Tylko pacjent może ocenić, jak wiele bólu i cierpienia gotów jest znieść i czy uważa, że przedłużenie życia warte jest tego cierpienia Dr Weronika Chańska (ur. w 1976 r.) – w 2007 r. doktoryzowała się na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego na podstawie rozprawy „Filozofia i etyka jakości życia w medycynie współczesnej”. Obecnie pracuje jako adiunkt w Zakładzie Filozofii i Bioetyki Collegium Medicum UJ. W zeszłym roku w monograficznej serii Fundacji na rzecz Nauki Polskiej ukazała się jej książka „Nieszczęsny dar życia”. – Dawniej wszystko było mniej skomplikowane. Większość ludzi uważała, że decyzje o ich śmierci zapadają gdzieś w niebiosach, bo życie jest darem od Boga, ma absolutną wartość, godność i nienaruszalność. Człowiek został stworzony na boskie podobieństwo i jego życie zależy wyłącznie od Stwórcy. Tylko Bóg może decydować o dniu naszej śmierci. Etycy medyczni nie byli potrzebni. – Być może rzeczywiście tak było, choć trzeba pamiętać, że zawsze istnieli ludzie, którzy nie podzielali przekonania o istnieniu Boga i nie wierzyli, że wszystko, co nam się przydarza, jest wyrazem Jego woli. Ci mówili raczej o naturze lub losie, które kierują biegiem zdarzeń. To prawda, że dawniej łatwiej było się ludziom pogodzić ze śmiercią, gdyż stanowiła ona naturalną kolej rzeczy. Tak postrzegała swoją śmierć moja babcia, osoba religijna, która w pewnym momencie uznała, że jej ziemski czas dobiegł końca. Nie bała się śmierci, była na nią gotowa. Czekała na właściwy moment, w którym, jak wierzyła, Bóg wezwie ją do siebie. Śmierć była dla niej czymś nierozerwalnie związanym z ludzkim życiem i nie traktowała jej jako czegoś strasznego. – A dzisiaj, dzięki postępom w medycynie, każdy za wszelką cenę chce maksymalnie wydłużyć swoje życie. – Ogromny rozwój medycyny, jaki dokonał się w wieku XX, sprawił, że śmierć w opinii wielu ludzi stała się „nieprzyzwoitością”, „skandalem”. Nowe możliwości techniczne, w jakie wyposażeni zostali lekarze, sprawiły, że zaczęli oni sądzić, iż ich podstawowym obowiązkiem jest walka ze śmiercią. Wielu ludzi zapewne chciałoby żyć jak najdłużej, choć nie jest prawdą, że absolutnie każdy chciałby przedłużyć sobie życie. W hospicjum, w którym pracowałam jako wolontariuszka, byli pacjenci, dla których każdy kolejny dzień życia był cenny. Z całych sił walczyli o to, aby tych dni było jak najwięcej. Ale byli również tacy, dla których życie nie było już niczym więcej jak przedłużającym się pasmem bólu i cierpienia. Wiedzieli, że żyć w ich sytuacji znaczy cierpieć. Zdawali sobie sprawę, że mimo najszczerszych wysiłków personelu ich cierpienia nie da się uśmierzyć. Dla nich śmierć była wybawieniem, obietnicą tak długo wyczekiwanej ulgi. Miejsce dla etyka – I tym problemem zajmują się etycy medyczni? – Taki był początek tego, co dziś nazywamy bioetyką. Uświadomienie lekarzom i społeczeństwu, że postęp w dziedzinie medycyny przyniósł nam wszystkim wiele korzyści, ale w jego wyniku pojawiło się również cierpienie, z którym wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Nowoczesna aparatura medyczna w wielu sytuacjach ratuje życie, pozwalając pacjentowi na powrót do zdrowia. Niekiedy jednak powrót do zdrowia okazuje się niemożliwy, a zastosowanie aparatury podtrzymującej życie przynosi pacjentowi więcej bólu i cierpienia niż korzyści. W takich sytuacjach najlepszą rzeczą, jaką można dla pacjenta uczynić, jest odłączenie go od tej aparatury. – Czy to właśnie etyk powinien decydować, jak należy postąpić w takim przypadku? – Nie jest rolą etyka wypowiadać się zamiast pacjenta. Decyzja powinna należeć do niego. To on jest najlepszym ekspertem we własnej sprawie, tylko on może ocenić, jak wiele bólu i cierpienia gotów jest znieść i czy uważa, że przedłużenie życia o kilka dni lub tygodni, poprzez zastosowanie nowoczesnej techniki, warte jest tego cierpienia. Współczesne regulacje prawne stanowią, że pacjent ma prawo odmówić poddania się leczeniu, nawet takiemu, które jest niezbędne do uratowania jego życia, jeśli uzna, że przyniesie mu ono więcej szkody niż pożytku. Sytuacja komplikuje się natomiast w przypadku osób niekompetentnych, które nie są w stanie samodzielnie wyrazić swojej woli co do poddania się proponowanemu leczeniu. Osobami niekompetentnymi
Tagi:
Leszek Konarski









