Groźne gaje oliwkowe

Powodują erozję, pochłaniają wodę, niszczą środowisko. Bruksela jeszcze za to płaci

W starożytności drzewo oliwne uważane było za dar bogów. Jego gałązki są symbolem pokoju. Olej z oliwek stanowi podstawę zdrowej, niskotłuszczowej diety. A jednak obecnie ogromne plantacje oliwek są jednym z największych problemów ekologicznych Unii Europejskiej.
Jak głosi raport organizacji obrońców środowiska World Wildlife Fund (WWF) i BirdLife International, intensywna uprawa drzew oliwnych sprawia, że całe regiony Hiszpanii, Portugalii, Grecji i Włoch zagrożone są erozją i spustoszeniem.
Włoska mafia odkryła nowe źródło dochodów. Nocami na starych plantacjach oliwnych Apulii czy Kalabrii słychać warkot koparek. To mafiosi wykopują z korzeniami 300-letnie, poskręcane drzewa oliwne. Bogacze z północy Italii chętnie zapłacą nawet 5 tys. dol., aby mieć w swym ogrodzie taką niezwykłą „roślinkę”. Właściciele plantacji udają, że niczego nie widzieli. Z pewnością dostają swój udział w zyskach, a przede wszystkim są zadowoleni, że pozbyli się starych „pniaków” i mogą na ich miejsce zasadzić młode, znacznie bardziej wydajne drzewa. Prawdziwe pieniądze na oleju z oliwek zbije bowiem tylko ten, kto zrezygnuje z tradycyjnych, przyjaznych środowisku gajów na stokach górskich i założy na równinach ogromne, sztucznie nawadniane plantacje. Przyczyniła się do tego absurdalna polityka agrarna Unii Europejskiej. Ponad 80% wszystkich oliwek, wystarczających na wyprodukowanie 1,7 mln ton oleju, pochodzi ze śródziemnomorskich krajów UE. Producenci żyją jednak nie tylko ze sprzedaży tego złocistego płynu. Jedna trzecia dochodów osiąganych przez 2,8 mln „oliwkowych rolników” pochodzi z brukselskiej kasy. Unia Europejska przeznacza na wspieranie upraw drzew oliwnych 7% środków z puli Wspólnej Polityki Agrarnej – 2 mld dol. rocznie. Oczywiście, daje to możliwość ogromnych nadużyć. Wiele drzew oliwnych rośnie tylko na papierze, przemyślni farmerzy sprowadzają tani olej z Turcji lub nawet mało wartościowy olej sojowy, aby tylko wyłudzić subwencje. Komisja Europejska usiłowała położyć kres tym oszustwom. W 1998 roku zniesiono dotacje „od sztuki drzewa oliwnego”, korzystne dla drobnych producentów. Zastąpiono je dotacjami „od hektara uprawy” i „od kilograma uzyskanego oleju”. W ten sposób niezwykle intratna stała się intensywna produkcja masowa z użyciem maszyn, nawozów sztucznych i chemicznych środków chwastobójczych. Oliwkowi baronowie, stosujący takie metody, mogą liczyć na 10- lub nawet 20-krotnie większe dotacje niż drobni rolnicy, właściciele rosnących na stokach górskich gajów z kilkudziesięcioma drzewami. Tym ostatnim subwencje z brukselskiej kasy nie wystarczają nawet na pokrycie kosztów ręcznego zbierania owoców.
Nic dziwnego, że od Andaluzji po Toskanię i Peloponez przedsiębiorcy zakładają na równinach gigantyczne oliwne monokultury. Drobni producenci usiłują im dorównać. Rolnik Damaso Gonzalez z Campo Real pod Madrytem zasadził w ciągu ostatnich czterech lat 1,5 tys. nowych drzew oliwnych. „Tak naprawdę ważne są subwencje Unii Europejskiej. Bez nich interes byłby nieopłacalny”, otwarcie wyznaje Gonzales. Stare gaje w górach są natomiast bezlitośnie niszczone. Hodowcy wyrąbują stuletnie drzewa lub sprzedają je bogatym snobom do ogrodów. „Tam, gdzie jeszcze niedawno szumiały winnice, teraz są tylko drzewa oliwne”, żali się Nikos Papadontonakis ze Śródziemnomorskiego Instytutu Rolnictwa na Krecie.
Skutki są opłakane. Setki tysięcy drzew oliwnych „wysysają” wodę, spada poziom wód gruntowych, wysuszona, pozbawiona szaty roślinnej gleba ulega erozji. Tylko Andaluzja traci w ten sposób 80 mln ton dobrej gleby rocznie. Nawozy i pestycydy z pól oliwnych zatruwają środowisko, w niektórych regionach gleba zmieniła się w toksyczną pustynię. Plantacje powstają na miejscach naturalnych ekosystemów, w rezultacie ginie miejscowa fauna i flora. Prawie doszczętnie zostały wycięte słynne lasy w dolinie Gwadalkiwiru. Wraz z nimi znikły gatunki rzadkich zwierząt, w tym niemal doszczętnie wytępiony ryś iberyjski. Nad brzegami tej hiszpańskiej rzeki rozpościerają się teraz gaje oliwne. Richard Perkins z organizacji WWF ostrzega: „Jeżeli ten trend zostanie utrzymany, naszą przyszłością będzie zniszczone i zatrute środowisko nad Morzem Śródziemnym”. Według niemieckiego magazynu „Der Spiegel”, logika subwencji prowadzi do ekologicznej klęski. Eksperci z Brukseli zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Zaproponowali wprowadzenie nowego, bardziej „ekologicznego” systemu dotacji. Wszelkie próby zmian są jednak torpedowane przez państwa śródziemnomorskie UE, obawiające się zmniejszenia subwencji. To silne lobby, nazywane przez dyplomatów Club Med, godzi się podjąć rozmowy o reformie „najwcześniej w 2003 roku”. Czy więc opiewane przez Homera drzewa oliwne, na których ongiś wyrosła cywilizacja grecko-rzymska, obecnie doprowadzą do unicestwienia śródziemnomorskich krajobrazów?

 

Wydanie: 2001, 40/2001

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy