Na czym powinna opierać się polityka historyczna lewicy?
Dr Paweł Sękowski,
historyk, UJ, Stowarzyszenie „Kuźnica”
Powinna podkreślać wkład socjalistów i radykalnego ruchu ludowego w odzyskanie przez Polskę niepodległości, oczywiście bez umniejszania roli działaczy prawicowych i centrowych. Powinna też sprzeciwiać się idealizacji II RP, zwracając uwagę na występujące wówczas nierówności czy problemy gospodarcze i narodowościowe w dużej mierze spowodowane przez sanację, a wcześniej rządy z udziałem narodowej demokracji. W odniesieniu do II wojny światowej należy akcentować bohaterstwo żołnierzy gen. Berlinga obok podkreślania zasług nurtu podporządkowanego rządowi w Londynie. Jeśli mowa o PRL, trzeba dostrzegać jasne strony zrealizowanych reform, takie jak likwidacja analfabetyzmu, industrializacja, pewność zatrudnienia czy masowy awans społeczny, a także oddawać sprawiedliwość ludziom, którzy na różnych odcinkach pracowali wówczas na rzecz kraju. Bardzo ważne jest ponadto podkreślanie, że po 1956 r. Polska Ludowa nie była państwem totalitarnym, lecz autorytarnym, w którym nie było obowiązku wyznawania światopoglądu marksistowskiego, a Kościół katolicki był tolerowany jako siła społeczna. Trzeba również przypominać o wymiarze geopolitycznym PRL: o tym, że w tamtych realiach była to jedyna możliwa Polska, a gdyby nie ona, prawdopodobnie nasz kraj pod względem terytorialnym przypominałby Księstwo Warszawskie. Należy także akcentować wkład lewicy w pokojową transformację ustrojową oraz wstąpienie Polski do UE. Mówiąc ogólniej, opowieść o historii nie może być bajką dla dzieci. Róbmy politykę historyczną dla dojrzałego i rozumnego społeczeństwa.
Dr hab. Krzysztof Wasilewski,
historyk i politolog, Politechnika Koszalińska
Przede wszystkim powinna opierać się na tym, co łączy Polaków jako wspólnotę. Zbyt często bowiem polityka historyczna prawicy prowadzi do podziałów, wykluczenia, dzieli na bohaterów i zdrajców. Jej lewicowa wersja powinna zatem opierać się na takich elementach jak odbudowa kraju po II wojnie światowej czy scalenie Ziem Zachodnich i Północnych z resztą państwa. Przecież w obu tych procesach brali udział ludzie z różną historią, różnymi poglądami, a mimo to dokonali wspaniałych rzeczy. Kolejny element to działalność niepodległościowa lewicy przed 1918 r. i jej dorobek w II RP, zepchnięty dziś na margines przez kult Józefa Piłsudskiego. Lista postaci i wydarzeń jest długa.
Marcin Giełzak,
publicysta, autor książki „Antykomuniści lewicy”
W warunkach polskich lewica albo będzie patriotyczna, albo nie będzie jej wcale. Należy zatem promować te jej tradycje, które oddały zasługi sprawie niepodległości, a negatywnie oceniać te, które były jej obojętne lub wrogie. Trzeba odnowić legendę „czerwonych” z powstania styczniowego, bojowców roku 1905, PPS-WRN; innymi słowy – trzeba mieć swoich „wyklętych”. Tradycja militarna jednak nie wystarczy: powinno się promować wzorce osobowe społeczników, spółdzielców, zaangażowanej inteligencji, Judymów i Siłaczek. Pamiętamy o Polskim Państwie Podziemnym, ale kto dziś wie, że byliśmy jedynym krajem z podziemnym uniwersytetem i szkolnictwem?
Andrzej B. Izdebski,
czytelnik PRZEGLĄDU
Na prawdzie, gdyż ją najtrudniej podważyć. Na otwartym przyznawaniu się do poglądów oraz intencji. Na krytycyzmie i otwartości na krytykę innych. Na podziale zadań – historią powinni zajmować się historycy, a polityką politycy. Nie wiem, dlaczego pytacie, gdy sami bardzo dobrze robicie lewicową politykę historyczną – zarówno w tygodniku, jak i w książkach.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy