Niezatapialni

Niezatapialni

May 5, 2021, Gaza city, Gaza Strip, Palestinian Territory: Palestinians take part during a protest against postponement of the Palestinian parliamentary and presidential elections, and against the forcible evictions of Palestinians from their homes in the Sheikh Jarrah neighborhood of Jerusalem, in northern of Gaza city, on May 05, 2021,Image: 609408561, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Mohammed Salem / Zuma Press / Forum

I dla Abbasa, i dla Netanjahu priorytetem jest utrzymanie stanowisk i skonsolidowanie władzy Kiedy w styczniu Mahmud Abbas, prezydent Autonomii Palestyńskiej, ogłosił, że po raz pierwszy od dawna Palestyńczycy będą mogli wybrać swoje władze, pojawiła się iskierka nadziei na zmiany. Co więcej, w tym roku wybory miały się odbyć trzykrotnie, głosujący mieliby szansę na wybór swoich przedstawicieli do Rady Legislacyjnej, być może na zmianę prezydenta, a później na zdecydowanie o składzie Palestyńskiej Rady Narodowej, czyli najważniejszego ciała Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Media w regionie i te zajmujące się obserwacją wydarzeń na Bliskim Wschodzie prześcigały się w relacjonowaniu przygotowań do wyborów i tworzeniu scenariuszy ich przebiegu. Pojawiały się rozmaite opinie, kto zwycięży i jak wpłynie to na losy konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Od samego początku jednak nie brakowało głosów sceptycznych. Jedni uważali, że wybory nie będą uczciwe, umocnią jedynie pozycję palestyńskiej klasy politycznej. Drudzy mówili, że wcale się nie odbędą, tak jak nie odbyły się od zwycięstwa Hamasu w 2006 r. Po niecałych czterech miesiącach okazało się, że rację mieli ci drudzy – prezydent Abbas oznajmił, że wybory odbędą się dopiero wtedy, gdy Izrael zgodzi się, by były także w Jerozolimie Wschodniej, zamieszkanej przez ponad 300 tys. Palestyńczyków. Odporny na gniew narodu Decyzja Abbasa nie spotkała się z przychylnością innych ugrupowań czy w ogóle obywateli. Hamas, ugrupowanie terrorystyczne niepodzielnie rządzące Strefą Gazy, uznał ruch prezydenta za zamach stanu. Marksistowski Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny wezwał pozostałe ugrupowania, by przeprowadzić wybory niezależnie od woli Fatahu (macierzystej partii Abbasa). A zwykli ludzie wyszli na ulice Ramallah i Gazy w proteście przeciw Abbasowi, którego obarczają odpowiedzialnością za to, że całe pokolenie młodych Palestyńczyków nie ma pojęcia, czym są wybory i demokracja. Mahmud Abbas jest jednak odporny na gniew swojego narodu. Urodził się w 1935 r. w położonym w górzystej Galilei Safedzie. Jego rodzina zbiegła do Syrii podczas wojny z Żydami w Mandacie Palestyny w 1948 r. Podobny los spotkał 700 tys. Palestyńczyków. Te wydarzenia stały się centralnym punktem Nakby – Katastrofy, będącej w palestyńskim micie narodowym tym, czym Zagłada jest dla Żydów. Rodzina Abbasa w Syrii osiadła na dłużej i Mahmud ukończył prawo na Uniwersytecie Damasceńskim, po czym wyjechał do Egiptu. Pod koniec lat 50. był już urzędnikiem Służby Cywilnej w Katarze, gdzie dołączył do założonego przez Jasira Arafata Fatahu. Tak zaczęła się jego kariera jako jednej z czołowych postaci palestyńskiej polityki. Przez dekady Abbas zdobywał środki na działalność OWP (według niektórych doniesień wykorzystane zostały także do przeprowadzenia zamachu podczas igrzysk w Monachium w 1972 r.), był współpracownikiem radzieckiego wywiadu, napisał w Moskwie doktorat o związkach syjonizmu z nazizmem i stał się jednym z dyplomatów biorących udział w procesie, który doprowadził do podpisania porozumień z Oslo, jednego z kluczowych dokumentów regulujących relacje izraelsko-palestyńskie. W 2003 r., choć nie jest postacią charyzmatyczną, został mianowany przez Arafata premierem Autonomii Palestyńskiej. Być może jego losy potoczyłyby się inaczej, gdyby główni konkurenci, tacy jak przywódca odpowiedzialnego za całą listę zamachów terrorystycznych Tanzimu Marwan Barguti, nie zostali skazani za terroryzm i zamknięci w izraelskich więzieniach. Naturalny następca Kiedy zmarł Arafat, Abbas był jego naturalnym następcą i wygrał wybory w 2005 r. Zwycięstwo było pewne, jeszcze zanim Palestyńczycy poszli do urn. Hamas nie wystawił własnego kandydata, palestyńskie media całą uwagę poświęcały właśnie Abbasowi, a izraelskie służby bezpieczeństwa różnymi sposobami utrudniały kontrkandydatom prowadzenie działalności politycznej (czym w kręgach radykalnych nacjonalistów Abbas zasłużył sobie na miano kolaboranta). Tak rozpoczęła się jego czteroletnia kadencja, która trwa już ponad 15 lat i pewnie nie skończy się w najbliższym czasie. Rywale Abbasa są wściekli, ale mogą jedynie załamywać ręce. Konkurenci z Fatahu nie mają wystarczającej siły, by zorganizować masowe protesty na Zachodnim Brzegu, a Hamas działa w Gazie, która choć geograficznie bliska, to politycznie jest dość odległym bytem, na który można nałożyć sankcje finansowe, jak to zrobił Abbas w 2018 r., by podważyć pozycję organizacji. Zadowoleni z rozwoju sytuacji nie są nawet zagraniczni partnerzy. Josep Borrell, szef dyplomacji Unii Europejskiej, zaznaczył, że decyzja jest „rozczarowująca”, a wybory

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2021, 2021

Kategorie: Świat