Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

W ubiegłym tygodniu nad stosunkami polsko-rosyjskimi debatowała sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych. Z udziałem ministra Geremka. Żeby debata była w miarę swobodna, posiedzenie zamknięto dla prasy. Potem, po dwóch godzinach, niektórzy posłowie wzruszali ramionami – minister i tak nie powiedział czegokolwiek, co wykraczałoby poza ogólne formuły. Nie mieli racji – tyleż samo mogli dowiedzieć się na podstawie tego, co Bronisław Geremek mówił, jak i tego, czego nie powiedział.

W stosunkach z Moskwą mamy bowiem dziwną schizofrenię. Z jednej strony, MSZ organizuje spotkania, zabiega o wizyty, z drugiej – co jakiś czas mamy bomby, które wysadzają już przyjęte ustalenia. I tak na przykład w listopadzie 1999 roku mieliśmy w Warszawie polsko-rosyjskie konsultacje na szczeblu wiceministrów – Awdiejewa i Grudzińskiego. Musiały być na tyle ważne, że włączał się do nich sam prof. Geremek. Konsultacje toczyły się bardzo dobrze – szybko omawiano kolejne punkty – sprawę Cieśniny Pilawskiej, rozliczenia wzajemnych zobowiązań jeszcze z czasów ZSRR, ustalono na marzec 2000 r. wizytę w Polsce ministra spraw zagranicznych Rosji, a na czerwiec 2000 r. wizytę prezydenta. Ba, Rosjanie zgodzili się też na rozmowy w sprawie wypłaty odszkodowań za pracę przymusową w ZSRR.

Ten dobry kierunek został tymczasem zastopowany – najpierw aferą z dziesięcioma dyplomatami-agentami, a teraz z incydentem w konsulacie Rosji w Poznaniu.

Posłowie pytali się więc Bronisława Geremka, czy nie widzi w tym schizofrenii i dualizmu, wreszcie – czy MSZ jest jedynym ośrodkiem kształtującym polską politykę zagraniczną, czy też są jakieś inne, mające odmienne cele? I na to właśnie pytanie minister nie odpowiedział.

Bo co miał odpowiedzieć?

I afera z wyrzuceniem dziewięciu dyplomatów-agentów i incydent w konsulacie, to przecież nie domena MSZ, ale służb specjalnych i policji. Tajemnicą poliszynela jest, że minister Geremek był przeciwny wyrzucaniu dziewięciu Rosjan z Polski. Zresztą, cały proces decyzyjny w tej sprawie przebiegł dość humorystycznie – bo premier Buzek chodził z szefem UOP, płk. Nowkiem, u boku i jąkającym się głosem mówił, że właśnie UOP zdemaskował i Rosjan trzeba wyrzucić. A Nowek kiwał aprobująco głową.

Wszystko byłoby śmieszne, gdyby nie było prawdziwe. AWS nie ma instrumentów do prowadzenia własnej polityki zagranicznej – MSZ, MON i w dużym stopniu KIE – kontrolowane są przez UW. Prawicy pozostaje więc Kancelaria Premiera i UOP. W ten oto sposób do roli partnera Bronisława Geremka awansowali omdlewający minister Pałubiski i płk Nowek – mający tyle pojęcia o zagranicy, co o imperium Hetytów. Co gorsze, w tym układzie Geremek nie ma specjalnie wielkich ruchów – krępuje go, z jednej strony, urząd premiera, z drugiej, koalicyjna lojalność, z trzeciej, fakt, że korzystając z rozmaitych zapisów o bezpieczeństwie i standardach NATO-wskich, UOP zaczął się szarogęsić w MSZ-ecie (o tym szerzej przy innej okazji).

Wszystko więc stoi na głowie – zachodni dyplomaci jawnie okazują Polsce irytację, bo do Moskwy jeździ pani Albright i pan Richardson, a my się boczymy. Jak ludzie z innej bajki.

Attache

Wydanie: 10/2000, 2000

Kategorie: Kraj
Tagi: 10/2000, Attaché

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy