę prezentowało przez trzy lata w sali BHP, następnie przeniesiona zostanie do przyszłego Centrum Solidarności. Gdzie? Tego dyrektor “Łaźni” nie wie, podobnie jak Zarząd Miasta Gdańska.

– Na terenie stoczni – mówi prezy­dent, Paweł Adamowicz, który uważa tę ekspozycje za “oczko w głowie” miasta. – Wydarzenia polskiego Sierp­nia są dla nas ważniejsze niż obchody tysiąclecia Gdańska – dodaje prezydent, który owo 1000-lecie sprzed trzech lat czcił z wielkim hukiem i na­maszczeniem jako ówczesny przewod­niczący Rady Miasta.

– Nikt nie wie, ile to wszystko po­chłonie pieniędzy z budżetu miasta – mówi radny Krzysztof Brzeziński. – AWS chce tu ugrać interes polityczny.

Bogdan Lis uważa, że rozgrywki po­lityczne przy takiej okazji są nie na miejscu. – Nie chcemy, by uroczystości były okazją do prowadzenia kampanii wyborczej – dodaj. Lech Wałęsa mó­wi wprost, że Marian Krzaklewski i “jego oligarchia kolesi” grają sobie symbolami Solidarności, jak chcą. Je­rzy Borowczak namawia legendarnych liderów Solidarności: Lecha Wałęsę, Andrzeja Gwiazdę, Annę Walentyno­wicz, by przybyli na uroczystości.

Lech Wałęsa w wywiadzie opublikowanym w “Głosie Wybrzeża” 7 sierpnia mówił: “Nie zamierzam w tym, co szy­kują w Stoczni Gdańskiej, uczestniczyć. Ja matki nie sprzedaję za żadne pienią­dze. Stocznia Gdańska była Matką. Sprzedali ją nikczemni synowie. Ja tego nigdy nie przyjąłem do wiadomości. Zrobię wszystko, by odebrać ten teren.

To wszystko jest wykorzystywane przez ludzi małego formatu, którzy sie­dzieli cicho pod miotłą i w ogóle nie walczyli. A dziś są bohaterami (…) i ma­ją nasze zwycięstwo. (…) Niech sobie zawłaszczają. Niedługo swoje małe suk­cesy przegrają do końca i zejdą z kart, na których się przypadkowo znaleźli”.

Dziennikarka „Głosu Wybrzeża”

Wydanie: 2000, 34/2000

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy