Owidiusz w opałach

Owidiusz w opałach

Zakotłowało się wokół Hołowni, posłanki lewicy wymachują rękami. A nie można trochę poczekać? Procedowanie uchwał dotyczących aborcji marszałek Sejmu przesunął na 11 kwietnia. Przecież to zaraz. A prezydent i tak wszystko zablokuje. Hołownia kręci, bo ma problem moralny z aborcją, ja nie mam, ale próbuję go zrozumieć. Co nie jest łatwe, bo – głęboko niewierzący – zawsze mam problemy z tym, by zrozumieć głęboko wierzącego. Hołownia tłumaczy, że procedowanie powinno być po wyborach samorządowych, by minęły polityczne emocje. Słaby argument. I już zaczęło się demonizowanie Hołowni przez wielu polityków, posłów koalicji i zwykłych wyborców. Gejzery niechęci, zawodu, oburzenia. Szybko to poszło. Konwencja KO w Dniu Kobiet, głosy Tuska, Trzaskowskiego, Leszczyny, bardzo światłe, europejskie, liberalne. Problem aborcji, nie tylko w Polsce, staje się wierzchołkiem góry, niżej kolejne warstwy: wolność wyboru, stanowienie o sobie.

Opozycja prawicowa onanizuje się, pokazując w tę i we w tę sceny starć policji z rolnikami pod Sejmem. Oczywiście brutalna przemoc, stan wojenny. Jednego z awanturujących się rolników – większość awanturników spożywała alkohol – policja obaliła na ziemię i skuła kajdankami. Ów rolnik miał w ręku biało-czerwoną flagę, więc Błaszczak w Sejmie wołał, że to było zbezczeszczenie polskiego godła. Ten Błaszczak to mój ulubieniec w dużej galerii osłów.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 12/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Wydanie: 12/2024, 2024

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy