Obecny podział społeczny tworzy atmosferę permanentnego skłócenia Paweł Droździak – psychoanalityk, psychoterapeuta Kryzys na polsko-białoruskiej granicy, szokujący wyrok TK Julii Przyłębskiej, protesty przeciw polexitowi, napięcia związane z pandemią, rosnąca polaryzacja polityczna. Czy społeczne hamulce jeszcze działają? – Najtrudniej jest cokolwiek przewidywać w kwestii konkretnych ludzkich zachowań. Natomiast jeśli chodzi o strukturę konfliktu, to on na gruncie kultury nie ma rozwiązania. Według mnie w ogóle nie istnieje żaden sposób jego rozwiązania, będzie więc eskalował. Właściwie do nieskończoności. Nieskończoności? – Tak. Nie mam na myśli nieskończonej eskalacji przemocy fizycznej, mówię o nieustannym rozdźwięku pomiędzy dwiema narracjami. One będą się różnić nawet w zakresie wartości fizycznych. To widać choćby na przykładzie pandemii. Narracje rozjeżdżają się na polu faktów, zagadnień naukowych: chemicznych, fizycznych. Gdzie ulokowane jest jądro konfliktu? – Obserwujemy obecnie ten konflikt na niemal całym obszarze kultury łacińskiej. Było to widać w USA, jest widoczne w Europie. Patrząc okiem psychoanalityka, powiedziałbym, że to różnica pomiędzy ścieżką ojca i ścieżką matki. Pragnienie zidentyfikowania się z męskim obiektem, punktem widzenia zderza się z próbą identyfikacji z obiektem żeńskim. To jeszcze nie jest absolutna tragedia. – Problem w tym, że te postacie w kulturze pozostają w permanentnym konflikcie. Obraz mentalny przeciętnego człowieka przypomina sytuację dziecka, które ma rodziców po rozwodzie. Potomek odbierający absolutnie przeciwstawne narracje rodziców zmuszony jest dokonać jakiegoś wyboru. A gdy to zrobi, musi całkowicie wyprzeć część rzeczywistości. W polskiej polityce jest nieco więcej narracji niż dwie, ale upraszczając: PiS reprezentuje ścieżkę twardego ojca, a strona liberalno-lewicowa empatycznej matki? – Tak, ale warto to jeszcze doprecyzować. Kiedy mówimy Platforma Obywatelska, myślimy o określonej narracji, ale jej już nie ma. Kiedyś była nią agenda neoliberalna. Jest ona w pewien sposób ojcowska, bo niektórych rzeczy wymaga. Jej przedstawiciele głoszą, że jesteś odpowiedzialny za swoje życie, uzyskujesz różne rzeczy poprzez pracę, liczy się wynik itd. W Polsce doszło właściwie do jej wycofania, rozpadła się. W jej miejsce weszła narracja lewicowa z nurtu „przebudzeniowego”. Głosi, że w żaden sposób nie odpowiadasz za swoje życie, to społeczeństwo za nie odpowiada. Nie odpowiadasz za swoje wybory, bo jesteś ofiarą. Mamy więc do czynienia z eskalacją wyścigu o to, kto zajmie dogodniejszą pozycję pokrzywdzonej, a przez to uprzywilejowanej, bo bezradnej, ofiary. Czy sytuacja nie jest jednak bardziej płynna? PiS na gruncie narodowym, obyczajowym, resentymentów rzeczywiście reprezentuje pozycję srogiego, nawet pełnego przemocy ojca. Z drugiej strony, oferując pewien pakiet świadczeń socjalnych, korzysta z matczynego aspektu. – Oczywiście zawiera w sobie pewne elementy obu stron. Tyle że ludzie postrzegający ojca jako złego widzą tylko ten twardy, brutalny element. Obserwują przekupywanie, deprawację wyborców, a nie chęć ich wsparcia. 500+ jest sztandarowym przykładem tego myślenia. Te podziały są zarysowane dosłownie wszędzie. Świetnie je widać z kolei na przykładzie kryzysu uchodźczego. Mamy ścieżkę matki, która chce przygarnąć dziecko. Jej empatia jest nieograniczona, nie może odrzucić żadnego dziecka, chciałaby uratować wszystkie. Całkowicie bezwarunkowo. Z drugiej strony mamy ojca stawiającego granice, co już z samej definicji jest traktowane przez oponentów jako rodzaj przemocy. Każda granica – rozróżnienie, stwierdzenie, że byt jest zróżnicowany, że istnieją dane kategorie – może być przeżywana jako przemoc. Gdy mówimy o granicy – dlaczego większości Polek i Polaków nie porusza widok dzieci z Michałowa, matek z dziećmi w lesie przy polsko-białoruskiej granicy? Sondaż dla OKO.press pokazał, że większość rodaków popiera twardą agendę rządową. – Sytuacja imigracyjna jest kwestią nierozwiązywalnego konfliktu moralnego. Wiemy, że w jakimś sensie za jednym człowiekiem idą kolejni. Każdy, kto był w tzw. kraju Trzeciego Świata i dał żebrakowi lub dziecku jakieś pieniądze, wie, co stanie się za moment. Pojawi się więcej osób z prośbą o pomoc. Ale nie dać? Masz do wyboru: zachować się jak zimny drań lub jak frajer. Polacy wolą być zimnymi draniami? – Nie chcą zachować się jak frajer, wtedy czują się draniami i by sobie z tym poradzić, stosują mechanizmy
Tagi:
500+, cancel culture, cywilizacja, cywilizacja zachodnia, ekologia, elektrownie atomowe, energia jądrowa, Europa, Gambia, Gazeta Wyborcza, liberałowie, lockdown, Magdalena Środa, matki, neoliberalizm, niszczenie środowiska, Nowa Lewica, ochrona środowiska, ojcowie, pandemia, Paweł Droździak, Polexit, polityka społeczna, polskie rodziny, poprawność polityczna, porozumienia klimatyczne, psychologia, psychologia społeczna, psychoterapia, rząd PiS, społeczeństwo, Trybunał Konstytucyjny, Trybunał Przyłębskiej, Unia Europejska, USA










