Pod wysokim napięciem

Pod wysokim napięciem

Elektrownia Ostrołęka i męczeństwo posła Czartoryskiego 25 czerwca br. posłowie Arkadiusz Czartoryski i Zbigniew Girzyński wspólnie z posłanką Małgorzatą Janowską ogłosili odejście z klubu parlamentarnego PiS i na chwilę stali się gwiazdami mediów. Na wspólnej konferencji prasowej, a następnie w wywiadach, mówili, że w PiS panuje „zarządzanie poprzez zastraszanie”, że nie chcą być „sprowadzani do roli partyjnych kaprali” i że żałują nie tego, że odchodzą, ale że robią to tak późno. Zapowiedzieli powołanie koła poselskiego Wybór Polska i ciężką pracę dla dobra kraju. Opozycja cieszyła się, że rząd utracił sejmową większość, lecz jej radość trwała krótko. 7 lipca br. na konferencji prasowej z udziałem Jarosława Kaczyńskiego marnotrawny poseł Czartoryski ogłosił powrót na łono Zjednoczonej Prawicy, zgłaszając akces do Partii Republikańskiej europosła Adama Bielana. Ku zaskoczeniu publiczności prezes przeprosił go za nieprzyjemności spowodowane zainteresowaniem kompetentnych organów jego osobą. We wrześniu ub.r. do domu Czartoryskiego weszli agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Media donosiły, że prokuratura interesuje się zamówieniami złożonymi przez spółkę PGE Dystrybucja w jednej z prywatnych firm z siedzibą w Ostrołęce. Pojawiły się sugestie, że istniał związek między ową firmą a panem posłem. I nie był on bezinteresowny. Wszelkie wątpliwości rozwiał wicepremier Kaczyński, mówiąc, że według jego rozeznania „wszystko, co czyniono w tej sprawie, było bezpodstawne, zakończyło się stwierdzeniem braku czynów, które mogłyby uchodzić za karygodne czy naganne moralnie”. Innymi słowy, Czartoryski otrzymał z rąk prezesa stosowny glejt. 14 lipca br. na kolejnej konferencji prasowej Jarosław Kaczyński ogłosił powrót Małgorzaty Janowskiej, którą również przytuliła Partia Republikańska. – Poróżnił nas stosunek do spraw odnoszących się do energetyki i przyszłości Bełchatowa – wyjaśnił powody wcześniejszego rozstania wicepremier. I dodał: – Doszliśmy do bardzo konkretnego porozumienia. Uczestniczył w tym także pan premier. Są podstawy do tego, by nasza jedność przez długi czas trwała. Tak skończyło się rumakowanie posłów PiS. Polityk bez problemów nikomu nie jest potrzebny Wolty Czartoryskiego wywołały dyskusję wśród części mieszkańców Ostrołęki. Jest dla nich jasne, że powrót ich reprezentanta w szeregi sejmowej większości był efektem użycia przez prezesa bardzo silnych argumentów. Jarosławowi Kaczyńskiemu politycy bez problemów nie są potrzebni. Trudno się nimi steruje. Co innego, gdy mamy wiedzę o ich słabościach. Arkadiusz Czartoryski jest w polityce od lat 90. W przeszłości związany ze Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym oraz Przymierzem Prawicy, ostatecznie wstąpił do PiS. W latach 1998-2002 piastował urząd prezydenta Ostrołęki. Utracił go na rzecz Ryszarda Załuski z SLD. W latach 2004-2005 był wicemarszałkiem województwa mazowieckiego. A w roku 2005 został posłem na Sejm. Od tego czasu w kolejnych wyborach potwierdzał swój mandat w okręgu wyborczym numer 18. Ostrołęka i okolice to region, w którym PiS od zawsze cieszyło się dużym poparciem. Poseł Czartoryski wspólnie z posłem Krzysztofem Tchórzewskim stworzyli nieformalny sojusz, który lobbował za budową elektrowni węglowej w Ostrołęce. Tak już się utarło w PiS, że miejscowi baronowie starają się lokować inwestycje w swoich lennach. W zeszłym roku spółka ElectroMobility Poland podjęła decyzję o budowie fabryki samochodów elektrycznych Izera w Jaworznie. Decyzję tę mocno wsparli śląscy posłowie PiS. A wiadomo, że Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, chciał, by wybudowano ją w okolicach Wałbrzycha, na terenie jego baronii. Czartoryskiemu i Tchórzewskiemu – mimo ostrzeżeń, że to nieopłacalna inwestycja – udało się przekonać Jarosława Kaczyńskiego, prezydenta Dudę i rząd do budowy w Ostrołęce elektrowni opalanej węglem kamiennym. Generalnym wykonawcą został amerykański koncern GE Power. Miał powstać obiekt o mocy 1000 MW. Umowę wartą 6,02 mld zł brutto podpisano w roku 2018. Stronę polską reprezentowały koncerny Energa i Enea. Dwa lata później zapadła decyzja o wstrzymaniu inwestycji. Poniesione z tego tytułu straty szacowano na 1-1,5 mld zł. Wybuchł skandal. Co gorsza, uchwała w sprawie budowy Ostrołęki podjęta w 2018 r. przez walne zgromadzenie akcjonariuszy Enei została zaskarżona do sądu przez fundację ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, która złożyła wniosek o stwierdzenie nieważności, ustalenie nieistnienia lub uchylenie uchwały. W lipcu 2020 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu potwierdził nieważność rzeczonej uchwały i pojawiło się pytanie, kto odpowie za miliardowe straty Enei i Energi.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 30/2021

Kategorie: Kraj