Jedna dusza, jeden głos

Jedna dusza, jeden głos

Wszystkiego nie sposób obejrzeć, a nawet nie warto, życia coraz mniej, a lista filmów do zobaczenia topnieje zbyt wolno, o książkach do przeczytania już nawet nie myślę, doczytuję tylko te, które wprawiają w zachwyt od pierwszego zdania, w najgorszym razie od pierwszego rozdziału – dopóki zdrowie dopisuje, skupiam się na dolinach i graniach, których nie przedeptałem, na jaskiniach, których nie spenetrowałem, na czytanie/oglądanie być może jeszcze przyjdzie czas, kiedy ciało już przestanie nadążać za umysłem. 

U syna zdiagnozowano ADHD, po matce na pewno tego nie dostał w genach, zatem wyjaśniła się nazwa medyczna tego, co brałem za swoją wrodzoną niecierpliwość. Zawsze żyłem w poczuciu, że życie jest zbyt krótkie, by się skupiać na jednej rzeczy; „najwięcej cię tam, gdzie cię nie ma”, powiadali o mnie przyjaciele poirytowani moim rozproszeniem, bo w rzeczy samej, słuchając ich (czego nie byli pewni), myślałem już o tym, kogo będę słuchał za chwilę, gdzie mnie nogi poniosą; myślałem równolegle, tłumaczyłem to podzielnością uwagi, ale ludzie, którzy ci się zwierzają, pragną uwagi niepodzielnej, być może dlatego nawiązywałem przyjaźnie równie łatwo, co je traciłem. Gdybym dopisał choć połowę książek z tych, które zacząłem, ba, gdybym dokończył co trzecie zaczęte opowiadanie, być może mój status pisarza nie podupadłby tak dramatycznie.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2024, 24/2024

Kategorie: Felietony, Wojciech Kuczok