Państwo prawa kontra państwo PiS

Państwo prawa kontra państwo PiS

Są jeszcze sądy w Warszawie! Tak możemy myśleć po orzeczeniu Sądu Najwyższego w sprawie tzw. ustawy represyjnej, nazywanej też dezubekizacyjną. Bo oto Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego, w składzie siedmioosobowym, orzekła, że niedopuszczalne jest automatyczne obniżenie rent i emerytur każdemu, kto choć dzień przepracował w służbach PRL. Że nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej i każdy przypadek musi być rozpatrywany oddzielnie.

„Ustawa dezubekizacyjna wprowadza odpowiedzialność zbiorową, której w państwie prawa być nie może”, przypomnieli sędziowie. Warto docenić ich odwagę i poczucie niezależności, bo PiS szykuje się do kolejnych „reform” w Sądzie Najwyższym i za chwilę ci sędziowie mogą stracić pracę, mogą zostać odwołani.

Warto też docenić logikę ich wywodu i poczucie sprawiedliwości. Pisowska ustawa represyjna, przyjęta w grudniu 2016 r., obejmuje 42 tys. byłych funkcjonariuszy. Czy raczej po prostu osób, bo na skutek nieprzemyślanych zapisów dotknęła ona także tych, którzy nigdy nie przekroczyli progu komendy. Na przykład byłych sportowców, którzy, trenując w klubie gwardyjskim, byli zaczepieni na etacie w SB, bo akurat takim etatem klub dysponował. A oni o tym nawet nie wiedzieli.

Pisowska ustawa uderzała na ślepo. W pracowników biura paszportów, w sekretarki, w informatyków, którzy komputeryzowali MSW. Przykładem niech będzie los funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. BOR powstało w 1954 r. jako komórka Służby Bezpieczeństwa. Potem raz było w MSW, innym razem w MON. Jeżeli ktoś przeszedł na emeryturę, gdy było w MON – pobiera emeryturę wojskową. Jeżeli wtedy, gdy było w strukturze MSW – został uznany za komunistycznego oprawcę i ma resztki.

Ustawa brutalnie potraktowała też tych funkcjonariuszy, którzy po 1989 r. pracowali dla III RP. Głodowe emerytury pobierają m.in. ostatni dwaj żyjący oficerowie, którzy prowadzili akcję „Samum”, Gromosław Czempiński i Andrzej Maronde, mimo że ich działania pozwoliły na umorzenie Polsce 16,5 mld dol. długu. Dla PiS zasługi wobec III RP są więc niczym, liczy się tylko czas Polski Ludowej. I dzika, niemająca nic wspólnego z cywilizowanym państwem zemsta.

Częstokroć udana. Udokumentowana jest śmierć ponad 60 oficerów, którzy po otrzymaniu informacji o obniżeniu emerytury albo dostali zawału czy wylewu krwi do mózgu, albo popełnili samobójstwo. A ilu musi wegetować, bo po opłaceniu czynszu i lekarstw nie stać ich już na cokolwiek?

Czy orzeczenie Sądu Najwyższego zatrzyma zemstę PiS? To krok w dobrą stronę, choć pamiętajmy, że za chwilę swoje orzeczenie w sprawie ustawy represyjnej ogłosić powinien Trybunał Konstytucyjny. Dodajmy do tego, że dotychczasowe, nieliczne wyroki sądów, które nakazują przywrócić niesłusznie odebrane emerytury, ZUS ignoruje. Jak widać, bardziej boją się tam prezesa niż prawa.

Wydanie: 2020, 39/2020

Kategorie: Felietony

Komentarze

  1. Radoslaw
    Radoslaw 22 września, 2020, 10:26

    „Dla PiS zasługi wobec III RP są więc niczym, liczy się tylko czas Polski Ludowej. ”
    A ci, którzy pracowali tylko w okresie Polski Ludowej zasługują sobie z definicji na potepienie, jeśli nie przeszli przez czyściec III RP? A ta sieć wywiadowcza, która umożliwiła operacje „Samum” to sie tak szast-prast zbudowała już za III RP?
    A np. nauczyciel, który w czasach PRL wykształcił współczesnych lekarzy czy inżynierów, ale miał czelność przejść na emeryture przed 1989 rokiem – on już nie pracował dla Polski, on pracował jedynie dla „zbrodniczego, totalitarnego reżimu”?! Podobnie, jak wszyscy ci, którzy budowali szkoły, szpitale i cały ogromny majątek (materialny i duchowy), z którego Polacy korzystają do dziś. Natomiast na bohatera lansuje sie kryminaliste Najmrodzkiego, który okradając za PRL-u Pewexy, jest uznawany za herosa walki z „nieludzkim komunizmem” i flim sie o nim kreci!
    Oto są skutki oddania w 1989 roku władzy swołoczy, która nigdy nie pobrudziła sobie rąk uczciwą pracą i potrafi tylko rabować, pasożytować na cudzych osiągnieciach – jednocześnie opluwając ich twórców. Nie wiem, czy to już dno moralne, czy może być gorzej. Kogo uraziło określenie „swołocz”, odsyłam do felietonu A. Małachowskiego p.t. „Krach wielkiego mitu”. Napisał on tam pare słów prawdy o solidarnościowym micie, używając właśnie określenia „swołocz”.
    Jedno jest pewne – dla takiego narodu nie warto nic robić. Chetnie skorzysta, a „w podziece” jeszcze kopnie w twarz na starość. I wszystkie te dyskusje na temat LGBT, demokracji, przestrzegania konstytucji itd. stają sie w tym momencie śmieszne, bo nie mają one znaczenia w państwie, które tkwi po szyje w moralnym gnoju, które uczy jedynie wzajemnego niszczenia sie i pogardy.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Adam
    Adam 22 września, 2020, 19:46

    „A ci, którzy pracowali tylko w okresie Polski Ludowej zasługują sobie z definicji na potępienie, jeśli nie przeszli przez czyściec III RP?”
    No właśnie, Pan Radosław zauważa to czego kompletnie nie zauważają od lat politycy, działacze, media i „wrażliwe” na propagandę społeczeństwo. W związku z wyznaczoną na 11 września 2020 roku rozprawą w Trybunale Konstytucyjnym (nie odbyła się) w sprawie obniżenia i całkowitego pozbawienia emerytur i rent byłych funkcjonariuszy mundurowych pełniących służbę na rzecz „totalitarnego państwa” (zero procent wysługi za każdy rok służby), do jednego z sędziów TK wysłałem pytanie do ewentualnego zadania go przedstawicielom Sejmu RP bądź Ministra Sprawiedliwości, uczestniczącym w rozprawie. Oto jego treść: ” Dlaczego resortowy organ emerytalny i sądy, a szczególnie Sąd Okręgowy w Warszawie, mając ponad 26 lat do dyspozycji art. 58 ustawy z dnia 18.02. 1994 roku o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji (…) (Dz. U. 1994 Nr 53, poz. 214), a szczególnie jego ust. 1, ust. 1 pkt 2 i ust.3 dotyczące osób starszych (roczniki wojenne), którym ustalono i przyznano prawo do emerytury milicyjnej na podstawie ustawy z dnia 31 stycznia 1959 roku o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej oraz ich rodzin (Dz. U. z 1983 r., Nr 46, poz. 210) – nie stosują w praktyce decyzyjnej i orzeczniczej w stosunku do tej grupy osób wymienionego przepisu ustawy z 1994 roku, obligującego organ emerytalny do zachowania wysługi emerytalnej funkcjonariuszy zwolnionych ze służby do dnia poprzedzającego dzień wejścia w życie ustawy z 18.02. 1994 roku i traktowanie jej jako okresu służby, z zastrzeżeniem art. 13 ust. 2 (dotyczy służby w latach 1944-1956, co nie odnosi się do tej grupy osób).

    Powyższe pytanie wysłałem dlatego, ponieważ uważam, że w stosunku do ponad 70-80 letnich starych, schorowanych osób i ich najbliższych, począwszy od pierwszej ustawy represyjnej z dnia 23 stycznia 2009 roku, aż do dzisiaj łamane jest prawo. Tej niewielkiej już grupie jeszcze żyjących osób, które odeszły ze służby w roku 1990 i wcześniej, nabywając prawo do emerytury milicyjnej na podstawie ustawy z dnia 31 stycznia 1959 roku i nie popełniając żadnego udowodnionego im przestępstwa, przy zastosowaniu odpowiedzialności zbiorowej, pogwałceniu praw nabytych i domniemaniu winy, zamiast domniemania niewinności – wyrządzono dużą krzywdę, której skutki są nawet tragiczne. Zwracam uwagę, że w projekcie ustawy zmieniającej z dnia 24 listopada 2016 roku zapisano wprost, cytuję: „…Osoby objęte projektowaną ustawą w większości są w zaawansowanym wieku, w związku z czym mimo zmniejszenia swoich dochodów, zdaje się, iż nie będą poszukiwały dodatkowego zatrudnienia…”. Tak działa prawo i sprawiedliwość dziejowa w stosunku do tych, którzy za wcześnie się urodzili, a ich dzieciństwo przypadło na lata stalinizmu, a którzy na losy Polski i świata po konferencji jałtańskiej nie mieli żadnego wpływu.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Radoslaw
      Radoslaw 23 września, 2020, 09:55

      W 1945 roku Polska była najbardziej zniszczonym, zacofanym, zdruzgotanym materialnie i moralnie krajem Europy. W populacji krążyło tysiące sztuk broni i tysiące zdeprawowanych osobników gotowych do jej użycia dla wlasnych, egoistycznych celow (niektórych z nich nazywa sie dziś szumnie „podziemiem niepodległościowym”). Jednocześnie naród polski w najbardziej heroicznym wysiłku w swojej historii, wysiłku, któremu nie może sie równać żaden kraj w powojennej historii Europy, przystąpił do odbudowy swojego państwa. Jak można było cokolwiek odbudowywać, gdyby nie powołano aparatu bezpieczeństwa, mającego za zadanie chronić przed rabunkiem ocalały majątek i ludzi, którzy zaczeli go odtwarzać – robotników, inżynierów, nauczycieli… cały naród po prostu. Jeśli ów aparat dopuszczał sie czasem czynów zbrodniczych – to też należy oceniać to z pełnej perspektywy tamtych czasów, z perspektywy populacji pozbawionej przez okupanta elit, populacji biednej i zdeprawowanej. W takiej sytuacji nie da sie działać w białych rekawiczkach. Warto przypomnieć, że za II RP też działały sądy doraźne, których zadaniem było opanowanie szalejącej przestepczości pospolitej. Sądy te potrafiły skazywać na śmierć po ledwie kilkunastu dniach postepowania. To trudno oczekiwać, żeby we wczesnych latach po II w.sw., przy nieporównanie wiekszej skali destrukcji, aparat bezpieczeństwa – którego członkowie też wywodzili sie ze zrujnowanego moralnie społeczeństwa – był w stanie działać zachowując współczesne normy. Niestety tego nie rozumieją (albo udają, że nie rozumieją) zasmarkani od nienawiści „historycy” z IPN na przykład.

      Odpowiedz na ten komentarz
      • Pawel
        Pawel 24 września, 2020, 14:04

        Wg mnie ta „swolocz” dostala sie do wladzy za przyzwoleniem raka jaki ogarnal najwyzsze kierownictwo sluzby bezpieczenstwa w latach 80tych, gdzie zamiast walczyc z idea wolnej polski propagowanej przez zachod, dolaczyli sie do niej otrzymujac w zamian stanowiska. Szkoda, bo wlasciwie odbudowa Panstw a obecnie winna zaczac sie od struktur bezpieczenstwa wewnetrznego a to nie obejdzie sie bez noza chirurgicznego

        Odpowiedz na ten komentarz
  3. Anonim
    Anonim 23 września, 2020, 15:50

    To bardzo dobry i ważny treściowo artykuł. Widać w nim wyraźnie politykę PiS. J. Kaczyński wie że tzw. dóbr kwalifikowanych wystarczy jedynie dla 30 o/o społeczeństwa. I ta kwalifikowana część ma być w posiadaniu członków partii ich rodzin krewnych i znajomych. Reszta to gorszy sort który się zwyczajnie rozdepcze. Widać to wyrażenie w traktowaniu osób represjonowanych o których minister konstytucyjny rządu PiS mówi że ta grupa społeczna nie zasługuje na ochronę prawną. I nikt go nawet nie skarcił. Więcej sędzia sądu Najwyższego związany z PiS wspiera ministra twierdzeniem że nie mamy za co być wdzięczni dla ludzi poddanych represjom przez PiS. A co będzie panie sędzio gdy przyjdzie czas waszych rozliczeń. Już dziś widać że społeczeństwo nie ma za co być wdzięczne waszej opcji bo wasz sztandarowy program rozległego rozdawnictwa szedł nie z waszych składek i darowizn lecz kieszeni całego społeczeństwa. A kiedy otumaniony propagandą suweren się w tym połapie napewno dojdzie do wniosku że nie ma za co być wam wszystkim wdzięczny.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy