Co się wyprawia w tych dniach, to nie idzie pojąć. Co z tego ma związek bezpośredni, co niezobowiązujący, co symboliczny, a co metafizyczny z wyborami do parlamentu polskiego – trudno nawet osądzić. Opozycja, w pełnej zgodzie, choć bez trzeciej nogi, drogi, znaczy się, przemaszerowała w milion przez Warszawę. Jaki milion? – oświadczyła niezależna policja – 60 tys. ewentualnie było, ale się rozeszło; „klapa frekwencyjna”, jak klepały jednym zwrotem wszystkie media prorządowe i propisowskie, zabrakło im innych słów. Ujawnione przekazy mejlowe dyrektorów medialnych dowiodły, że pisowskim aparatczykom udało się policzyć zgromadzonych, zanim w ogóle marsz wyruszył. Syndrom przedwczesnego wytrysku komentarzy staje się plagą tej formacji na finiszu kampanii wyborczej. Najpierw pseudorecenzje, wyrazy oburzenia na „Zieloną granicę” Agnieszki Holland, zanim gdziekolwiek sam film można było zobaczyć, potem paraszacunki Marszu Miliona Serc. Taka przypowiastka o wyższości prewencyjnych wynurzeń nad znikomością faktów i rzeczywistości. Na zjawisko oderwania się od realności istnieje określenie „peron komuś odjechał”. No cóż, PiS odjechał chyba cały Centralny Port Komunikacyjny jeszcze przed wylaniem na jego budowie pierwszej betoniarki. Kolejne transfery pieniędzy dla instytucji kościelnych, szarża premiera Morawieckiego w obronie Jana Pawła II i zalecenia episkopatu, żeby głosować na PiS, zostały cokolwiek nadwyrężone ujawnieniem wydarzeń o charakterze orgii seksualnej. Zorganizował ją ks. Tomasz w mieszkaniu przy parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej dla kilku współbraci w kapłaństwie, a zaproszono na nią męskiego pracownika seksualnego (dawniej prostytutek). Z uwagi na intensywność podjętych działań ów wynajęty pracownik stracił przytomność, a kiedy wezwana została na pomoc karetka, księża nie chcieli wpuścić ratowników do nieprzytomnego. Dopiero interwencja patrolu policji spowodowała, że możliwe było udzielnie mu pomocy. Z samotną (acz nie do końca) krucjatą w swojej obronie ruszył ów ks. Tomasz, były redaktor „Niedzieli Sosnowieckiej”, dodatku do ogólnopolskiego tygodnika „Niedziela” (po incydencie zwolniony z pracy). W upublicznionym oświadczeniu pisał: „Odbieram to jako ewidentne uderzenie w Kościół, a w tym w duchowieństwo i wiernych, by poniżyć jego pozycję, zadania i misję. Myślę, że gdyby cokolwiek podobnego wydarzyło się osobie mało znanej, o innej profesji, nie medialnej, nie duchownej, to nie byłoby w ogóle sprawy”. Zalecił też zapoznanie się z „definicją orgii”. Natomiast bp Grzegorz Kaszak w specjalnym liście poprosił wiernych o modlitwę za „obolałych księży”. Można powiedzieć, że ks. Tomasz ekstatycznie się wstrzelił w finisz kampanii wyborczej. Na tej ostatniej prostej niełatwo ma także polska policja. Najpierw, po tragicznym wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina (w tym pięcioletnie dziecko), przez kilka dni nie zauważała rozbitego nieopodal podrasowanego bmw ani jego młodego kierowcy. Pod naciskiem internautów, publikujących filmy z kamer samochodowych, gdzie widać pędzące z prędkością 300 km/godz. bmw, jak taranuje poprawnie jadącą kię, która stanęła w płomieniach, do lotu interwencyjnego zerwał się naczelny szeryf RP Zbigniew Ziobro i uruchomił śledztwo. W tym wolnym od oskarżeń czasie podejrzany o spowodowanie wypadku opuścił nieniepokojony Polskę. Po kilku dniach został zatrzymany w Dubaju, choć nie wiadomo do końca, czy przez policjantów, czy przez agentów detektywa Rutkowskiego. W tym samym momencie Onet opublikował film z lipca 2021 r., na którym zarejestrowane jest śmiertelne pobicie 26-letniego budowlańca z Ukrainy przez kilku wrocławskich policjantów. Oczywiście przełożeni tych i tamtych policjantów nie uznali za stosowne jakkolwiek wziąć odpowiedzialność polityczną za te wpadki. Tymczasem w ręcznie, obajtkowo zarządzanym Orlenie pasmo cudów przy dystrybutorach paliwa. Nagle przy zwyżkach cen surowca na światowych giełdach cena litra benzyny pikuje na niepamiętany już poziom poniżej 6 zł. Kiedy jednak zaczęto wykupywać paliwo w całym kraju, nie, oczywiście nie zabrakło paliwa, wystąpiła natomiast pandemia chorych dystrybutorów. W ogniu apeli władzy o nietankowanie na zapas zrobiono zdjęcie wiceministrowi z PiS, jak napełnia ogromne kanistry w bagażniku swojego SUV-a. A Saudyjczycy wylali z roboty Michniewicza. To ostatnie bez związku z czymkolwiek. A czym będzie poniedziałkowa debata przedwyborcza w pisowskiej telewizji, nie wiadomo. Przesunięta została za to z godz. 21 na 18.30. Po co naród denerwować? O sondażach wysypujących się jak piasek z klepsydr nawet nie ma co mówić. Pierwszy raz się cieszę, że choć na dwa dni będzie tzw. cisza wyborcza. A tymczasem nad rekordową temperaturą w październiku nikt się nie pochyla. Klimat









