Obrazy jak w krainie absurdu. Tylko w telewizji publicznej można zobaczyć kraj, jakiego nie ma, a przecież jest. Widzimy go codziennie w coraz dłuższych sekwencjach w TVP. Najpierw lizusowska, bardzo długa relacja telewizyjna z drobiazgowo wyreżyserowanej wizyty premiera w jakiejś miejscowości. Powód mało ważny. Może lokalna konwencja PiS, a może otwarcie przedszkola. Premier wielce zadowolony z rządu i ze swojej partii. A najbardziej z siebie. Ma powody! On jeden z całej Rzeczypospolitej, od rana do nocy, martwi się o zwykłego człowieka. Zbudował partię, która również martwi się o zwykłego człowieka. Mało tego. Skutecznie przekonał już niejednego zwykłego człowieka, że tylko PiS i bracia K. martwią się o jego los. Reszta to sama sitwa, popierająca układ oligarchów, agentów i tych wszystkich Polaków, którzy nie wiedzieć czemu jakoś się wyedukowali i czegoś dorobili. Ale PiS sobie z nimi poradzi. Jak się ich dobrze przyciśnie i sprawdzi, to wyjdzie szydło z worka. No ale uczciwi nie muszą się bać, mówi premier. Co racja, to racja. Tylko czy ktoś słyszał od Kaczyńskiego, że jego oponent (plus minus 70% Polaków) jest uczciwy. Nie słyszał i nie usłyszy, bo Kaczyński potrzebuje jeszcze więcej władzy. Jeszcze więcej służb i jeszcze więcej informacji o każdym z nas. On już nie ma nic do stracenia. Albo to ciągle, mimo zagrożenia, rozmamłane towarzystwo opozycyjne weźmie za twarz, albo skończy widowiskowo. Ta sama tak dziś usłużna telewizja zrobi kolejny reportaż z nim w roli głównej. Tyle że wtedy o tym, jak go prowadzą. Tak jak niedawno doktora G. Czy, jak to było w planie, miano prowadzić Barbarę Blidę. Premier lubi oglądać takie widowiska. Podobnie jak polubił je jego elektorat. Niczego zresztą innego ten elektorat od rządów PiS nie dostał. Bo nawet becikowe wydusił na nim Giertych. Ale ludzie popierający PiS wiedzą, że premierowi jest ciężko. Że ciągle ktoś przeszkadza. Że gdyby nie… to byłyby i mieszkania, i drogi. Może nawet szpitali nie trzeba by ewakuować? Tylko co będzie, jeśli ci sami ludzie, wielbiciele prostych odpowiedzi na skomplikowane problemy, zobaczą, że rządzi nimi piroman. Maniak wzniecający pożary, które potem z wielkimi stratami gasi. Jak choćby w służbie zdrowia. Dopiero gdy do końca spełnił się czarny scenariusz, gdy rozpoczęto ewakuację chorych z pierwszych szpitali, rząd ruszył cztery litery i zaczął serio traktować strajkujących lekarzy. Okazało się, że można podpisać takie porozumienia płacowe, o których przez rok nie było mowy. Rok zmarnowany. Rok bólu i cierpienia chorych i ich rodzin. Pewno wśród ofiar tego bałaganu jest niejeden zwolennik PiS. Dlaczego? To jest pytanie, na które nie znajdują dobrej odpowiedzi partie opozycyjne. I dopóki nie znajdą, będzie tak, jak jest. Bo nic sensownego nie da się zrobić w kontrze do socjalnego elektoratu PiS. Bez zrozumienia, w jakich warunkach ci ludzie żyją i jakie mają faktyczne problemy. Zostawiono ich samym sobie, więc zawierzyli temu, kto samozwańczo okrzyknął się ich reprezentantem. Zostawiając ten elektorat Kaczyńskim, opozycja robi krzywdę i sobie, i tym ludziom. A potencjał rozczarowania, jaki ci ludzie przeżyją po rządach PiS, może się obrócić nie tylko przeciwko braciom Kaczyńskim. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Domański