Kiedy myślimy o ciszy, myślimy o niej jako o wartości. Utożsamiona ze spokojem, wolnym czasem, odpoczynkiem – reprezentuje jakieś lepsze życie. Ale to ustawienie fabryczne, tak nam mówią popkultura i przemysł coachingowy: cisza jest szlachetna, to luksus. W domyśle: cisza jest klasowa – majętni wybierają ciche kurorty, ubodzy imprezowe letniska; hałaśliwe pospólstwo kontra powściągliwe profesory. Albo przynajmniej klasa średnia żująca z zamkniętymi oczami rodzynkę, żeby spotkać się z własną uważnością. Uważność jest męcząca. Nie wiem, czy jeszcze chcemy być bardziej uważni. Przez większość czasu i tak jesteśmy czujni jak sarny – na ulicy, w internecie, w banku, w autobusie, w tekście, w obcowaniu z bliźnim. Patrząc na swobodę dzieci, przypominam sobie, że to nie uważność pozwala nam na relaks, ale nieuważność. Niezbyt uważne dbanie o własność, gubienie na każdej ławce „sweterków” i czapek na lodowisku. Tracenie czasu (żeby umieć go dzisiaj tak tracić, żeby był z tego – jak wtedy – czysty zysk!) i głowy, komfort pozwalania sobie na nieuważność tyko dlatego, że istniały jeszcze miejsca, w których czuliśmy się bezpiecznie. Ostatecznie komuś zależało na naszym życiu bardziej niż nam – to już potem się nie powtórzyło, prawda? Pewnie stąd ta nasza dorosła, męcząca uważność, to spięcie. Dlatego jesteśmy zmęczeni. I ta cisza, która nad nami wisi jak jakiś niezdany egzamin, coś, do czego powinniśmy aspirować. Zostać sam na sam ze swoimi myślami? Patrzeć, jak piasek przesypuje się w bucie, z jaką logiką porusza się zegar, słyszeć własną krew? Dla niektórych to już deprywacja sensoryczna: zmysły wariują, widma odklejają się od ścian i maszerują przez nasze dziurawe brzuchy. Czy tym pociągiem jedzie jeszcze ktoś, kto źle się czuje w strefie ciszy? Kto woli huk morza od ciszy origami? Chrapanie psa i szum starego laptopa od ciszy apartamentu? Mieszkam w mieście i przytłacza mnie „muzyka” w supermarketach, ale gdyby z nami pogrywały skrzypce albo (nawet!) kojąca muzyka wind? Osobom niepracującym fizycznie poleca się sport o wysiłku umiarkowanym. Podobnie powinno się przepisywać ciszę – nam, zanieczyszczonym przez dźwięk, przerażonym wojną i śmiercią, która musi, musi brzmieć jak niesłabnący nigdy biały szum. Może dlatego nad „cichym” jeziorem wyobrażam sobie dzwon: leży na dnie i trzeba tam dopłynąć, znaleźć go i poruszyć. Nawet wiejska cisza, którą pamiętam jako coś, co się zdarza w wytłumione potężną pierzyną wieczory – była przecież rozpierana przez podwórkowe psy, tykanie zegara, telewizor, przy którym ktoś zasnął „na dole”. A każdy drobny dźwięk rósł w niej, jakby miał swoje echa, śmieszne, wygasające powoli dźwiękowe sobowtóry. Zasypianie to było bicie serca matki i to, że biło dwa razy wolniej niż moje. Osobliwa niepoliczalność uderzeń, pomylone obliczenia na granicy snu, który był wszystkim, tylko nie ciszą, bo tam mnie dopiero dopadały przygody: i straszne, i śmieszne. A niedawno ten cichy sen: byłam akurat szczęśliwa i przyśniło mi się, że w rozpadlinie pełnej żółtego piachu kąpią się ze mną żyrafy. One też są zadowolone i cicho, powoli, jak tylko wielkie zwierzęta potrafią, przysuwają do mnie pyski – jedna przez drugą – żeby mnie dotykać mokrymi, ciepłymi nosami. Innym razem śni mi się mój pies i nawija we śnie, gada jak nastukany, wymądrza się, dowcipkuje. I przede wszystkim MACHA RĘKAMI. Jednocześnie „stoi” poziomo i pionowo, jak to we śnie. A może taka cisza, w której na działce jabłka wpadają nam do butów? Albo taka, w której własną myśl umiemy wyprowadzić bez szwanku? Ale też ta po wyprowadzce dziecka, po diagnozie, po opuszczeniu hotelowego pokoju. Taka i taka. Ona jest taka i taka. Nie dobra, zbawienna, celebrycka, moralna. „Nie można potrącić jednej struny, nie poruszając całej ciszy”, pisała Anna Kamieńska. I to też jest nieprawda. Ależ można. Ja tak umiem. I ty też. Share this: Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email Click to print (Opens