Tej Platformy, która królowała na polskiej scenie i według Donalda Tuska nie miała z kim przegrać, nie ma i już nie będzie Czy to koniec Platformy Obywatelskiej? I tak, i nie. Trudno przypuszczać, by nagle zdjęła szyld i zwinęła sztandar. Za wielkie to struktury, za dużo interesów. Ale równie trudno przypuszczać, by powróciła do dawnej świetności. Tej Platformy, która królowała na polskiej scenie politycznej i według Donalda Tuska nie miała z kim przegrać, nie ma i już nie będzie. Ta Polska, którą napędzała, często sztucznie kreowana, wojna między PiS a PO, też już się kończy. Co dalej? Lista chwały Lista chwały PO jest długa. Od roku 2007, kiedy Platforma pokonała w przyśpieszonych wyborach PiS, rządziła przez osiem lat. I to jak rządziła! Wygrywając po drodze wybory prezydenckie, samorządowe i europejskie. Narzucając polityczny ton, swoją narrację. Media jak za panią matką powtarzały mądrości Platformy – że jest partią umiarkowanego środka. Że z prawej strony chce ją minąć PiS, czyli partia autorytarna, która dąży do zimnej wojny domowej. Że z lewej są dwie niepoważne grupy – starzy postkomuniści, sieroty po Polsce Ludowej, oraz młodzi lewicowcy, zupełnie oderwani od rzeczywistości. Nie ma z kim przegrać – pysznił się jej lider Tusk. W tej narracji wszystko, co robiła PO, było słuszne. W sprawach społecznych słuszny był „kompromis” aborcyjny, czyli ustawa z roku 1993, która de facto zakazywała przerywania ciąży, ograniczając zgodę do kilku przypadków. W sprawach ekonomicznych słuszna była polityka ministra finansów Jacka Rostowskiego, czyli zaciskanie pasa i budowanie konkurencyjności Polski poprzez niskie płace. W sprawach historii słuszne były IPN, sławienie „żołnierzy wyklętych” i obcinanie emerytur funkcjonariuszom służb bezpieczeństwa. Wmawiano im przy tym, że powinni na PO głosować, bo to mniejsze zło. I że lepiej się nie wychylać. Dajemy wam ciepłą wodę w kranie, więc siedźcie cicho! – wołała propaganda. A Komorowski miał zostać ponownie wybrany na prezydenta już w pierwszej turze. Nie został wybrany ani w pierwszej, ani w drugiej. Od tego czasu Platforma przegrywa. Jej schyłek jest powolny. Na pierwszy rzut oka trudno to zauważyć, bo przecież Platforma wciąż jest obecna w mediach, niektóre ją forują, prezentują jako najważniejszą część opozycji. Ten upadek widać lepiej z dalszej perspektywy. Choćby patrząc na wyniki wyborów i sondaże. Jeszcze kilka lat temu Platforma była partią spokojnie przekraczającą 30% poparcia. Dziś jest inaczej, ostatnie sondaże to seria tąpnięć: 17%, 15%, 12%. Gdyby to był wynik wyborczy, do następnego Sejmu PO wprowadziłaby 50 posłów, jedną trzecią tego, czym dysponuje obecnie. W Polsce jest 41 okręgów wyborczych – weszłyby więc jedynki, a w większych okręgach jeszcze ktoś. Innymi słowy, kierownictwo się wyżywi, ale inni już nie. I każdy w Platformie ma tego świadomość. Dlatego trwa tam zamęt, szukanie winnych i szalup ratunkowych. Dlaczego upadek? Nigdy nie ma jednej przyczyny tego, że partia obumiera, staje się niepotrzebna swoim wyborcom. Ale takie upadki już oglądaliśmy – tak skończyła się Unia Wolności, tak upadła AWS, taki los spotkał SLD. Ugrupowania duże, a nawet bardzo duże, skurczyły się. Ale dlaczego? Przede wszystkim Platforma się wypaliła. Programowo nie potrafi dziś zaproponować niczego atrakcyjnego poza opowieścią, że jest anty-PiS i że ma być tak, jak było. Czyli że powinna wrócić do władzy, najlepiej z tymi samymi liderami. Do wyborców mówi językiem dawnym, gospodarczych liberałów, który trafia do niewielkiej już grupy. Czasy, kiedy był to język mainstreamu i nie za bardzo wypadało mówić inaczej – minęły. Każdy to wie, ale nie w PO. Na to nałożyła się jeszcze jedna fatalna przypadłość Platformy i środowisk wokół niej funkcjonujących – przekonanie o własnej nieomylności i wyższości. My jesteśmy elitą, a wy plebsem, więc nam się należy – taki przekaz płynie z platformerskich środowisk w Polskę, co budzi niechęć i prowokuje do rewanżu. Ilustrują to sondaże – w grupie wyborców najmłodszych, w wieku 18-29 lat, PO ma kilka procent poparcia. Razem z PiS jest symbolem dziaderstwa. Kiedyś nieprzychylny artykuł w sprzyjających PO mediach był jak polityczny wyrok. Dziś wywołuje śmiech. Zwłaszcza że i politycy Platformy, i ich sympatycy notują wielki spadek formy. Posłuchajmy polityków PO – w 90% są to ataki na PiS lub