Mecenas Giertych

Mecenas Giertych

Zatrzymanie mecenasa Giertycha, a już szczególne jego forma, oraz przeszukanie prowadzonej przez niego kancelarii adwokackiej muszą budzić zasadniczy sprzeciw. Nie wiem, czy Giertych jest winien, czy nie. Nie wiem, czy zatrzymanie było uzasadnione. Zapewne na wniosek obrońców Giertycha oceni to sąd. Wciąż jeszcze wierzę, że sąd może być niezależny, a poza tym rzetelny. Ale z całą pewnością forma była niedopuszczalna. Zgodnie z prawem taka czynność jak zatrzymanie dokonana być musi „w sposób możliwie najmniej naruszający dobra osoby zatrzymywanej”. Zatrzymywanie adwokata pod sądem, skuwanie go na oczach widzów, w obecności telewizyjnych kamer, na pewno nie spełniało tego wymogu. To nie nowość. Tak zatrzymywano za pierwszego PiS, zdarzało się, że tak zatrzymywano również w czasach, gdy PiS nie rządziło. Może warto sobie przypomnieć zatrzymanie przed laty ówczesnego generalnego konserwatora zabytków, który – jak się okazało dużo później – był niewinny, co potwierdził nawet Sąd Najwyższy, i to w czasie, gdy jeszcze zasiadali w nim wyłącznie sędziowie. Na miejscu zatrzymania obecne były aż trzy stacje telewizyjne, które – jak zapewniano – znalazły się tam zupełnie przypadkowo. Transmisję, z komentarzem prokuratora, zobaczyła potem cała Polska na ekranach telewizorów. Wydaje się, że dopóki ktoś, kto zarządził taką formę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2020, 44/2020

Kategorie: Felietony, Jan Widacki