Jak Słowianin ze Słowianinem

Jak Słowianin ze Słowianinem

Większość uchodźców z Ukrainy uczy się już polskiego – jedni, by iść do szkoły czy pracy, drudzy, by wypełnić sobie czas

Już nie 1,5 mln, ale ok. 3 mln Ukraińców mieszka wśród nas, uczy się i pracuje. Stajemy się państwem dwunarodowym. Potrafimy się dogadać „jak Słowianin ze Słowianinem”, ale coraz częściej słychać wokół polską mowę z charakterystycznym wschodnim zaśpiewem.

Lipcowe ataki rosyjskich wojsk na Winnicę, Mikołajów, Odessę, Dniepr i Nikopol sprawią, że wielu uchodźców z Ukrainy przedłuży pobyt w Polsce. Dla tych, którzy będą chcieli się usamodzielnić, rozpocząć naukę lub podjąć pracę, stworzono liczne możliwości zaaklimatyzowania się u nas.

Ksiądz daje przykład

W sąsiadujących z Bydgoszczą Białych Błotach od pierwszych dni wojny mieszkańcy ruszyli do pomocy. Wzorem dla nich był proboszcz parafii pw. Chrystusa Dobrego Pasterza ks. dr hab. Edward Wasilewski. Ksiądz Edward na mszy w Środę Popielcową, na którą przychodzi wielu wiernych, zachęcił wątpiących, by otworzyli swoje domy dla uciekających przed wojną. Sam zaoferował cztery pokoje na plebanii. – Mieliśmy dotychczas pięć pań i kilkoro dzieci – mówi. – Trzy z nich są z nami do dziś, pozostałe już się usamodzielniły.

Kolejnym zadaniem, które postawił sobie ksiądz, była organizacja lekcji języka polskiego. – W pierwszym tygodniu pobytu moich gości szlifowałem rosyjski – opowiada. – Wychowałem się na wschodzie Polski, w okolicach Terespola, przy granicy z ówczesnym Związkiem Radzieckim. Biegle władałem tym językiem w dzieciństwie, teraz trzeba było sobie wszystko przypomnieć. Ale panie próbowały mówić ze mną po polsku, to one chciały się uczyć ode mnie.

Szkółkę polskiego udało się otworzyć na początku kwietnia. W sali parafialnej spotykały się dwie grupy po 30 osób. Lekcje odbywały się codziennie od poniedziałku do piątku. Po miesiącu część osób zrezygnowała. Jedni znaleźli pracę i nie mieli dość czasu na naukę języka, drudzy pojechali dalej. – Nauczycieli szukałem też, ogłaszając podczas mszy nabór chętnych – wyjaśnia ksiądz. – Nasze przedsięwzięcie pilotowała pani doktor języka rosyjskiego z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, poza tym mieliśmy panie polonistki, nauczycielkę historii, zgłosił się również emerytowany dyrektor szkoły, nauczyciel rosyjskiego, i studentka stażystka. Każde z nich pracowało raz w tygodniu. Pomagałem i ja, jeśli któryś nauczyciel był nieobecny.

– Ksiądz Edward to święty człowiek – mówi Mariana Maleniuk z Kijowa, która mieszka na plebanii od ponad czterech miesięcy. Przyjechała z siostrą i jej dziećmi na tydzień czy dwa, do kolegi szwagra. Z Bydgoszczy kobiety trafiły do Białych Błot. – Na plebanii czujemy się wspaniale, jest bezpiecznie i komfortowo, ciepło i smacznie.

Mimo planów rychłego powrotu do Ukrainy Mariana chętnie brała udział w lekcjach polskiego i bardzo wysoko je ocenia. – Mieliśmy sześciu nauczycieli, kobiety i mężczyzn, starsze i młodsze osoby. Każdy miał swój styl nauczania. Uczyliśmy się z jednego podręcznika, ksiądz drukował nam materiały do każdej lekcji.

Mariana wychowała się w obwodzie lwowskim, jest osłuchana z polskim. Mówi z silnym ukraińskim zaśpiewem. – U was akcent pada w środku słowa, u nas na końcu. Nauczycielki wiele razy nas poprawiały. Jest dużo podobnych słów w naszych językach, ale są i takie jak październik, który bardzo dobrze sobie zapamiętałam – śmieje się, łamiąc język na wymowie tego słowa. – My nazywamy ten miesiąc жовтень.

Mariana z wykształcenia jest muzykiem, przed wojną pracowała jako dyrygentka chóru dziecięcego. W sierpniu kończy się jej urlop bezpłatny. Jeśli pracodawca nie zaproponuje zajęć online, będzie musiała wracać. W Polsce czuje się świetnie, ale mówi, że ich życie jest w Ukrainie. Siostra mieszka w pobliżu rafinerii, która jest ważnym celem strategicznym. Z tego powodu być może się rozdzielą, Mariana wróci, siostra zostanie tu dłużej.

Pani Małgorzata Kunkowska jest nauczycielką historii i wiedzy o społeczeństwie w V LO w Bydgoszczy. Mieszka w gminie Białe Błota, o szkółce polskiego dowiedziała się z ogłoszeń parafialnych. Zgłosiła się do pomocy. – Starałam się przede wszystkim sprawić, by uczestnicy kursu się otworzyli, mówili w naszym języku – tłumaczy. – Lekcje przebiegały dobrze, pewnym problemem było jednak to, że jedni uczestniczyli w zajęciach od początku, drudzy dołączyli po kilku tygodniach. Myślę, że wszyscy wynieśli z kursu umiejętność podstawowej komunikacji.

Niektórzy zetknęli się z językiem polskim wcześniej lub mieli większe zdolności językowe, różnie było też z motywacją – jedni uczyli się języka w celu podjęcia pracy, drudzy,

by wypełnić sobie czas, wyjść do ludzi. – Zależało im, dojeżdżali na zajęcia autobusem z okolicznych miejscowości – podkreśla pani Małgorzata. Niektóre panie przychodziły z dziećmi. Maluchy zachowywały się bardzo grzecznie, młode mamy mimo ich obecności brały aktywny udział w zajęciach. Różne sytuacje losowe sprawiały, że nie wszyscy przychodzili regularnie. Zajęcia odbywały się przez trzy miesiące, do końca dotrwało kilkanaście osób, które otrzymały od księdza zaświadczenia o odbytym kursie.

Miska na sztućce, szkoła bez okien

– Co znaczy słowo okropny? – pyta Jegor. Siedzimy z jego przyjaciółką Sofią oraz mamami młodych Ukraińców, Ireną i Tanią, przy stole z otwartym laptopem. Na ekranie lekcja z podręcznika online. Wyjaśniam, że okropny to straszny, przerażający, zły, ale można być także okropnie zajętym, zmęczonym lub smutnym, podobnie jak strasznie zajętym, czyli bardziej niż bardzo zajętym, smutnym, zmęczonym. Jegor chwyta w lot sens tego, co mówię. On i Sofia zaczynają we wrześniu naukę w Technikum Menedżerskim w Bydgoszczy, w klasie informatycznej (pisaliśmy o nich w PRZEGLĄDZIE nr 30/2022). Latem powinni wziąć udział w sześciotygodniowym stacjonarnym kursie przygotowawczym organizowanym przez szkołę. Powinni, ale plan nie wypalił. Autobus nie przyjechał. Czekali godzinę na przystanku, aż w końcu wrócili do domu pieszo, przez las. Mamy załatwiły z dyrektorem szkoły niestacjonarny tryb zajęć.

„Ja dziewczyna”, „ja psycholog”, „ja uczeń”, zaimek osobowy na początku zdania, brak formy osobowej czasownika być – proste zadanie z pierwszej lekcji sprawia niemały problem. Ale wszyscy czworo słuchają pilnie, widać, że im zależy. Ćwiczymy dialogi, nowe słówka, dużo żartujemy. Będzie dobrze, tylko dzieci muszą trochę się przyłożyć do nauki w wakacje. Mamy, zajęte pracą, nie będą miały na to dość czasu ani sił. W kuchni ośrodka harcerskiego już poznały nowe słówka, takie jak „baniak na wodę” czy „miska na sztućce”.

Radosław Rataj, zastępca dyrektora Technikum Menedżerskiego, liczy uczniów z Ukrainy: – Ponad 40 osób złożyło podania, mniej więcej tyle samo jest już w szkole na wszystkich poziomach. Od kilku lat funkcjonuje u nas język polski dla obcokrajowców, ta kwestia była więc rozwiązana jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie. Mamy zajęcia dopasowane do każdej grupy wiekowej, teraz dodatkowo modyfikujemy program.

Wakacyjne kursy językowe dla nowych uczniów odbywają się w wymiarze 120 godzin – cztery godziny dziennie, plus stacjonarne zajęcia uzupełniające z przedmiotów zawodowych. – Ci, którzy są u nas od marca i nie mają jeszcze zamkniętej kwalifikacji, a chcieliby ją uzupełnić, mogą też skorzystać z półtoratygodniowych zajęć, by uzupełnić materiał. Wszystko odbywa się stacjonarnie – podkreśla wicedyrektor Rataj. Problemy z dojazdem do Bydgoszczy są mu znane. – Jestem szefem regionalnych struktur Polski 2050, podnosiliśmy kwestię wykluczenia komunikacyjnego młodzieży z prowincji. Zdarza się, że uczeń ma 8 km do najbliższego przystanku. W zeszłym roku dotarły do nas sygnały, że na dworcu autobusowym w Łabiszynie gromadziło się o siódmej rano 300 osób, które powinny dojechać do miasta na godzinę ósmą. Naszym zdaniem należałoby obarczyć samorząd zadaniem zebrania w sierpniu danych o dzieciach z klas ósmych i wyższych, by przed nadchodzącym rokiem szkolnym określić zapotrzebowanie na liczbę połączeń.

Zdaniem Rataja niemała grupa uczniów z Ukrainy zdecydowała się na tę szkołę, ponieważ przybyszy z tego kraju od lat traktuje się tutaj przyjaźnie. – Dyrektor Sławomir Biernat zna bardzo dobrze język rosyjski, co dodatkowo ułatwia uczniom i ich rodzicom pierwszą komunikację ze szkołą. Zdecydowana większość tych uczniów jest rosyjskojęzyczna – podaje. Wymienia inne udogodnienia, takie jak wprowadzenie przez komisję egzaminacyjną możliwości korzystania ze słownika polsko-ukraińskiego oraz przedłużenie egzaminów o pół godziny dla obcokrajowców. Efekty? Wszyscy dotychczasowi uczniowie z Ukrainy przystąpili do egzaminu zawodowego i go zdali. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z tych uczniów, są ambitni i zdolni – kontynuuje wicedyrektor. – Dwoje otrzymało stypendium marszałka województwa dla prymusa zawodu, a jeden z naszych uczniów z Ukrainy zdobył dwa lata temu stypendium prezesa Rady Ministrów jako najlepszy uczeń w szkole. Drugoklasista niemówiący po polsku, który przyszedł do nas w marcu, tak się zawziął, że dostał świadectwo z czerwonym paskiem. Nawet jeśli jego mama wróci do Ukrainy, on zostanie tutaj i skończy szkołę.

W wyniku ataku rakietowego na Dniepr 15 lipca zginęły trzy osoby, 15 odniosło rany. „Wybuchy miały miejsce niedaleko naszego domu – pisze na Messengerze Irena – w pobliżu koledżu, do którego planowały pójść nasze dzieci. Na uczelni wyleciały od eksplozji wszystkie szyby w oknach”.

Let’s mów

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej informuje na swoim portalu o szkoleniach dla osób bezrobotnych i poszukujących pracy, w tym dla obywateli Ukrainy. W ramach aktywizacji zawodowej można wziąć udział w kursie i otrzymać stypendium w wysokości 120% zasiłku dla bezrobotnych – 1489 zł lub mniej, w zależności od liczby godzin szkolenia, które obejmuje również kursy języka polskiego dla cudzoziemców.

Ministerstwo Edukacji i Nauki określa cele i zakres pomocy dla polskich placówek oświatowych, do których uczęszczają dzieci z Ukrainy. Podręczniki dla ucznia znającego język polski zapewnia dyrektor szkoły podstawowej ze środków z dotacji celowej na materiały dydaktyczne. Jeśli uczeń cudzoziemiec nie zna polskiego, otrzymuje dostęp do materiałów edukacyjnych (np. na Zintegrowanej Platformie Edukacyjnej), a nauka powinna się odbywać w wymiarze co najmniej sześciu godzin tygodniowo. Na stronie www.zpe.gov.pl znajduje się kilkanaście tysięcy e-materiałów do nauki polskiego i innych przedmiotów dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Jeśli natomiast uczeń realizuje obowiązek szkolny w ukraińskim systemie oświaty, szkoły polskie mogą udostępnić pomieszczenia, w których uczniowie ukraińscy będą mogli brać udział w lekcjach online.

Możliwości nauki we własnym zakresie jest wiele, większość bezpłatna. Fundacja Ukraina oferowała już przed wojną kursy języka polskiego dla obywateli krajów spoza UE – „Let’s mów”, Fundacja Ocalenie – bezpłatne kursy polskiego dla cudzoziemek i cudzoziemców w Warszawie. Uniwersytety Warszawski, Gdański i Jagielloński również zapraszały uchodźców na bezpłatne kursy języka. Wydawnictwo PONS udostępniło za darmo w formacie PDF rozmówki ukraińsko-polskie. Urząd ds. Cudzoziemców publikuje na swojej stronie materiały dydaktyczne do nauki języka polskiego na kilku poziomach zaawansowania. Każdy może ściągnąć darmową aplikację, np. Duolingo, i uczyć się podstaw języka ze smartfona.

W województwie działa Kujawsko-Pomorska Szkoła Internetowa. – To jedyny tego typu projekt prowadzony przez samorząd województwa, w ramach którego organizowane były m.in. lekcje języka polskiego dla osób z Ukrainy – informuje Agnieszka Nowak z biura prasowego urzędu marszałkowskiego. Młodzi Ukraińcy mogą w ramach e-szkoły korzystać z lekcji języka polskiego, angielskiego, matematyki, informatyki oraz plastyki, a także zdobywać wiedzę o regionie, kulturze polskiej i ukraińskiej. Dla najmłodszych przygotowano zajęcia w ramach nauczania wczesnoszkolnego. Zapewniono poza tym wsparcie psychologiczne. Lekcje prowadzone są m.in. przez nauczycieli z Ukrainy, którzy przybyli do Polski po wybuchu wojny.

Nadzieja Hajduczenia, poliglotka, tłumaczka i przewodniczka turystyczna, tak opowiada o dzieciach ukraińskich, dla których prowadzi zajęcia w Kujawsko-Pomorskiej Szkole Internetowej: – Są bardzo ciche i grzeczne, chcą chodzić do szkoły i się uczyć. Prawie nie rozumieją języka polskiego, dlatego często milczą. Nasze polskie dzieci są wobec nich bardzo empatyczne i pomocne. Nie rozmawiamy o wojnie, jeśli nie ma takiej potrzeby. One potrzebują spokoju, wyciszenia i utulenia.

W Bydgoszczy, podobnie jak w Lublinie, Warszawie, Katowicach i Zielonej Górze, powstanie niebawem Centrum Integracyjne dla Cudzoziemców Fundacji ADRA Polska. – Lekcje języka polskiego rozpoczną się w najbliższych tygodniach. Planowane jest utworzenie trzech 12-osobowych grup na poziomie A1. Zajęcia będą się odbywały dwa razy w tygodniu stacjonarnie – przekazuje Katarzyna Matysik z Fundacji ADRA. – W centrach integracyjnych dla cudzoziemców uchodźcy z Ukrainy będą mogli skorzystać z pomocy psychologicznej, doradztwa zawodowego, doradztwa integracyjnego i pomocy specjalisty ds. integracji, kursów zawodowych, nauki języka polskiego, a także porad prawnych i usług tłumacza przysięgłego. Będziemy również świadczyć wsparcie w sytuacjach kryzysowych.

Jak podaje Interdyscyplinarne Laboratorium Badań Wojny w Ukrainie, zdecydowana większość uchodźców chce się uczyć języka polskiego (81%), a samodzielnie robi to 69%. W fundacjach i stowarzyszeniach organizujących kursy uczy się 20%, na uczelniach 12%, na zajęciach indywidualnych u prywatnej osoby 10%, w prywatnej szkole językowej 7%, w szkole państwowej 2%. Większość, 92%, uczy się języka polskiego bezpłatnie.

z.muszynska@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Agencja Gazeta

Wydanie: 2022, 31/2022

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy