Polsko, nie daj się naciągać

Polsko, nie daj się naciągać

14.02.2019 Warszawa . PGE Stadion Narodowy . Spotkanie ministerialne poswiecone budowaniu pokoju i bezpieczenstwa na Bliskim Wschodzie . Od lewej: premiera Mateusz Morawiecki , premier Izraela Beniamin Netanjahu , sekretarz stanu USA Mike Pompeo podczas lunchu roboczego . Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta

Środowiska amerykańskich Żydów nie mają podstaw prawnych, by domagać się od Polski odszkodowań czy zwrotu utraconych majątków Czy Polska będzie musiała płacić odszkodowanie za mienie utracone w czasie II wojny światowej i po niej przez Żydów – obywateli polskich? Organizacje żydowskie w USA i pozostająca pod ich wpływem amerykańska administracja regularnie tego się domagają. Te apele i rezolucje długo można by wyliczać, ostatnio dołączył do ich autorów sekretarz stanu USA Mike Pompeo, który w Warszawie, w czasie konferencji bliskowschodniej, pouczył Polskę, że powinna „poczynić w restytucji mienia postępy”. Mamy więc regularny nacisk. Nie ma zresztą czemu się dziwić – różne wyliczenia wskazują, że wartość mienia pożydowskiego w Polsce to 60-90 mld dol. Jeżeli udałoby się wyrwać z tej sumy nawet niewielki procent, i tak byłyby to potężne sumy. Jest więc o co walczyć. Słowo ministra A co na to Polska? Od kilku lat odpowiada podobnie. „Sprawa jest zamknięta. USA otrzymały rekompensatę już w latach 60., tak jak inne państwa” – to słowa szefa MSZ Jacka Czaputowicza. Minister nawiązuje w ten sposób do polsko-amerykańskiej umowy indemnizacyjnej zawartej w roku 1960, na mocy której rząd Stanów Zjednoczonych bierze na siebie sprawę odszkodowań za mienie utracone w Polsce przez obywateli USA. Wcześniej tę umowę w rozmowach z Amerykanami przypominał Radosław Sikorski. Pisze o tym zresztą w książce „Polska może być lepsza. Kulisy polskiej dyplomacji”. Oto ten fragment: „Już podczas swej pierwszej podróży do Polski jako sekretarz stanu Hillary Clinton dała znać poprzez swego ambasadora, że będzie chciała poruszyć potrzebę uchwalenia ustawy restytucyjnej. Sprawa jest skomplikowana, bo z jednej strony Polska rzeczywiście – w odróżnieniu od większości państw regionu – nie uchwaliła takiej ustawy w odniesieniu do mienia prywatnego. A raczej uchwaliła, za rządów AWS, ale prezydent Aleksander Kwaśniewski ją zawetował. Z drugiej strony, własność prywatna nie była ani żydowska, ani aryjska, bo polskie księgi wieczyste i sądy nie stosują takich kategorii. Natomiast prawdziwa własność żydowska – czyli mienie przedwojennych żydowskich gmin wyznaniowych – została szczodrze zwrócona na zasadach podobnych co kościołom chrześcijańskim. (…) Uważałem też, że akurat USA są ostatnim krajem, który powinien się w tej sprawie wypowiadać. Kazałem odgrzebać z archiwum MSZ oryginał umowy indemnizacyjnej, na której podstawie Stany Zjednoczone już w latach 60. otrzymały spore jak na ówczesne możliwości Polski kwoty – kilkadziesiąt milionów dolarów. Przejrzałem tekst i w duchu podziękowałem gomułkowskim dyplomatom. Umowa stwierdzała, że odtąd wszelkie roszczenia majątkowe obywateli USA wobec Polski powinny być kierowane do rządu Stanów Zjednoczonych, a ten uznaje sprawę za zamkniętą i zobowiązuje się do tego, że już nigdy nie poruszy sprawy w stosunkach dwustronnych. Aby stronie amerykańskiej uświadomić kategoryczność naszego stanowiska, powiedziałem w wywiadzie radiowym w poranek przylotu Clinton, że »jeśli Stany Zjednoczone chciały coś zrobić dla polskich Żydów, to właściwym momentem był okres 1943-1944, gdy większość z nich jeszcze żyła i gdy Polska, głosem Jana Karskiego, o to błagała«”. Eureka! Podziękujmy gomułkowskim dyplomatom! Okazuje się więc, że układ podpisany między Polską a USA 16 lipca 1960 r. w Waszyngtonie, a potem uzupełniony w listopadzie 1960 r. w Warszawie protokołem dotyczącym punktu 5., reguluje te wszystkie sprawy. Ale to dopiero początek opowieści. Dowiadujemy się bowiem, że umowa była tajna, władze Polski Ludowej nie chciały, żeby lud pracujący o niej wiedział. Dlaczego? O tym za chwilę. Skoro była tajna, jak dowiedział się o niej Radosław Sikorski? A wcześniej szefowa MSZ w rządzie PiS, Anna Fotyga? To z kolei zasługa jednego z wiceministrów z czasów rządu koalicji SLD-PSL, który ją odnalazł, a potem uporczywie, także korzystając z PRZEGLĄDU, przypominał o niej decydentom. Gdyby nie jego upór, nie można wykluczyć, że do dziś byśmy o niej nie wiedzieli, a Warszawa negocjowałaby wysokość odszkodowania za pożydowskie mienie. Adwokat z USA Urzędnikiem, który nagłośnił sprawę umowy Polska-USA, był dr Jan Bogutyn, w latach 1994-1997 wiceminister finansów. W ministerstwie podlegało mu m.in. Biuro Skarbu Państwa (później przekształcone w Departament Skarbu Państwa). Pewnego dnia przyszedł do niego dyrektor tego biura Janusz Ostaszewski (dziś profesor SGH, członek Rady Nadzorczej PKO BP) ze zdenerwowaną urzędniczką. Z ważną sprawą. – Panie ministrze, mamy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2019, 2019

Kategorie: Kraj