Teraz gram

Teraz gram

I co, ruszacie na podbój Polski?

– Będziemy pokazywać „Supermenkę” w różnych miejscach, m.in. na Olsztyńskich Spotkaniach Teatralnych, a w maju w Gorzowie Wielkopolskim. Dopiero teraz spektakl nabiera rumieńców i okaże się, czy ludzie będą chcieli go oglądać, czy nie.

Wykazuje się pani odwagą nie tylko podjęcia tematu, ale i ogrywania własnego ciała. Nie każda aktorka na to się zdobędzie.

– Musimy wyjaśnić, że moja bohaterka, jak wiele kobiet, boryka się z niedoskonałościami. Tutaj nie mam nic do grania, to rzecz tożsama ze mną – jestem niedoskonała. Jedyne, co trzeba było zrobić, to po prostu iść w to.

Nie miała pani oporów?

– Nie. Może gdybym musiała robić coś ekstremalnego? Ale w tej konwencji teatru, który robimy, nie widzę problemów. Tu się nie biega nago, z genitaliami na wierzchu, nie ta bajka. Wszystko, co ustaliliśmy z reżyserem, było do pokazania, bo taka jest prawda o wielu kobietach. Stajemy przed tymi lustrami i mniej lub bardziej rozpaczliwie patrzymy na swoje odbicie.

Po premierze widzowie przyznawali, że to bardzo prawdziwa opowieść, chociaż zakończenie ma trochę naciągane, zbyt optymistyczne.

– To taki teatr, z którego widz nie wyjdzie zdołowany, przybity, ale pomyśli sobie: w życiu jest różnie, ale nie siadajmy, nie załamujmy rąk, nie rozpaczajmy, chodźmy dalej. Ten finał zresztą nie jest wcale zabiegiem dramaturgicznym. Opowieść opiera się na autentycznych zdarzeniach i naprawdę tak się skończyła, czyli dobrze. Zakończenie nie zostało dopisane ani wymyślone jako odpowiedź na pytanie, czy widz wolałby tak, czy wolałby inaczej.

Wróćmy do matecznika, czyli do ogniska teatralnego Machulskich. To potężna grupa ludzi, która zaznaczyła się w życiu kulturalnym, artystycznym i nie tylko jako aktorzy.

– Oczywiście.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 16/2016, 2016

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy