Wpisy od Edward Mikołajczyk
To w ogóle nie jest dziennikarstwo
„Wiadomości” są oczkiem w głowie kierownictwa stacji, mają największą widownię, bywają aktywnym uczestnikiem kampanii politycznych Kłamstwo ma krótkie nogi, ale czasem potrzeba bardzo dużo cierpliwości, żeby się doczekać, aż ktoś złapie kłamcę za kołnierz i doprowadzi przed oblicze sędziego. Taka chwila właśnie nadchodzi, dzięki bezprecedensowej inicjatywie pana Waldemara Sadowskiego, który pozywa TVP. Czy porywa się z motyką na słońce? Nie, z pewnością nie. Na samym początku długiej zapewne drogi sądowej trzeba autorowi pozwu pogratulować odwagi,
Rząd wyręcza ulicę
Jesień 2006 r. w Budapeszcie. Całe Węgry już wiedzą, co powiedział premier Ferenc Gyurcsány, a mówił o tym, o czym szefowie gabinetów na całym świecie milczą, bo pamiętają, że ściany mają uszy, albo już w młodzieńczym wieku skalkulowali, że najbardziej opłaca się milczeć. Naród wyległ na ulice, aby wykrzyczeć rządowi w twarz: Basta, dosyć tego! Nie pamiętam, czy premier szczerze wyznał, że oni kłamali rano, w południe i wieczorem, czy tylko kradli w tym samym rytmie albo jednocześnie oddawali się obu namiętnościom tak ukochanym
Ameryka zadziera z Kurskim
Jacek Kurski ma już upragnione lustereczko, które codziennie go zapewnia, że jest najpiękniejszy na świecie. Dostał przecież od Jarosława Kaczyńskiego całą wielką telewizję. Kto ogląda TVPiS, widzi we dnie i w nocy, co w akcie wdzięczności obdarowany mały prezes obiecał za prezent dużemu prezesowi. Była telewizja publiczna niby nienagannie obsługuje pisowski dwór, czerpiąc z bogatego dorobku wszystkich macherów od propagandy we wszystkich despotiach, od Austro-Węgier Franza Josefa poprzez Rosję cara Mikołaja aż po Albanię Envera Hodży i NRD
Jednak się pali
Rośnie ranga zawodu dziennikarskiego i podnosi się prestiż stowarzyszeń dziennikarskich w naszym kraju. Trzy dni po nadzwyczajnym zjeździe SDP – przyznać trzeba, że w ładnych okolicznościach przyrody, bo w Kazimierzu Dolnym – w Warszawie zebrał się Sejm, też na nadzwyczajnym posiedzeniu. Dziennikarze mieli uchwalić zmiany statutowe, posłowie natomiast zostali pilnie wezwani do pożaru na wysypiskach śmieci. W obu przypadkach okazało się, że co prawda gdzie indziej, ale się pali. Biało-czerwona drużyna PiS w 120 minut wymontowała w Sejmie
Żeby Telewizja Katowice znaczyła tyle, co kiedyś
Prasa interesuje się odznaczeniami państwowymi niechętnie, a jeżeli już, to głównie ze względu na osobę zawieszająco-dekorującą, czyli kiedy czuje, że musi obsłużyć dwór. Andrzej Duda nie pojechał do Katowic, żeby wręczyć pracownikom telewizji krzyże nadane im przez prezydenta RP Andrzeja Dudę z okazji 60-lecia miejscowej stacji. Uroczystość odbyła się w upalny dzień, na dodatek w piątek. Prezydenta usprawiedliwia brak dostępu Katowic do morza; do najbliższej wody stąd daleko, bo trzeba pojechać aż do Goczałkowic. Pierwszy raz mieszkańcy Śląska zobaczyli własną
Dwa bukiety dla Sobeckiej
Wśród zadań misyjnych Telewizji Polskiej jest pokazywanie uśmiechniętej i wypielęgnowanej buźki Jacka Kurskiego, prezesa zarządu firmy. Prezes chwali swoją telewizję za wypełnianie misji, zwłaszcza w tym punkcie. Transmisji z jego udziałem przybywa, co oznacza, że „Kura” coraz bardziej się sobie podoba i w apogeum obchodów 100-lecia niepodległości naszego państwa powinien już stanąć u progu świętości własnej osoby. Grzeszy każdy, kto kurze zazdrości niezmąconego lotu ku górze. Anna Sobecka, posłanka i członkini
Trójka wreszcie żąda
Chyba po raz pierwszy od czasu zagarnięcia radia publicznego przez PiS w Trójce pojawiło się jakieś żądanie. Każdy na moim miejscu, czyli na odwyku, pobiegłby sprawdzić, o co chodzi. Czy w ogóle wraca radio do ulubionego kiedyś radyjka, teraz na partyjnych robotach przymusowych? Czy za przykładem zbuntowanego Kamila Dąbrowy w Jedynce podczas puczu pisowskiego już zaczęli grać w Trójce „Odę do radości” z wybiciem każdej godziny nieparzystej, na przemian z „Mazurkiem Dąbrowskiego” na rozpoczęcie parzystej godziny? Pośpiesznie włączyłem radio i, niestety,
Związek sukienki z systemem
Dobra wiadomość dla świata, który ciągle jeszcze myśli, dlatego w dalszym ciągu istnieje. Otóż niejaki Karol Marks, niemiecki Żyd, który dawno temu przeszedł na protestantyzm, żeby uniknąć prześladowań we własnym kraju, teraz szczęśliwie wymknął się u nas patrolowi policyjnemu z Rewala i chyba jest już po tamtej stronie Odry, od dłuższego czasu bezpieczniejszej dla przechrztów. Kilka zachodnich uniwersytetów odetchnęło z ulgą, bo to wielce przydatny i uczony człowiek. Niebezpieczniej za to zrobiło się teraz w trykotach. Adidas, który ubiera chyba
Jeszcze mistrzostwa się nie zaczęły, a nasi już popłynęli
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo. Tak mówili nasi przodkowie w XV w. Język polski miał przed sobą jeszcze dobre sto lat na wykształcenie form zbliżonych do dzisiejszych i otrzepanie się z makaronizmów, a tymczasem, proszę, w sprawie piwa moglibyśmy się porozumiewać ponad wiekami, bez tłumaczenia. Na straży trzeźwości mamy teraz prawo zamiast rymowanek i jest równie śmiesznie, a może poważniej. Na miejscu prowincjonalnej z lekka Marioli „o kocim spojrzeniu” pojawili się w reklamie telewizyjnej
Najstarszy czeski patent: defenestracja
Były takie czasy, że wieczorem na ulicy trzeba było co chwilę wołać: „Idzie się”, żeby nie zostać oblanym pomyjami, które wychlustywano z okien. Po wynalezieniu zlewu i ciepłej wody w kranie zarzucono ten obyczaj, chociaż same okna jako najbardziej poręczne dziury w ścianach pomieszczeń mieszkalnych nic na tym nie straciły. Pozostały bardzo pożytecznym wynalazkiem. Co tylko się da, ludność nadal najchętniej wyrzuca przez okno. Czasem się słyszy, że to DEFENESTRACJA. To pięknie brzmiące słowo słabo jednak pasuje do pomyj,