Nietykalny

Nietykalny

Krakow, 08.12.2016. Konferecja w Krakowskiej Kurii gdzie ogloszono nowego nastepce kard. Stanislawa Dziwisza, ktorym zostaje lodzki arcybiskup Marek Jedraszek ; n/z kard. Stanislaw Dziwisz.,Image: 431360742, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Lukasz Krajewski / ArtService / Forum

Kard. Dziwisz zbyt dużo wie, by narażać jego i Watykan na publiczną spowiedź czy proces 1. Wydaje się trochę zagubiony. Mówi wolno, czasami nieskładnie. Sprawia wrażenie pokornego. Chodzi w aurze nietykalności. Nikt nie kwestionuje jego sądów. Dziennikarze spijają z jego ust nawet kuriozalne opinie. Wierni widzą w nim niemal Jana Pawła II – tyle lat przy papieżu Wojtyle! Zawsze w cieniu, zawsze w dalszym planie. Jego drugie imię to służba. Tak przez wiele lat postrzegany był kard. Stanisław Dziwisz. Słusznie określano go mianem kustosza relikwii i dziedzictwa Jana Pawła II. Zresztą skrupulatnie ich strzegł. I wykorzystywał ten swój monopol. Ale to tylko jedno oblicze Don Stanislao, jak mówi się o nim w Rzymie. Drugie było nieznane szerokiemu gronu odbiorców, tymczasem Dziwisz to wytrawny rozgrywający zakulisowych pojedynków. Jedna z najbardziej wpływowych postaci czasów pontyfikatu Jana Pawła II. Człowiek od – mówią niektórzy – „brudnej roboty”. Wiedzący wszystko o kulisach życia watykańskiego. Otaczający się wpływowymi i konserwatywnymi wspólnotami w Kościele, członkami Opus Dei czy Legionistami Chrystusa. W końcowym okresie życia papieża nazywany nawet „wicepapieżem”. Jeden z księży opowiadał mi, że „Staś” miał nieograniczony dostęp do Wojtyły, gdy ten był na łożu śmierci. Inni współpracownicy papieża takiego przywileju nie mieli. Dlatego, gdy czekano na decyzje Jana Pawła II, wychodził Dziwisz i mówił, że „taka jest wola papieża”. I tylko nikt nie był pewien, czy to rzeczywiście decyzja Jana Pawła II, czy ogłaszającego wolę. Dziś kard. Stanisław Dziwisz przestał być nietykalny. Ze świecą też szukać tych, którzy braliby jego oświadczenia czy zapewnienia, że jest czysty jak łza i łagodny jak baranek, za dobrą monetę. Co takiego się stało, że zmieniła się ocena sekretarza Jana Pawła II? Otóż na działalności kard. Dziwisza kładzie się cieniem jego posługa jako metropolity krakowskiego. To wtedy trafił do niego ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski ze świadectwem Janusza Szymika, który wyznał, że jako chłopiec był molestowany seksualnie przez swojego ówczesnego proboszcza Jana Wodniaka. Według mężczyzny do kontaktów seksualnych między nim a duchownym w latach 1984-1989 dochodziło aż kilkaset razy. Kard. Dziwisz, twierdzi ks. Isakowicz-Zaleski, miał zapoznać się z dokumentacją, ale nic nie zrobił. Przez pewien czas nawet utrzymywał, że żadnego listu od Szymika nie widział. Potem jednak list odnalazł się w kurii w Krakowie. Ks. Wodniak przez kolejne lata pracował z dziećmi i młodzieżą. Sytuacja zmieniła się dopiero wtedy, gdy biskupem bielsko-żywieckim został Roman Pindel, który wszczął oficjalne dochodzenie. Proces ten doprowadził do skazania oskarżanego duchownego. Sam pokrzywdzony Janusz Szymik napisał także list do papieża, w którym poprosił o pilne wyjaśnienie ewentualnej roli kardynała w tuszowaniu pedofilii w Kościele. Kard. Dziwisz bronił się przed zarzutami o zaniechanie działań. W wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej były metropolita krakowski przyznał, że „faktycznie to była straszna rzecz”. „Ale nie rozumiem – mówił dalej – dlaczego wszyscy, na miłość Boską, chcą wmówić, że jest to moja wina, tymczasem w ogóle go nie znałem ani nigdy nie widziałem, a rzecz działa się na przełomie lat 80. i 90., kiedy nie było mnie w Polsce”. Problem w tym, że niemal wszystkie sprawy o molestowanie dotyczą przeszłości, a to, czy kardynał był wtedy w Polsce, czy nie, nie ma żadnego znaczenia. Faktem jest, że zlekceważył materiały dostarczone mu przez Isakowicza-Zaleskiego. Gdy jednak pętla oskarżeń o krycie skandali pedofilskich zaczęła wokół kard. Dziwisza się zaciskać, ten wyciągnął asa z rękawa. I powiedział, że pojawiają się głosy krytyczne wobec św. Jana Pawła II, że jest on atakowany w swojej ojczyźnie. „Widzę – mówił Dziwisz – że ta Polska jest inna niż ta, którą była kilkadziesiąt lat temu, była zachwycona papieżem, zachwycona jego nauczaniem. Teraz – doprecyzował – żeby uderzyć w papieża, to trzeba też uderzyć w ludzi, którzy z nim współpracowali. To była nasza służba papieżowi, a poprzez papieża mojej ojczyźnie. Jeśli moja ojczyzna tego nie widzi, a kiedyś widziała, to niewątpliwie powoduje u mnie ból, ale przebaczam”. Innymi słowy, ten, kto krytykuje działalność kard. Dziwisza, uderza zarazem w Jana Pawła II. I odwrotnie. Te ataki to akt niewdzięczności,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2022, 2022

Kategorie: Kościół