Kiedy cyrk zwalnia klauna

Kiedy cyrk zwalnia klauna

A member of the public holds a copy of the Evening Standard newspaper, leading with story that Britain's Prime Minister Boris Johnson has resigned as leader of the Conservative Party, by the Houses of Parliament in central London on July 7, 2022. - Boris Johnson resigned on Thursday as leader of Britain's Conservative party, paving the way for the selection of a new prime minister after dozens of ministers quit his government over 48 hours of frenzied political drama. (Photo by JUSTIN TALLIS / AFP)

Wreszcie doszło do dymisji Borisa Johnsona. Szkoda, że tak późno W czasie długiej i barwnej kariery w życiu publicznym – najpierw jako dziennikarza, potem komentatora, wreszcie zawodowego polityka – do odchodzącego szefa brytyjskiego rządu przylgnęło wiele określeń. Bywał nazywany bezczelnym, infantylnym, bezwstydnym, ale też błyskotliwym, ambitnym, skutecznym. Przez ostatnie kilkanaście miesięcy najczęściej jednak w kontekście Borisa Johnsona wracały słowa, które na jego temat wypowiedział wybitny brytyjski historyk i publicysta Max Hastings, przełożony popularnego BoJo w „The Observer”, jednej z najważniejszych lewicowych gazet na Wyspach. Johnson był tam korespondentem z Brukseli, publikował też na poły satyryczne felietony. Hastings miał z nim wiele problemów, bo podwładny niekoniecznie słuchał poleceń, ignorował też linię redakcyjną gazety. Mimo to nikt nigdy nie podniósł na niego ręki, nie imała się go krytyka czytelników i niechęć reszty zespołu. Było tak, bo – jak twierdził Hastings – Boris Johnson ma wiele cech, ale przede wszystkim jest teflonowy. Lepkie ręce Pinchera Do 6 lipca wieczorem wydawało się, że i tym razem przetrwa. Brytyjską polityką wstrząsał właśnie kolejny skandal, trudno już nawet zliczyć, który w ostatnich miesiącach. Po tzw. PartyGate, aferze związanej z imprezami odbywającymi się w biurach premiera na Downing Street 10 w czasie ścisłego pandemicznego lockdownu, ledwo odbitym przez rząd w parlamencie wotum nieufności i kompletnie zignorowanej przez media oraz opinię publiczną podejrzanej serii spotkań jeden na jeden premiera z rosyjskim oligarchą Aleksandrem Lebiediewem na jaw wyszło tuszowanie oskarżeń o napaść na tle seksualnym jednego z politycznych nominatów Johnsona. Chodziło o Chrisa Pinchera, polityka torysów, którego odchodzący premier nominował na stanowisko zastępcy tzw. Chief Whipa, a więc osoby odpowiedzialnej za egzekwowanie dyscypliny partyjnej w czasie głosowań parlamentarnych. Jak pod koniec czerwca doniósł brukowiec „The Sun”, Pincher imprezował w jednym ze stołecznych klubów, gdzie pod silnym wpływem alkoholu miał według relacji ofiar i świadków napastować dwóch młodych mężczyzn. Pomimo wyraźnych sprzeciwów dotykał ich miejsc intymnych i kładł ręce na pośladkach. Już to było powodem do dyscyplinarnego usunięcie z urzędu, ale raczej Pinchera, niekoniecznie Johnsona. Wina premiera leżała gdzie indziej. Okazało się bowiem, że Pincher dopuścił się podobnego zachowania już po raz drugi. W 2017 r. w identycznie ordynarny sposób zalecał się do Alexa Story’ego, działacza Partii Konserwatywnej i popularnego na Wyspach sportowca, byłego członka kadry olimpijskiej w wioślarstwie. Story sprawę zgłosił, a wobec Pinchera wszczęto postępowanie etyczne. Również z powodu podejrzenia o płatną protekcję – mężczyzna miał wprost sugerować, że może wpłynąć na „przyszłość Story’ego w Partii Konserwatywnej”, czyniąc w tym samym momencie niewybredne awanse seksualne. Sprawę przebadano, złamania zasad etycznych obowiązujących w partii nie stwierdzono. Nie znaczy to jednak, że Pincher został wybielony. Komisja nie decydowała o zasadności zarzutów, tylko o ich powadze. Puszczenie go bez konsekwencji nie było więc tożsame z uznaniem, że wspominanych czynów się nie dopuścił. Wówczas Pincher został zmuszony do odejścia, co ciekawe, z tej samej instytucji, z biura Chief Whipa. Na chwilę znalazł się w politycznym niebycie, ale pomocną dłoń podał mu Boris Johnson, już wtedy premier Wielkiej Brytanii. Znalazł mu pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, potem zatrudnił znowu do pilnowania partyjnej dyscypliny. Dalszy ciąg historii historii już znamy, 30 czerwca Pincher ponownie rezygnował ze stanowiska. Rząd w płomieniach Warto przekierować wektor na samego premiera. Sprawa na jaw wyszła dzień później, 30 czerwca. Dziennikarze, ale też niektórzy politycy Partii Konserwatywnej natychmiast zwrócili się do Johnsona z pytaniem, czy wiedział o historii Pinchera, gdy wręczał mu nominację. Johnson najpierw zdecydowanie zaprzeczył, potem zaczął kluczyć i udzielać wymijających odpowiedzi. Przeciwko niemu świadczyły jednak dowody. Simon McDonald, były wiceminister spraw zagranicznych, który współkierował resortem w czasie, gdy Pincher był tam zatrudniony, poinformował BBC, że Johnson o zarzutach wobec Pinchera został poinformowany drogą formalną. Potwierdził to Dominic Cummings, były spin doktor i najbliższy współpracownik odchodzącego premiera. Według niego Johnson miał na spotkaniu w zamkniętym gronie zignorować przestrogi o potencjalnych konsekwencjach zatrudniania Pinchera, a także trywializować zarzuty wobec niego. Brytyjskie media dotarły do zeznań

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 29/2022

Kategorie: Świat