Zmiana wisi w powietrzu. Wyczerpuje się energia tych, którzy z porywu serca wzięli na siebie trud organizowania życia milionom uchodźców z Ukrainy. Polakom goszczącym Ukraińców u siebie zaczyna brakować pieniędzy. W zrywach jesteśmy mistrzami, ale ten trwa dłużej, niż pierwotnie myślano. To już czwarty miesiąc wojny, a końca nie widać. Nawet bliska rodzina zaczyna po miesiącu ciążyć gospodarzom, więc trudno się dziwić, że entuzjazm mija. Przekraczająca wszelkie, nawet nasze, wyobrażenia gościnność Polaków bardzo podbudowała narodowe samopoczucie. A duma z Polaków wprost rozsadza rząd PiS. I daje mu alibi, by trwać w takim stanie. Polacy goszczą uchodźców, na pierwszej linii są organizacje pozarządowe, pomagają, jak mogą, samorządy. A władza? Głównie tym się chlubi. I czeka. Zamiast przygotować taki system, w którym odpowiedzialność za migrację przejmą przede wszystkim instytucje państwowe. Bo bez przestawienia zwrotnicy i bez długoterminowych działań, które zastąpią propagandę i pozorowanie aktywności, czeka nas katastrofa. Najwyższa pora, by władza ulżyła tym, którymi tak się szczyci. Czas na nowy etap. Wiemy, że wojna w Ukrainie będzie długotrwała, a więc migracja do Polski też. Nie zmarnujmy tej dobrej opinii o Polsce, która poszła w świat na początku wojny. I gigantycznego wysiłku setek tysięcy Polaków. Ta okropna wojna zmienia wszystkich. Rujnuje poczucie bezpieczeństwa i świat wartości. Nie jesteśmy już tacy jak w lutym. Nie zmienia się tylko jedno. Zdecydowana większość Polaków uważa, że Ukraińcom trzeba pomagać w wojnie z Rosją. Popiera pomoc humanitarną, dyplomatyczną i materialną. Ale tam, gdzie chodzi o konkretną pomoc o charakterze finansowym, wyraźnie więcej jest tych, którzy nie chcą, by Ukraińcy dostawali tak jak Polacy 500+ czy zasiłki z pomocy społecznej. Kłopoty dotykają także już wcześniej mocno kulejącą służbę zdrowia. Polska coraz bardziej staje się państwem frontowym oraz hubem dla dostaw broni i wszelkich towarów na Ukrainę. Ponosimy tego konsekwencje. Wiemy, że nie tylko uchodźcy, ale też wielu Polaków potrzebuje wsparcia. Część goni w piętkę z powodu braku pieniędzy, bo nie może udźwignąć przyjętych na siebie zobowiązań wobec uchodźców. Tym łatwiej jest pomóc. Ale coraz większa jest grupa nieradzących sobie psychicznie z kolejnymi problemami. Mamy tak wielkie problemy, że aż się proszą o narodową terapię. Niestety, zamiast wspólnoty w nieszczęściu jest gorąca wojna domowa. Świadomie napędzana przez rządzącą prawicę. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Tagi:
500+, Adam Glapiński, Andrzej Duda, inflacja, Jarosław Kaczyński, KPO, KPRM, KPRP, Mateusz Morawiecki, NBP, NIK, parlament, PiS, polityka gospodarcza, polityka pieniężna, polityka społeczna, polska polityka, polska prawica, pomoc społeczna, rząd PiS, scena polityczna, Sejm, Senat, TVP, TVPiS, uchodźcy, uchodźcy z Ukrainy, Zbigniew Ziobro, Zjednoczona Prawica









