W 1945 r. na świecie było pięć granicznych murów. Dziś jest ich 15… razy więcej Gdy latem minionego roku zaczynał się kryzys migracyjny, wielu rodaków ze zdumieniem odkryło, że Polska ma niezabezpieczone granice z Białorusią i Rosją. „Przecież to nieprzyjazne nam państwa”, dziwiono się. Nieprzyjazne, czyli stwarzające potencjalne zagrożenie – na takim gruncie bazowało potoczne przekonanie o roli zapór granicznych, którym przypisywano przede wszystkim funkcje militarne. Tymczasem takie postrzeganie sprawy jest naiwne. Wyobraźmy sobie konfrontację wojskowego sprzętu – wielotonowej masy i armat – z elementami płotu, który ostatecznie powstał na polsko-białoruskiej granicy. Owszem, stanowi on wyzwanie dla człowieka, ale czołg poradzi sobie z nim bez problemu. System głęboko urzutowany Dzisiaj jest już dla nas oczywiste, że mury na granicy – niezależnie od użytego budulca (drutu żyletkowego, metalowych żerdzi czy betonowych prefabrykatów) – nie mają zatrzymać i wykrwawić przeciwnika. Słynne budowle – Wielki Mur Chiński, Wał Hadriana, mury Konstantynopola czy Babilonu – powstały w realiach przedartyleryjskich, gdy mobilność wojska ograniczały możliwości koni. Koncepty z czasów nam bliższych, Linia Maginota czy Wał Atlantycki, mierzyły się z wyzwaniami wojny przeniesionej również w powietrze – dającej np. możliwość zrzucenia wojska na tyłach wroga. Wówczas mobilność wyznaczały pojazdy mechaniczne zdolne do pokonywania niedostępnych niegdyś terenów. Fortyfikacje graniczne można było zniszczyć lub obejść, po II wojnie światowej wydawało się zatem, że nadszedł ich kres. Najnowsze zmagania na Wschodzie pokazują, że wcale tak być nie musi. Fortyfikacje powstałe po 2014 r. na tzw. linii rozgraniczenia między Ukrainą a separatystycznymi republikami – de facto będącej granicą – miesiącami hamowały postępy rosyjskich wojsk, na Doniecczyźnie do dziś nie pozwoliły Rosjanom ruszyć z miejsca. Tyle że to nie jest mur (płot, zapora), lecz zbudowany z rozmachem system, jak mówią wojskowi, „głęboko urzutowany” – szeroki, z kilkoma liniami umocnień. W tym kontekście wyjątkowo żałosna wydaje się stawiana właśnie zapora na granicy RP z obwodem kaliningradzkim. Zwoje rozpiętego na słupkach drutu kolczastego mają jednak inny cel. Jak wyjaśniał niedawno Mariusz Błaszczak, chodzi o powstrzymanie nielegalnych imigrantów. Rząd obawia się powtórki wydarzeń z granicy z Białorusią – tym razem inspirowanej bezpośrednio przez Moskwę presji migracyjnej, z wykorzystaniem Bogu ducha winnych uchodźców z Bliskiego Wschodu i Azji. Trudno powiedzieć, czy władza PiS antycypuje zagrożenie, czy je wyolbrzymia – na razie nic nie wskazuje, że nadchodzą poważne kłopoty. Niewykluczone, że mamy do czynienia z działaniami z zakresu marketingu politycznego (komunikatem typu: „Patrzcie, tak troszczymy się o wasze bezpieczeństwo”), których docelową formą będzie znacznie trwalsza, solidniejsza instalacja. Płoty dzielą sojuszników Kolejny płot wywołał oburzenie działaczy ekologicznych, gdyż bariery dzielące ekosystemy zaburzają życie miejscowej fauny, a często nawet je odbierają. Głównie jednak protestują osoby zaangażowane w ochronę praw człowieka. Niezależnie od tego, jak głośny to będzie protest – i jak zasadny – nie przełoży się na działania potępiające Polskę. Brutalna rzeczywistość jest bowiem taka, że mury wznoszone z inicjatywy rządów rosną dziś na całym świecie. W 1945 r. było ich zaledwie pięć. Gdy kończyła się zimna wojna – 12. Obecnie funkcjonuje 77 granicznych zapór, a co najmniej kilkanaście jest w trakcie budowy. Niemal połowa (37) znajduje się w Azji, ale aż 18 (plus kilka w budowie) ulokowanych jest w Europie. Większość powstała w odpowiedzi na rosnącą migrację z krajów biednego Południa. Przez siedem ostatnich lat wzniesiono na kontynencie ponad 1000 km antyimigranckich zapór. Płoty dzielą sojuszników, np. Węgry i Chorwację, Bułgarię i Turcję (Grecję i Turcję również, ale kraje te – mimo członkostwa w NATO – trudno nazwać sojusznikami). I być może z tego właśnie powodu nie są tak spektakularne jak zapora w Ceucie i Melilli, afrykańskich terytoriach zależnych Hiszpanii. To dwa równoległe sześciometrowe płoty, między którymi znajduje się droga patrolowa, zwieńczone drutem ostrzowym i naszpikowane środkami nadzoru elektronicznego. Choć ich widok może budzić respekt, rozmachem ustępują murowi budowanemu przez USA na granicy z Meksykiem. Projekt realizowany od czasów George’a Busha jr., najkrzykliwiej hołubiony przez Donalda Trumpa (który sporo o nim mówił,
Tagi:
Autonomia Palestyńska, Azja, Bangladesz, Bliski Wschód, Chiny, demografia, granica polsko-białoruska, Izrael, Jacek Gądecki, konflikt izraelsko-palestyński, Korea Północna, Korea Południowa, migracje, migranci, Palestyna, polityka migracyjna, prawa człowieka, relacje USA-Meksyk, uchodźcy, Wał Hadriana, Wielki Mur Chiński









