Arktyczna gorączka złota

Arktyczna gorączka złota

Mocarstwa i koncerny naftowe rozpoczęły wyścig do bogactw Oceanu Lodowatego Lody Arktyki topnieją coraz szybciej. Zasięg pokrywy lodowej zmniejsza się o 8% w ciągu dekady. Te nabierające niebezpiecznej dynamiki przemiany zagrażają stabilności klimatu półkuli północnej, dla której biała czapa wokół bieguna północnego pełni rolę gigantycznej chłodziarki. Ale zmiany klimatyczne Arktyki otwierają też nowe, fantastyczne możliwości eksploatacji skutych dotąd lodem szlaków morskich, dziewiczych łowisk, bogatych złóż ropy naftowej i gazu. Jak obliczają specjaliści, w regionie arktycznym znajduje się jedna czwarta światowych zasobów tych surowców energetycznych. Nic dziwnego, że wielkie mocarstwa i koncerny rozpoczęły wyścig o podział skarbów, ukrytych przez tysiące lat pod lodową skorupą. Nastąpiła, jak ujął to komentator brytyjskiej BBC, „arktyczna gorączka złota”. Uczestnicy wyścigu wiedzą, że trzeba się spieszyć. Pomiary dokonane we wrześniu, kiedy tradycyjnie lody Arktyki mają najmniejszy zasięg, przyniosły zdumiewające rezultaty. Okazało się, że biała czapa jest najmniejsza od czasu rozpoczęcia obserwacji satelitarnych w 1978 r., zapewne także od tysięcy lat. Jak poinformował magazyn „New Scientist”, tegoroczna powierzchnia arktycznych lodów, zmierzona 19 września, była o jedną piątą mniejsza niż przeciętna z lat 1978-2000 i wynosiła 5,35 mln km kw. Zdaniem specjalistów, w północnym regionie podbiegunowym temperatury wzrastają dwa razy szybciej niż na całej planecie. Prawdopodobnie latem 2060 r. Ocean Arktyczny będzie całkowicie wolny od lodów. Być może, stanie się to jeszcze szybciej. Proces bowiem przyspiesza, jak tocząca się z góry kula śniegowa. Coraz większa powierzchnia wody wolnej latem od lodów jest ciemna i absorbuje więcej energii słonecznej (biały śnieg i lód odbijają promienie słoneczne jak lustro). Topniejąca wieczna zmarzlina uwalnia masy metanu – gazu potęgującego efekt cieplarniany. Cofanie się lodu to zapowiedź klimatycznego chaosu, ale także ogromna szansa dla rybaków, armatorów i przedsiębiorców naftowych. Kanadyjska firma EnCana rozpoczęła już próbne wiercenia na Grenlandii, gdzie pokrywa lodowa jest z roku na rok coraz cieńsza. Pod nią czekają na eksploatację złoża ropy i gazu. Lodowiec Ilulissat, wpisany w 2004 r. na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO, stracił już 10 km. Autonomiczne władze należącej do Danii Grenlandii przyjmują zmiany klimatyczne z zadowoleniem. Może dzięki petrodolarom wyspę będzie stać na ogłoszenie niepodległości. Dania jednak pragnie utrzymać swą władzę nad Grenlandią, a zwłaszcza nad zaledwie stumetrową wyspą Hans. Zarówno Kopenhaga, jak i Ottawa roszczą sobie pretensje do tego niewielkiego lądu, położonego między Grenlandią a kanadyjską Wyspą Ellesmere’a. Ministrowie obu rządów co roku składają tu wizyty, zostawiając flagi narodowe, a także butelki brandy i whisky (może dlatego, aby konkurent miał później czym się delektować). Chodzi oczywiście nie o samą wyspę, lecz o wody terytorialne. Gdyby Danii udało się przejąć wyspę, mogłaby zażądać przyznania części Oceanu Arktycznego aż do bieguna. Na temat podziału tego akwenu toczą się spory między graniczącymi z nim państwami – Rosją, USA, Kanadą, Norwegią i Danią. Kiedyś Józef Stalin wziął linijkę i zakreślił na mapie obszar między Murmańskiem, biegunem północnym i Czukotką, który ogłosił radzieckim terytorium polarnym. Wówczas nikt nie zaprotestował, obecnie jednak czasy się zmieniły. Ambicje Moskwy także są teraz ogromne. W 2001 r. Rosja zgłosiła roszczenia do połowy Oceanu Arktycznego z biegunem północnym włącznie. Wywołało to protesty innych stolic. W bieżącym roku Rosjanie, aby lepiej udokumentować swe pretensje, wysłali statek badawczy „Akademik Fiodorow”, który 29 sierpnia dotarł do bieguna północnego jako pierwszy okręt bez pomocy lodołamacza. Antarktyda ma status terytorium międzynarodowego, będącego terenem współpracy badawczej, ale w sprawie Arktyki nie osiągnięto takiego konsensusu. Trudno będzie przeprowadzić podział. Międzynarodowa konwencja prawa morskiego stwierdza tylko, że państwo może zgłosić roszczenia do 200-milowej strefy wód terytorialnych i ewentualnie dalszej, 150-milowej nad szelfem morskim. Tymczasem nie wiadomo dokładnie, jak w Oceanie Lodowatym przebiega szelf, a zwłaszcza łańcuchy podwodnych gór, co także może mieć znaczenie dla ustalenia granic. Potrzebne będą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 44/2005

Kategorie: Świat