Tag "Andrzej Werblan"
Popławski czy Gorochow?
Jakie jest prawdziwe nazwisko dowódcy 1 i 2 armii Wojska Polskiego Z niejakim zdziwieniem przeczytałem w indeksie nazwisk do znakomitej pracy Antoniego Czubińskiego „Polska i Polacy po II wojnie światowej” informację, że właściwe nazwisko i imię gen. Stanisława Popławskiego, dowódcy 2 i 1 armii WP, a później wiceministra obrony w pierwszym dziesięcioleciu Polski Ludowej, brzmiało Siergiej Fiodorowicz Gorochow. Zdziwienie moje nieco się zmniejszyło, kiedy zobaczyłem podobną informację w nowej, opracowanej w latach 90. sześciotomowej Encyklopedii
Zło mniejsze czy sytuacja bez szans?
Andrzej Paczkowski nazbyt dosłownie czyta źródła, nie biorąc pod uwagę swoistej grypsery politycznej używanej w kręgach rządzących Kiedy kombatant, uczestnik konfliktu politycznego, bierze się za pisanie o stronie przeciwnej studium historycznego, a nie pamfletu publicystycznego, podejmuje się zadania prawie nie do wykonania. Łatwiej spojrzeć bezstronnie na „swoich”, można wyzbyć się emocji i przygłuszyć sympatię, ale pisze się o czymś, co się nie tylko zna, lecz też rozumie. Inaczej z przeciwnikiem, poznać go można, posługując się regułami dziejopoznawczego rzemiosła i dostępnymi
PRL w dokumencie
Aleksander Kochański zarejestrował skrupulatnie wszystkie akty prawne i decyzje centralnych władz PRL Nakładem Wydawnictwa Sejmowego otrzymaliśmy książkę nader cenną i użyteczną dla każdego, kto z jakichkolwiek powodów, profesjonalnie czy amatorsko, interesuje się powojennymi dziejami Polski. Jest to drugi, kolejny tom Informatora historycznego „Polska 1944-1991” opracowany przez Aleksandra Kochańskiego. Tom ten obejmuje lata 1957-1970, czyli drugie czternastolecie rządów Władysława Gomułki. Przynosi też pod koniec kilkadziesiąt poprawek i uzupełnień do tomu
Werblan odpowiada Michnikowi
Jeśli coś mogłoby pomieszać szyki naczelnemu „Gazety Wyborczej”, to nie parę zdań recenzji. Raczej deprymujące wrażenie marnego finału UW W „Stronniczym przeglądzie prasy” („Gazeta Wyborcza” z 10 września) Adam Michnik z iście teutońską gwałtownością obruszył się na moją raczej skromną i bezpretensjonalną recenzję książki „Człowiek – Rynek – Sprawiedliwość” pióra grupy socjaldemokratycznych autorów („Przegląd”, 3 września). Gwałtowność napaści nie pozostaje w żadnej trzeźwej proporcji do treści recenzji, co łatwo sprawdzić, czytając
Dziesięć przestróg
Jeżeli SLD nie odważy się porzucić dotychczasowej polityki społeczno-gospodarczej, to… Książka „Człowiek – Rynek – Sprawiedliwość” ze skromnym podtytułem „Szkice” ma 11 autorów. Dziewięciu napisało owe szkice, dziesiątym jest Leszek Miller, autor słowa wstępnego. O jedenastym natomiast powiem pod koniec. To autor tajemniczy, ale ważny. Właściwie zagajenie dyskusji nad książką znajduje się w jej tekście. Miller w słowie wstępnym zachęcił do czytania i przekonywująco, choć zwięźle, wyjaśnił, że jest to książka bardzo na czasie. Krzysztof Teodor
Czasy Edwarda Gierka
Nie miał predyspozycji i kwalifikacji dyktatora. Wolał „patronować” i osłaniać przesuwanie się władzy w kierunku rządu przed zawiścią i intrygami aparatu partyjnego Śmierć prominentnego polityka to nie najlepsza okazja do poważnej analizy jego dokonań. Majestat śmierci narzuca inny język i inną konwencję, zwłaszcza jeśli się zmarłego dobrze znało i przez lata współpracowało się z nim. Powiem tylko, że po wielu trudnych przejściach miał pod koniec życia Edward Gierek powód do satysfakcji. W kilku badaniach opinii, w tym w najsolidniejszym z ostatnio
O Grudniu‘70 – rzetelnie
Wydarzenia grudniowe 1970 r. na Wybrzeżu to dla historyka wciąż temat trudny. Wydarzenia te chętnie wykorzystuje się w walkach politycznych, a przed sądami toczą się sprawy o wyraźnie politycznych implikacjach. Towarzystwo sądu i prokuratora nie bywa dla badacza dziejów wygodne nawet wtedy, gdy łączy ich wspólnota przekonań ideowych. Dlatego dziwi mnie odwaga, a może lekkomyślność młodych historyków, którzy za takie “nie ostygłe” jeszcze politycznie tematy się biorą. Z tym większym uznaniem przeczytałem pracę Jerzego Eislera
Czy Rosjanie blefowali w grudniu 1981 roku?
Rudolf Pichoja, b. dyrektor Archiwów Federacji Rosyjskiej, twierdzi, że tak (“GW” 13.12.2000 r., “Bratni blef”). Dowody na to Pichoja przedstawia kiepskie. Nie posuwa ani o krok dotychczasowej wiedzy, obraca się wyłącznie w kręgu fragmentarycznej i wyraźnie dobieranej celowo dokumentacji, przekazanej przed laty za jego pośrednictwem z polecenia Jelcyna. Z tego, że Susłow i Andropow 10 grudnia we własnym gronie i w ścisłej tajemnicy wypowiadali się przeciw interwencji wojskowej w Polsce, nic pewnego nie wynika. Wiedzieli już wtedy o tym, że zbliża się dzień
Spotkać się z Rzepeckim
Notatki Władysława Gomułki o próbie dotarcia do kierownictwa podziemia londyńskiego z pominięciem Urzędu Bezpieczeństwa Lechowicz, Rzepecki Dopieru w roku 1945 Spychalski poinformował mnie, że Jaroszewicz [Alfred] i Lechowicz [Włodzimierz], którzy wchodzili w skład Oddziału Informacji w okresie okupacji, pracowali z jego polecenia w organach Delegatury i przynależeli do Stronnictwa Demokratycznego. Lechowicz, który pracował w Korpusie Bezpieczeństwa, formacji policyjnej stworzonej przez Delegaturę, posiada i nadal (tj. w roku 1945) kontakty z podziemiem akowskim i politycznymi przedstawicielami rządu emigracyjnego w kraju. Wchodząc w skład Stronnictwa
Kontrrewolucja nie zaprzestaje walki
Pełna wersja posłania Jurija Andropowa do Wojciecha Jaruzelskiego z 30 listopada 1982 r. W związku z artykułem Andrzeja Micewskiego w „Trybunie” wywiązała się dyskusja na temat cytowanego tam “posłania” Jurija Andropowa do Wojciecha Jaruzelskiego z listopada 1982 r. Jerzy Diatłowicki podejrzewał Micewskiego o “manipulację” i powątpiewał w autentyczność tekstu. Wywołało to repliki, itp. Samo “posłanie” jest znane od lat i w małych fragmentach cytowane było od 1991 r. (Mieczysław F. Rakowski, „Jak to się stało”). W całości jednak tekstu nie publikowano, a szkoda,









