Bulterier czy kukiełka

Bulterier czy kukiełka

Po Jacku Kurskim można się spodziewać wszystkiego najgorszego. Doświadczyli tego Tusk, Kaczyński i Ziobro, o mniej znanych, a licznych ofiarach tego polityka już nie wspominając. Zmieniał partie i poglądy jeszcze częściej niż Ryszard Czarnecki. Razem stanowią niepowtarzalny duet. Ich obecność w życiu publicznym ośmiesza wszystkie instytucje, do których trafiają. Są parodią i nieszczęściem. A dla zwykłych ludzi symbolem bezczelności i hucpiarstwa. I, niestety, dowodem bezradności. Okazuje się, że nie można ich odstawić od złotodajnego cycka, bo zawsze jakoś się do niego dopchają. I zawsze znajdzie się polityk, który skorzysta z ich usług. Gdyby partia dziś rządząca trzymała się elementarnych zasad, Kurski nigdy by nie trafił na fotel prezesa telewizji. Jest nim jednak, bo PiS do zdobycia TVP bardzo potrzebny był ktoś tak bezwzględny jak on. Cynik bez zasad. Dyspozycyjny poza granice zdrowego rozsądku. Ale w gruncie rzeczy prezes papierowy. Kukiełka sterowana ręcznie z Nowogrodzkiej.

Prezes Kaczyński ma podobno świetną pamięć. Musi więc mieć w głowie epitety, jakimi nie tak dawno obrzucał go zdrajca Kurski po buncie Solidarnej Polski. Pamięta i w rewanżu wykorzystuje Kurskiego bez umiaru. Ma w prezesie TVP kogoś nie do pobicia w gorliwej służalczości i dyspozycyjności. Takie też jest całe telewizyjne otoczenie Kurskiego. Tępa propaganda, prymitywna młócka coraz liczniejszych wrogów „dobrej zmiany” i kłamstwa tak bezczelne, że trudno uwierzyć, że ogłasza je ktoś należący do homo sapiens. Dziennikarzy zastąpili urzędnicy do spraw propagandy rządowej. Zamiast informacji serwują nagonki na kolejne grupy zawodowe. Teraz wzięli się do lekarzy. Szukają haków, kłamią, manipulują. Nie z miłości do PiS. Dla kasy. Zarabiając po 20, 30, a nawet 40 tys. zł miesięcznie, nie muszą patrzeć w lustro. Od tego mają w telewizji makijażystki. Wyciągające z dodatkowymi dyżurami po 2 tys.

Jeśli jest coś optymistycznego w tym kretyńskim korowodzie, to zbliżający się koniec. Propaganda tak oderwana od faktów, od realiów i prawdy zużywa się z każdym programem. Staje się antypropagandą i ciężarem dla władzy. Nowogrodzka to już wie i szuka nowego bulteriera. Ale to też nie jest dla telewidzów dobra wiadomość.

Wydanie: 2017, 43/2017

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy