Wśród wielu obsesji Zbigniewa Ziobry w czołówce jest Jerzy Urban. Zamiast jeszcze głupiej ścigać sędziów, kieszonkowa wersja Kaczyńskiego zajmuje się zdziwionym Jezusem wpisanym w znak zakazu, czyli okładką „Nie” z sierpnia 2012 r. Ścigany przez prokuraturę, po ośmiu latach procesów, Urban został prawomocnie uniewinniony. Co w czasach dojnej zmiany nic jeszcze nie znaczy. A dla Ziobry wręcz doktryną jest, że sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po jego stronie. Złożył więc w sprawie Urbana skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego. Do Urbanowego wieńca dołożył kolejny laur. Naukowy. Pierwszy przypadek skargi nadzwyczajnej z paragrafu o obrazę uczuć religijnych zostanie wpisany do historii procesów karnych. Minęło prawie dziesięć lat, a Jezus jest jeszcze bardziej zdziwiony. Teraz tym, że można robić takie numery jak rządząca prawica. Urban to przewidział i to pewnie tak wkurza Ziobrę.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy