Jeśli ktoś myśli, że media państwowe, dla kamuflażu zwane publicznymi, sięgnęły dna, to bardzo się zdziwi. W kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy nieraz spod dna usłyszymy pukanie. Zobaczymy takie akcje, przy których nagonka na zamordowanego prezydenta Gdańska Adamowicza i marszałka Senatu Grodzkiego to pieszczoty. Duda musi wygrać. I temu celowi będzie podporządkowane wszystko, co obejrzymy w telewizji Kurskiego i usłyszymy w programach radiowych opanowanych przez PiS. Prezydent Duda gra o ciąg dalszy dolce vita, o którym nie mógł nawet marzyć. A powiązani z jego wyborem kierownicy mediów rządowych walczą o utrzymanie kosmicznych apanaży. Za swoje usługi biorą tyle, że nie muszą się przejmować oburzeniem środowiska dziennikarskiego, które w większości klepie biedę. Przyjdzie czas, gdy listy z apanażami bonzów pisowskich mediów staną się jawne. Dla tych, którzy 500+ uważają za szczyt szczęścia, zarobki ich telewizyjnych idoli będą prawdziwym szokiem. Bo niemało jest u Kurskiego gwiazdeczek dostających co miesiąc więcej niż rodzina z dwójką dzieci przez kilka lat. Zbudowane na oszustwach i kłamstwach media pisowskie będą trwać tak długo, jak długo wystarczy im kasy na premie i ekstrapensje. Brak 2 mld zł z budżetu państwa na TVP oznaczałby zgaszenie tam świateł. Oczywiście do tego nikt z obozu władzy nie dopuści. Kasa na najważniejsze ogniwo sztabu Dudy na pewno się znajdzie. Nawet jeśli rząd Morawieckiego będzie musiał przekazać jakąś większą kwotę na onkologię, spółki skarbu państwa na gwizdek ich oberszefa Sasina wykupią reklamy w telewizji i radiu. Przynajmniej do końca maja pieniądze będą tam płynąć. Wedle potrzeb Kurskiego. Ci, co wylezą spod dna, nie mogą odczuć, że ich wierna służba nie ma pokrycia w przelewach na konto. Telewizja zawsze była telewizją rządową i krótkie chwile niezależności tego nie zmienią. Co najwyżej mogą być analizowane na użytek budowania mediów publicznych w czasach po PiS. Już za rządów PO były to media półpubliczne. I dla odnowy tych mediów lepiej będzie, jeśli politycy PO i menedżerowie rządzący TVP oraz Polskim Radiem dadzą sobie spokój z mądrzeniem się, co i jak trzeba z nimi zrobić. Mieli osiem lat na zbudowanie tego rynku. Zamiast tego rozwalili abonament, nie dając mediom niczego w zamian. Prywatyzować, prywatyzować – to był cały program tej ekipy, która na nadmiar myślicieli nie narzekała. Można powiedzieć, że za PO widza stopniowo okradano z mediów publicznych. A PiS te media po prostu zarżnęło. Została atrapa. I stara nazwa, która nijak się ma do standardów europejskich. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint