Ochotnicy i zmobilizowani

Ochotnicy i zmobilizowani

fot. BEWPHOTO KXY4FK General Zygmunt Berling z mieszkancami Pragi 1944

Akowcy i żołnierze Andersa w ludowym Wojsku Polskim Kiedy w połowie września 1944 r. oddziały radzieckie i polskie zajęły warszawską Pragę, dołączyła do nich część żołnierzy Armii Krajowej. Stało się to możliwe dzięki odezwie, którą do podkomendnych wystosował ppłk Antoni Żurowski „Andrzej”. Przedwojenny oficer, od samego początku okupacji zaangażowany w konspirację, tłumaczył w niej: „Weszliśmy w nowy okres, którego celem jest dalsza walka, aż do zwycięstwa, ze śmiertelnym wrogiem Polski, Niemcami”. Tym nowym okresem było wkroczenie 1. Frontu Białoruskiego na przedmieścia Warszawy. Żurowski ze swoim oddziałem walczył na Pradze przez trzy pierwsze dni sierpnia, po czym – za zgodą Komendy Głównej AK – ponownie przeszedł do podziemia. Szybciej niż dowódcy powstania zorientował się, że bez wsparcia Armii Czerwonej nie da się nie tylko wyzwolić Warszawy, ale także kontynuować walki zbrojnej z Niemcami. Zdaniem Żurowskiego jedynym wyjściem było wstąpienie żołnierzy AK do polskich oddziałów przybyłych ze wschodu. „Dziś, gdy na nasze tereny wkroczyło regularne Wojsko Polskie, uważamy – jako ci, którzy przez pięć lat dawaliśmy dowody swego żołnierskiego wysiłku dla Ojczyzny – za swój obowiązek żołnierski do tego wojska wstąpić, by pod naczelnym dowództwem gen. broni Roli-Żymierskiego i zwierzchnictwem PKWN zadać ostatni cios krzyżackiemu najeźdźcy!”, wzywał kolegów z oddziału, kończąc odezwę słowami: „Niech żyje wolna, silna, demokratyczna Polska”. Problemy z oceną odezwy Bez wątpienia na postawę Żurowskiego i części jego kolegów wpłynęło poświęcenie berlingowców, którzy kilka dni wcześniej próbowali forsować Wisłę. Z 2,5 tys. polskich żołnierzy uratowało się jedynie 400. Jednak z dzisiejszej perspektywy jego odezwa może się wydawać naiwna. Rzeczywiście, kilka miesięcy później Żurowski wycofał się ze swoich słów i po raz kolejny przeszedł do konspiracji. Wkrótce potem został aresztowany przez NKWD i skazany na śmierć. Ostatecznie, dzięki pomocy Mariana Spychalskiego, wyrok zamieniono mu na 10 lat więzienia, a ze wszystkich zarzutów oczyszczono go dopiero w 1958 r. Podobnych tragicznych przypadków było więcej, czy jednak przekreślają one decyzję tych żołnierzy AK, którzy postanowili wstąpić do tworzącego się Wojska Polskiego? Historyk wojskowości Stanisław Komornicki, który sam, będąc w AK, pozytywnie odpowiedział na odezwę Żurowskiego, pisał w książce „Polacy w szturmie Berlina 1945”: „Po walkach na Pradze i na przyczółkach warszawskich jesienią 1944 r. 1. Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki została uzupełniona licznymi ochotnikami – młodzieżą warszawską, uczestnikami powstania, którym udało się przepłynąć Wisłę, ochotnikami z Pragi, żołnierzami Armii Krajowej, z których złożony był na przykład zwiad artyleryjski 1. pal, dowodzony przez ppor. »Antka« – Władysława Korczaka, oraz cały 2. batalion 1. pułku piechoty”. Jak zatem ocenić ich postawę? „Ludowe Wojsko Polskie wymyka się takim prostym klasyfikacjom. Z jednej strony powstało na rozkaz Stalina i było podporządkowane polskim komunistom, realizującym plan podporządkowania przyszłej Polski wpływom sowieckim”, powiedział PAP dr Jarosław Pałka, historyk, współautor biografii gen. Michała Żymierskiego. Dodawał jednak, że „należy pamiętać, że służyły w nim dziesiątki tysięcy Polaków, którzy walczyli nie dla Stalina, ale dla Polski, i chcieli wrócić do wolnego i demokratycznie rządzonego kraju. Dla tego celu przelewali krew, lecz ich czyn zbrojny został wykorzystany politycznie. Należy oddzielić dowódców i cele przyświecające Stalinowi przy tworzeniu tego wojska od zwykłych żołnierzy walczących dla Polski i nierozumiejących uwarunkowań politycznych”. Warto w tym miejscu szerzej przywołać wypowiedź dr. Pałki, która w świetle obecnej polityki historycznej może się wydawać kontrowersyjna, a przecież stwierdza jedynie podstawowe fakty: „Musimy pamiętać, że wojsko to wyzwalało niemieckie obozy koncentracyjne i przyniosło wolność dziesiątkom tysięcy polskich Żydów. Nie zgadzam się na mówienie, że były to polskojęzyczne formacje Armii Czerwonej lub kolaboracyjne. Żołnierze walczyli na polskiej ziemi, bili się o Warszawę, potem na Wale Pomorskim, o Kołobrzeg, ale także o granicę na Odrze i Nysie”. Polskie wojsko Stygmatyzowanie Wojska Polskiego jako formacji kolaboracyjnej obraża nie tylko żołnierzy rekrutowanych spośród Polaków w ZSRR, którzy przeszli cały szlak bojowy od Lenino po Berlin, ale także członków AK i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy wstąpili do niego, by służyć ojczyźnie. Dołączyli oni do tysięcy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2020, 2020

Kategorie: Historia