Będzie rozróba

Będzie rozróba

Nie dałem rady oglądać exposé Donalda Tuska. Chamskie pohukiwania kaczystowskiej swołoczy, przez bite dwie godziny próbującej przerywać mowę premiera, wyprowadzać go z równowagi, ten zestaw knajackich rechotów i nienawistnych min był ponad moje siły. W depresji zimowej jestem bez naskórka, najdrobniejsze zło ma moc zabójczą, pojedynczy klakson zniecierpliwionego kierowcy rani mnie do krwi, a „byle reklama zmusza do płaczu” – jakże miałbym wytrzymać ten tygiel bluzgów sejmowych. Kiedy dzień wcześniej Morawiecki bajdurzył o pisowskiej Polsce miodem i mlekiem płynącej, miał komfort przemawiania w cywilizowanych warunkach – jego banialuki przerywały wyłącznie huczne oklaski popleczników. Tusk przedzierał się przez jazgot troglodytów; przypomniałem sobie opowieść znajomego polonisty, którego życie zmusiło do zatrudnienia się w zasadniczej zawodowej samochodówce – próbował przyszłych pomocników mechanika przekrzykiwać analizą trzynastozgłoskowca, dopóki mu nie włożyli kosza na głowę.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 51/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Wydanie: 2023, 51/2023

Kategorie: Felietony, Wojciech Kuczok

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy