Polska zagłębiem pokojów ucieczki

Polska zagłębiem pokojów ucieczki

Warszawa 11.12.2018 r. Escape room - NAUTILUS: Podmorska Przygoda fot.Krzysztof Zuczkowski

Polacy pokochali escape roomy. Krajowa branża wyrosła na czwartego gracza na świecie Pierwsza lokalizacja odpada już po kilku minutach – Cyrk Dziwadeł (Escapers) w Warszawie wolnych terminów nie ma przez kilka kolejnych wieczorów. Druga – Łowcy Głów (Amazeing) też ma komplet gości. Podobnie jest w Legendzie Miecza (Wyjście Awaryjne) czy np. Napadzie na Bank (Akcja Ewakuacja nr 1 Warszawa). Znaleźć wolne miejsce z dnia na dzień w najbardziej obleganych terminach (przede wszystkim w piątkowe i sobotnie popołudnie) nie jest łatwo. Grupa przyjaciół liczy trzy osoby, decyzja jest spontaniczna, za to zamówienie konkretne: niech to będzie jeden z najlepiej ocenianych escape roomów, czyli pokojów ucieczki. To pomieszczenia wypełnione przeróżnymi zagadkami – od manualnych po logiczne. Najlepiej rozwiązać je tak szybko, jak tylko się da. W innych miastach nie inaczej – we wrocławskich Scooby Dooby Doo (Fox O’clock), Obłęd (Exit19.pl) czy Porwany Samolot (Escape Bus) także trudno o wolną godzinę. Podobnie w Bydgoszczy – Tajemnica Strychu (Fabryka Czasu), Nautilus: Podmorska Przygoda czy np. Legenda Miecza (Wyjście Awaryjne) też porezerwowane z dużym wyprzedzeniem. – I trudno temu się dziwić, bo Polacy całym sercem pokochali tę formę rozrywki – tak ten fenomen wyjaśnia Jakub Witosławski z serwisu LockMe.pl. Od 2014 r. zajmuje się obsługą rynku escape roomów w Polsce (a od 2017 r. także w Niemczech i Austrii). W samej Warszawie powstało ich już prawie 120, w Poznaniu ponad 100, we Wrocławiu – 70, a w Bydgoszczy – 42. Łącznie w całym kraju jest ich już ok. 1000. To 359 firm, bo większość ma kilka lokalizacji, skoro rynek wydaje się nienasycony. Stale też powstają nowe pokoje – na przełomie wiosny i lata Exit19 otworzy kolejny. A jeszcze w styczniu 2019 r. Wyjście Awaryjne odda drugi Pokój Piramid. Ale i tak już teraz Polska wyrosła na najważniejszego gracza w regionie (na niemieckim rynku jest tylko 759 escape roomów) i czwartego na świecie. Przed nami są USA, Rosja i Chiny – i to głównie ze względu na rozmiary tych krajów. W USA działa obecnie ok. 4,5 tys. pokojów ucieczki, a pierwsze zaczęły powstawać jeszcze w 2012 r. Wehikuł czasu Sam pomysł na biznes nie jest jednak oryginalny – przecież graczy zamykano już w czterech ścianach i dawano różnego rodzaju zagadki do rozwiązania w popularnym w latach 90. francuskim programie „Fort Boyard” czy brytyjskim „The Crystal Maze”. Oba formaty, w których celem uczestników misji było zdobycie kluczy koniecznych do dostania się do skarbca, szybko jednak wyczerpały swoje możliwości. Po nich rynek zalały proste gry w stylu point-and-click, które pojawiały się już na ośmiobitowych komputerach. Legendarny okazał się „Myst”, w którym przemierzało się równoległe światy i głowiło nad zagadkami z ksiąg. Aż w końcu w 2006 r. grupa informatyków z Doliny Krzemowej – nie trzeba chyba dodawać, że byli fanami RPG (role-playing game) – wpadła na pomysł przeniesienia tych gier do świata rzeczywistego. Tak narodził się Origin (inspirowany zagadkami z książek Agathy Christie), który do dziś uchodzi za najwierniejszy pierwowzór pokojów ucieczki. Pomysł chwycił na tyle, że escape roomy zaczęły powstawać na całym świecie. Polacy poznawali je nierzadko przez przypadek – podczas zagranicznych podróży albo poszukiwań w sieci. Ale bakcyla połknęli i zdecydowali się przeszczepić na krajowy grunt ten format bazujący na silnych emocjach i wymagający współdziałania. Obowiązkowo z angażującą fabułą i realistyczną scenografią. Bo dla jednych to przede wszystkim sposób na zabawę poza siecią, a dla drugich – nawiązanie do gier znanych z dzieciństwa (nie bez powodu modne są teraz planszówki). – Z tą jednak różnicą, że escape roomy działają jak wehikuł czasu, pozwalają przenieść się w czasie i przestrzeni, a także – inaczej niż w filmie, kinie czy teatrze – pozostać bohaterem i głównym sprawcą zdarzeń – zastrzega Grzegorz Cholewa, współwłaściciel Exit19.pl. Nic dziwnego, że tylko w 2017 r. pokoje ucieczki odwiedziło w Polsce 4,2 mln osób. Za bilet płaciły średnio 100 zł (najwięcej w Warszawie – 147 zł, a najmniej w Rawiczu – 78 zł), co dało ok. 120 mln zł. W tym roku ma paść rekord, wynika z prognoz właścicieli. Kilka gratów Wejście na rynek escape roomów to wydatek ok. 100

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 52/2018

Kategorie: Obserwacje