Wpisy od Krystyna Kofta
Koalicja Trwam
Teledelirka Nie pisałam felietonów z powodów, które znają redaktorzy „Przeglądu” oraz wielki poeta Tadeusz Różewicz, któremu wytłumaczyłam się w liście. Niech jeden dość wstydliwy powód pozostanie tajemnicą, drugi mogę ujawnić. To był odruch fizjologiczny, który pojawił się parę miesięcy temu, gdy włączałam telewizor, a na ekranie POPiS-ywały się postaci polityczne, zwłaszcza zaś panująca nam miłościwie, choć niemiłosiernie, koalicja Trwam, bo tak trzeba określić związek braci K. z przyssawkami, ochrzczonymi w mediach przystawkami. Otóż wówczas sałatki
Psuj narodowy
Myśląca część narodu zastanawia się, co bojownicy PiS mogą jeszcze zepsuć. Bo jak widać, zawłaszczyć można wszystko. Mówiło się o rządach komuchów, o tym, że ludzie SLD opanowali państwowe instytucje, rady nadzorcze, media. To wierutne brednie. Wpychali się oczywiście na stanowiska, w takim samym stopniu jak inni, ale po 1989 r., po demokratyzacji, wejściu do UE, do NATO, nigdy nie było takiego betonowego monolitu, jaki udało się w krótkim czasie zbudować fundamentalistom z PiS. Przez całe 17 lat
Głowy państwa
Wreszcie obnażył się tropiony od dawna układ. Liczące się gazety zgodnie o nim pisały i równie zgodnie, co nieczęsto się zdarza, obśmiały. Jest to prezydencki układ trawienny, który ożywił ospałych z upału felietonistów, zasilił sezon ogórkowy, ale też wpłynął na sprawy kraju jak żaden inny z domniemanych układów. Nie pisałam przez ostatnie tygodnie felietonów do ulubionego tygodnika, ponieważ mój układ odpornościowy źle reagował na przekazy telewizyjne. Straciłam odporność na widok dwojaczków. Kaczyniaków, jak mówi się
Czy stoi za tym Lesiak?
Zjazd siły przewodniej miał miejsce w niebieskościach, pośród baloników dmuchanych. Wybrany został pierwszy sekretarz, pardon, prezes, choć prezes brzmi równie podejrzanie, bo czy PiS jest jakąś spółką z o.o., czy jakiej radzie nadzorczej Jarosław prezesuje? Być może tak właśnie jest, bo przecież nadzór sprawuje i silną rączką działaczy swych trzyma, tak więc stan faktyczny tytuł ów obrazuje, choć rada nadzorcza jest jednoosobowa, on sam ją stanowi. Podczas dwudniowych obrad zdarzyła się rzecz w wodzowskiej
Idę po sekator
Wszyscy wiedzą, że najbardziej naszemu społeczeństwu zagrażają studenci podczas juwenaliów oraz emeryci wysyłający znajomym w mailach wierszyki o kaczorkach. Prokuratura łaskawie odstąpiła od wsadzenia do aresztu pewnego emeryta, jednak zidentyfikowano go i rewizja była. Ma szczęście Brzechwa, że nie mogą go już osadzić za „Kaczkę dziwaczkę”, mogą jednak z podręczników usunąć. Polecam regularne oglądanie „Szkła kontaktowego”, zawsze można się dowiedzieć czegoś ciekawego. Zanim prasa opublikowała wiadomość o aferze z koszulkami, na których widniały kaczuszki na białym tle, zatelefonowała do „Szkła”
Woda na kaczy młyn
Wszystko zostało już opisane, obśmiane, obsobaczone i opłakane. Nawet tym, co na PiS głosowali oczywiście oprócz typów autorytarnych, co są w siódmym niebie miny zrzedły. Wszyscy już wiemy, na czym stoimy. Raczej może, w czym stoimy, po kostki. W końcu to rzecz naturalna, zalać kraj nawozem naturalnym. Lepper wicepremierem! To nas już nie szokuje. Antyinteligenckość od początku była mocną stroną Bliźniąt. Łże-elity i tym podobne określenia nas nie dziwią. Prezes Jarosław, który odebrał meldunek o wykonaniu
Nowe buty Leppera
Pisałam w ostatnim felietonie, że jestem ćpunem politycznym, tak jak wielu piszących o polityce oraz tych, którzy regularnie nas czytują w „Przeglądzie”. Bo mamy wielu czytelników, choć niewiele reklam. Głupim reklamodawcom wydaje się, że lewicowi ludzie nie kupują samochodów, telefonów, nie ubezpieczają się w firmach, nie korzystają z banków. Lewica została bowiem skazana wyborczym wyrokiem na banicję. Jednak nie na karę śmierci! Regularnie kupuję „Press”, pismo, z którego można się dowiedzieć, co w mediach trzeszczy oraz kto piszczy, bo go posunęli. Żaden redaktor czy człowiek
Pięty achillesowe
W mediach odbywa się wielkie przepytywanie polityków. To naturalne, że ludzie chcą się dowiedzieć czegoś w przededniu wielkich zmian. A w przededniu jesteśmy na okrągło. Ciągle nic nie może się wykluć z kaczych jaj. Czwarta Rzeczpospolita to po prostu wielkie jaja. Jajcarstwo całą gębą. A my oglądamy to wszystko w TV, bo jesteśmy uzależnieni. Political ćpun. Jak nie obejrzy, to jest na głodzie. Musi dostać działkę politycznego koksu. Wciąga trujące opary, nie zwraca uwagi na to, że organizm nie wytrzymuje takiej dawki.
Kukiełka zwana lalką polską
Marionetka to według „Wielkiej encyklopedii PWN”, lalka poruszana za pomocą drutów albo nitek przez animatora stojącego na pomoście nad sceną. W Polsce była mało popularna, raczej podobały się kukiełki. Kukiełka, zwana lalką polską, była prowadzona przez lalkarza od dołu na jednym drążku, wyróżniała się zamachowymi ruchami kończyn; używano jej głównie w szopkach. Lalki były różnego wzrostu, od 15 cm do półtora metra w porywach. Kukiełkowych teatrzyków było wiele, ale takiego wielkiego, jaki mamy teraz – jeszcze
SKOK na bank
– To jest napad! Wszyscy na podłogę! Kto się ruszy, zafarbuje posadzkę! – wrzeszczy bandyta w czarnej kominiarce. Wrzask bywa niekiedy podstawą sukcesu. W wojsku kapral wrzeszczy na rekrutów. Komandosi wyważający drzwi, by ująć bandytów, ryczą jak lwy. Oczywiście w takich przypadkach nie ma dyskusji. Ci, co leżą na podłodze, klienci banku, posiadacze kont, drobni i więksi ciułacze, są dla gangsterów frajerami, których można bez dania racji ograbić. To ciemna masa, harująca w pocie czoła, żeby odłożyć trochę








