Dziwni jesteśmy

Dziwni jesteśmy

Dla religii i wiary dalibyśmy się pokroić, a z drugiej strony naśmiewamy się z lokalnych wierzeń Michał Żurawski – aktor, którego możemy oglądać w drugim sezonie serialu „Kruk” w Canal+ Tęsknił pan za „Krukiem”? – Po pierwszym sezonie stwierdziłem, że chyba już wystarczy. Ale dwa miesiące po premierze zadzwonili do mnie producenci z propozycją spotkania. Scenarzysta Jakub Korolczuk zapytał, co sądzę o zrealizowaniu drugiej serii. Było to bardzo miłe, aktorów zazwyczaj pomija się przy tego typu rozmowach. Zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba będzie bardzo się postarać, aby kontynuacja nie była gorsza od pierwszego sezonu. Potrzebowaliśmy naprawdę dobrej koncepcji i patentów. Ale Jakub jest jednym z najlepszych scenarzystów w Polsce, mamy do niego ogromne zaufanie. Omówiliśmy najważniejsze kwestie, a potem przeszliśmy do prac nad drugim sezonem. Ten „Kruk” jest nieco inny, jednak równie dobry. W którą stronę chciał pan pójść w tej serii? – Moją motywacją był rozwój postaci. Adam zażywa mocne leki i jego zachowanie bardzo się zmienia, w zależności od tego, czy znajduje się pod ich wpływem, czy nie. Jest uzależniony, miewa przebłyski geniuszu. W pierwszej serii byliśmy świadkami sytuacji, w której ukazał mu się martwy przyjaciel z przeszłości. Był to dla niego znak, uświadamiający, że to wydarzenie wymaga przepracowania. W drugim sezonie również potrzebowaliśmy czegoś takiego. Bolączką komisarza będą napady agresji. Od zakończenia wydarzeń z pierwszej serii minęło kilka lat, a w związku z tym bohaterowie znajdują się w nowych sytuacjach. Scenarzysta skupił się na psychologizacji postaci, na leczeniu choroby. Kruk zaczyna uczęszczać do szeptuchy, która odegra kluczową rolę. Współczesne opowieści kryminalne zrywają z jednoznacznym podziałem na dobro i zło. Pański bohater nie tylko jest nietypowy pod względem fizyczności, ale też z powodu skomplikowanych problemów o podłożu psychicznym. Nie jest nieskazitelnym reprezentantem dobrej strony. Z kolei źli też mają swoje motywacje. Przenikanie się dwóch sfer jest atrakcyjne dla widza i zapewne dla aktora. – Zdecydowanie tak. Reżyser Maciej Pieprzyca jest twórcą bardzo realistycznych projektów. W jego filmach rzadko pojawiają się elementy absurdalne, niemożliwe. „Kruk” jest w dużej mierze oparty na duchowości Podlasia, ale nie wyklucza ona realizmu serialu. Warto też zaznaczyć, że samo bycie policjantem nie oznacza jeszcze stania po dobrej stronie. Mój bohater strzeże prawa, ale zdarzają się przecież komisarze współpracujący z przestępcami, podobnie jak ci ostatni bywają dobrymi ludźmi. Na świecie nie ma czerni i bieli. Nasz serial nieustannie stawia widzom pytania o to, kogo oglądamy, jakie interesy kierują poszczególnymi postaciami. Drugi sezon obfituje w moralne wątpliwości bohaterów. Rozterki dotyczą m.in. tego, czy w takim stanie zdrowia, w jakim jest Adam, można być policjantem. Po pierwszej serii „Kruka” spotkałem się z zarzutami osób, które uważały, że to niemożliwe. Jednak od policjantów wiemy, że jest to realne, że można znaleźć rozwiązanie. Wnioskuję, że przygotowując się do roli, stara się pan poznać środowisko, w którym osadzona jest pańska postać. – Według mnie jest to jedna z podstaw aktorstwa. Trzeba mieć świadomość możliwości i ograniczeń odgrywanego bohatera. Na potrzeby roli poznałem bardzo wielu policjantów, którzy mówili mi, co gliniarz by zrobił, a czego na pewno nie. Dzięki mojemu zawodowi naprawdę mogę się rozwijać. Każda rola to spotkanie z nowym typem postaci, nową grupą zawodową czy nową społecznością. Bardzo to cenię, bo dzięki temu nie czuję nigdy, że stoję w miejscu. Nabrał pan większego szacunku do policjantów? – To działa w dwie strony. Odkryłem też, jak działa polska policja, która w swoich metodach przypomina Kościół katolicki. Tak jak księża tuszują afery pedofilskie, wysyłając pedofilów w sutannach do parafii w odległych częściach kraju, tak samo policja tuszuje afery, wysyłając policjantów na bezludzia. To dotyczy mojego bohatera w drugim sezonie. Jego wyjazd na Podlasie jest efektem takiego działania. Przenoszą go więc z Białegostoku i w terenie musi zacząć się organizować. Dzięki temu mógł pan eksplorować Podlasie. Jak podobało się panu zgłębianie pogranicza? – Pochodzę z innej części kraju, ale Śląsk także jest pograniczem. Dzięki temu dużo łatwiej było mi zrozumieć Podlasie, gdzie przez wiele lat mieszały się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 35/2021

Kategorie: Kultura