Obchody kolejnej rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r. różniły się niewiele od tych poprzednich. Weterani Solidarności, z każdym rokiem coraz bardziej skłóceni, tradycyjnie podnieśli swoje zasługi i upomnieli się o uznanie. Najwięcej emocji, co też się powtarza, było w Gdańsku. Tamtejsi beneficjenci zmiany władzy mają się przecież szczególnie dobrze. A materialnie – można rzec, że nawet świetnie. Trzy dekady w polityce sprawiły, że na Wybrzeżu trudno znaleźć biednego liberała. Poupadały stocznie i większość zakładów, które strajkowały w latach 80. Ale zawodowi działacze NSZZ Solidarność zostali. I żyją sobie całkiem dostatnio. Daleko im co prawda do liberałów, ale ludzie pracy mogą tylko marzyć o ich apanażach. Rządząca prawica ma w tym związku wiernych popleczników. A hierarchia kościelna – poczty sztandarowe i uczestników licznych nabożeństw ku czci. Ale to atrapa. I pozory kontynuowania działalności przez związek, którego nazwę wymyślił Karol Modzelewski. Bardzo krytyczny wobec tego, co później się stało z Solidarnością. Nie widział tam kontynuatorów tej idei. Nie mógł. Bo związek zamiast budować wspólnotę, opowiedział się za partią, która rządzi w Polsce od pięciu lat. I buduje okopy, z których bombarduje oskarżeniami większość społeczeństwa. Co to ma wspólnego z Sierpniem? Czy Polsce i nam, tu żyjącym, nie przydałaby się możliwie szeroka wspólnota? Oczywiście, że tak. Nie marnowalibyśmy na taką skalę środków i ogromnego potencjału, jaki mają Polacy. Budowania nowej wspólnoty nie można jednak zacząć od kłamstw. Na początek dwa ważne pytania. Gdzie wyparowało główne hasło strajkujących: „Socjalizm tak, wypaczenia nie”? I co się stało z 21 postulatami strajkujących? Nie pasują do późniejszych wydarzeń? A może są dowodem potraktowania robotników jako trampoliny do władzy? W przepaści między atmosferą wydarzeń sierpniowych a całkowitym zwrotem kursu we wrześniu 1989 r. widzę przyczynę wielu dzisiejszych problemów. I głębokiego rozczarowania politykami i ich obietnicami. Co można zrobić? Tylko pełna prawda może być punktem wyjścia do uczciwego opisania tamtych wydarzeń. Trzeba by w końcu wyciągnąć wnioski z tego, że w wyborach 4 czerwca wzięło udział tylko 62,7% Polaków, a później też nie było lepiej. Wiemy, kto wówczas wygrał. Ale kto pamięta, że 25% głosów dostali kandydaci PZPR, ZSL i SD? Lewicowy przez całe życie Jacek Kuroń mówił: „Nie palcie komitetów, zakładajcie własne”. Idąc za tą myślą, apeluję: nie czekajcie, aż IPN do końca zakłamie naszą historię. Dajcie świadectwo. Piszcie, drukujcie, nagrywajcie wypowiedzi. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









