Mówię, że jestem z Unii Pracy, i to brzmi dobrze

Mówię, że jestem z Unii Pracy, i to brzmi dobrze

Warszawa 21.09.2023 r. Wreczenie - Nagroda im.Aleksandra Malachowskiego - Unia Pracy. N/z: Waldemar Witkowski - szef UP. fot.Krzysztof Zuczkowski

Ludzi nie obchodzą dywagacje warszawskich dziennikarzy Waldemar Witkowski – przewodniczący Unii Pracy, kandydat opozycji  na senatora w okręgu nr 1, obejmującym powiaty  bolesławiecki, lubański,  lwówecki i zgorzelecki. Gdyby człowiek wierzył bezkrytycznie w to, co mówią w telewizji, już szykowałby się do wojny – z Niemcami, z Unią Europejską, z Ukrainą, z Rosją… I zastanawiał się, ilu wokół jest zdrajców. A co z tej polityki trafia do ludzi z pańskiego okręgu wyborczego? – Tam tzw. wielką polityką ludzie raczej się brzydzą. Tych, którzy przełączają z TVPiS na TVN 24 i w drugą stronę, jest bardzo mało. Słusznie! Bo politycy pokazywani w telewizji wyglądają jak skaczące jeden na drugiego kaczory. A wygrywa ten, który drugiemu więcej piór wyrwie. Normalni ludzie myślą o tym, jak pracować, żeby utrzymać rodzinę, jak chowają się dzieci… Co ich obchodzą dywagacje warszawskich dziennikarzy? Widziałem to na dożynkach. Ważny był występ zespołu pieśni i tańca, występy dzieci, grochówka… A nie występy polityków. Dawny dworzec w Pławnej Średniej przerobili na świetlicę wiejską. Zagospodarowali budynek, bo kolej do ich miejscowości już nie dociera. I dzisiaj bardziej ich interesuje, czy jest możliwość odbudowy połączeń kolejowych. Bo tory jeszcze są… Pytają o publiczną służbę zdrowia. Bo się nie poprawia, a nawet jest coraz gorzej. Do lekarza trzeba czekać tygodniami albo i miesiącami, więc co pozostaje? Wizyta w prywatnym gabinecie? Tak w Polsce jest, że jak ktoś chce się leczyć, to musi być albo zdrowy, albo bardzo bogaty. Taki mamy wybór. O służbie zdrowia nikt w tej kampanii nie mówi. – A ludzie na spotkaniach bardzo często. Czego chcą? Żeby kolejki do lekarza były krótsze. Żeby w sądach nie traktowano ludzi jak głupków. Żeby szkoły były dostępne i uczyły na dobrym poziomie. Ludzie chcieliby czuć się bezpieczni. Ale nie w taki sposób, jaki proponuje prezes Kaczyński – poprzez budowę muru, zbrojenie się, groźne patrzenie na sąsiadów. O tym jest co chwila. A to Ukraińcy, a to Niemcy… – PiS kreuje wrogów, kreuje sztuczne wojny. Tak jak teraz z Niemcami. Ona jest wymyślona przez kierownictwo partii rządzącej. Ma służyć do podtrzymania poparcia. Każdy konflikt powoduje, przynajmniej u części społeczeństwa, dodatkowe emocje, umacnia władzę. To tzw. efekt flagi – władza mówi, że jest zagrożenie i że nas obroni. A ja odpowiadam: nie musi bronić, niech normalnie się zachowuje. Niemcy przywrócili częściową kontrolę na granicy. Choć, jak powiedziała szefowa niemieckiego MSW Nancy Faeser, nie będą to stałe kontrole, dotyczące wszystkich aut. To efekt tego, że przez Polskę do Niemiec przedostaje się coraz więcej nielegalnych migrantów. – To pokazuje, że nieodpowiedzialne władze wywołują niepotrzebne konflikty. Nie chcę żadnych kontroli. Ludzie mieszkający przy granicy też ich nie chcą. Mają przecież kontakty sąsiedzkie, jeżdżą do pracy, na zakupy, do znajomych… W ubiegłą sobotę byłem w Lubaniu i na ulicach było tyle samo Polaków, co Czechów i Niemców. Ludzie nie potrzebują murów, zamkniętych granic. Nasza polityka zagraniczna musi być na tyle rozsądna, by tych murów nie budować. Tym bardziej że wszelkie granice są sztucznym wytworem historii. One przeszkadzają nam żyć. W tym regionie widać, że są niepotrzebne. Byłem w Zgorzelcu, jeszcze w sierpniu. Na moście granicznym spotkali się burmistrz Zgorzelca i bürgermeister Görlitz, podali sobie ręce. I co to za granica? Nikt tego nie widzi. Może poza tym, że po tamtej stronie trzeba płacić w euro, a po tej – złotówkami. Po co więc wracać do dawnych czasów?  Te czasy, Polski Ludowej, są pamiętane przy zachodniej granicy? – Trudno udawać, że Polski Ludowej nie było, skoro natykamy się na bloki wybudowane w tamtych czasach, na zakłady pracy, w tym ten największy, kopalnię i elektrownię, na pozostałości po jednostkach wojskowych. Wielu ludzi, z którymi się spotykam, ma sentyment do tamtych czasów. Na Dolny Śląsk zostało przesiedlonych setki tysięcy Polaków. Niedawno rozmawiałem z ludźmi, którzy do początku XXI w. nie byli pewni, czy coś się nie zmieni, czy Niemcy nie odzyskają tych terenów. I dopiero wejście do Unii uspokoiło ich, że te domy, w których mieszkają, stały się ich własnością. A ponieważ po wojnie spółdzielnie dawały możliwość zdobycia własnego mieszkania, w każdej z tych miejscowości – w Lwówku, Lubaniu, Zgorzelcu, Bolesławcu – powstały bardzo duże spółdzielnie mieszkaniowe. To był udany ruch. Pobudowano masę mieszkań,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 40/2023

Kategorie: Wybory 2023, Wywiady