SLD w formule, w której obecnie istnieje, nie osiągnie historycznego sukcesu. Ale, z drugiej strony, nie powstanie żadna wielka lewica czy centrolewica bez SLD Prof. Jacek Raciborski, socjolog, profesor w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, kierownik Zakładu Socjologii Polityki – Czy jest sens rozmawiać o lewicy, kiedy ta lewica niknie w oczach? – Staliśmy się strasznie niecierpliwi w patrzeniu na politykę. Rok to wieczność! Jakaś partia rządzi rok, nawet mniej, i wszyscy są zdziwieni, że utrzymuje wysokie notowania. Wadą okresu rządów PiS było wejście w stan takiej gorączki, że dzień był jak miesiąc. Teraz nastąpiło wyciszenie. Zwłaszcza po stronie odbiorców polityki. Oni nie oczekują igrzysk codziennie, zajęci są swoimi sprawami. Natomiast politycy, zwłaszcza partii opozycyjnych, wykazują niecierpliwość. Moim zdaniem, w ostatnich miesiącach nie zdarzyło się nic, co by przekreśliło długofalowe szanse alternatywy lewicowej. Nie wiem, jaka ona dokładnie będzie, ale wiem, że nie zbuduje się nic od zera. Partie nie rodzą się z niczego. – A z czego? – Partie powstają w dwojaki sposób. Od dołu na bazie ruchów społecznych i od góry inicjowane przez ludzi już w polityce obecnych. Od dołu powstaje ich niewiele. W Polsce partią, która powstała prawdziwe od dołu, była Samoobrona. I nie sądzę, by był dziś czas na powtórzenie tej drogi. Ale widzę jakiś pomysł połączenia drogi oddolnej i odgórnej w przypadku tej nowej inicjatywy centrolewicowej. DWA FILARY LEWICY – Której? – Identyfikując to nazwiskami, mam na myśli to, o czym mówią Borowski, Balicki, Celiński, w jakiejś mierze chyba jest w tym patronat Cimoszewicza. Jeżeli to będzie próba wywołania jakiegoś ruchu społecznego, powołania jakichś stowarzyszeń, klubów, podjęcia działań od dołu, a w następnym kroku nastąpi instytucjonalizacja tej inicjatywy na szczeblu centralnym, to byłby przykład łączenia drogi odgórnej i oddolnej. Ale ta inicjatywa też jeszcze nie buduje prawdziwej alternatywy wobec rządów PO i możliwych rządów PiS. Prawdziwa alternatywa powstanie dopiero ze zjednoczenia tego ruchu, czyli tego, co wyrośnie na bazie SdPl, inicjatyw oddolnych i SLD. – Sam SLD, w obecnym kształcie, alternatywą nie jest? – SLD w formule, w której obecnie istnieje, nie osiągnie historycznego sukcesu. Nawet przy wsparciu małych partii lewicowych, takich jak Unia Pracy czy partia Millera, i z dobrymi relacjami ze związkami zawodowymi. Nawet gdyby dokonał korekty swej polityki i demonstrował stałą otwartość. Ale, z drugiej strony, nie powstanie żadna wielka lewica czy centrolewica bez SLD. Bez tych zasobów organizacyjnych, doświadczenia, reprezentacji parlamentarnej. – Ten scenariusz wygląda więc tak, że na lewicy powstają dwie partie, które później w jakiś sposób się jednoczą. – Wiem, że to takie teoretyczne projektowanie. Że centrolewica tworzy partię, a SLD życzliwie na to spogląda. W praktyce jest to trudny scenariusz. Nowa formacja żywiołowo będzie stawać na pozycjach anty-SLD-owskich. Jako europejska rozsądna lewica, czysta, rozumna, przekreślająca podziały historyczne, nie żaden skansen. Znamy ten repertuar wzajemnych epitetów. To największe zagrożenie dla tej inicjatywy. Zwłaszcza że powstrzymanie się od takiego określania tożsamości jest trudne. Poza tym ta nowa formacja musi być nakierowana na jeden typ opozycji. Na opozycję nie wobec PiS, tylko wobec PO. To znaczy, musi stać się atrakcyjna dla tych, którzy jeszcze popierają PO. – Jeżeli ktoś chce pozyskać wyborców Platformy i będzie bez pardonu atakował PO, to przed tymi wyborcami się zamknie. Trzeba być wobec nich atrakcyjnym i nieodpychającym. Atrakcyjnym – bo ma się coś ważnego do powiedzenia, a nieodpychającym – bo ich się nie obraża. – Mówi pan o formie, ja mówię o treści. Wbrew pewnym nadziejom nie ma istotnego przepływu wyborców od PO do SLD. Na razie nie widać pomostu, który wiódłby od PO do lewicy. Taki pomost mogłaby utworzyć powstająca inicjatywa centrolewicy. – Te sprawy załatwia się po części nazwiskami. JAK ROZBIĆ UKŁAD? – Oczywiście. Ale problem jest głębszy. Głównym, strategicznym problemem takiej czy innej lewicy jest rozerwanie dualizmu, w którym zwykli wyborcy widzą politykę. Że albo PiS, albo PO. I że to są jedyne rozpatrywane alternatywy. – Da się go rozbić? – Trzeba byłoby zebrać i pokazać całą paletę problemów, które są wspólnie, przez PO i przez PiS, zamiatane pod dywan, które nie są artykułowane w obrębie politycznego dyskursu. A które mogą być paliwem lewicy.
Tagi:
Robert Walenciak









