Va banque?

Ale się porobiło! Pan prezydent wskazał na prof. Balcerowicza jako na swego kandydata na prezesa Narodowego Banku Polskiego. Gestem tym – można być tego pewnym – otworzył nową, całkiem interesującą partię polityczną. Możemy sobie bowiem darować opowiadania o tym, że prof. Balcerowicz – jak zapewniają nas w “Gazecie Wyborczej” kolejni przedstawiciele kapitału – jest jedynym, najlepszym, cieszącym się światowym zaufaniem “ojcem polskich reform”. Ojcowie, jak wiadomo, bywają różni, jest wśród nich także “Ojciec zadżumionych”, od którego prof. Balcerowicz jako wykonawca “terapii szokowej” i autor zapaści gospodarczej lat 1991-92 różni się tym, że znacznie mniej od tamtego rozpacza nad losem swego potomstwa. Legendami o “jedynej drodze”, którą prowadzi nas Balcerowicz, żyliśmy już wystarczająco długo, nie zauważając chociażby tego, jak podobne “jedyne drogi” kwestionowane są dzisiaj coraz częściej na Zachodzie, gdzie w kwestii recepty neoliberalnej pojawiać się zaczyna wyraźne otrzeźwienie. Zresztą sam pan prezydent pokazał wcześniej aż pięciu ludzi, którym mógłby powierzyć NBP. Zastanówmy się więc raczej nad tym, komu na rękę, a komu wbrew jest finalna decyzja prezydenta? Otóż niewątpliwie jest ona na rękę Unii Wolności nie dlatego nawet, że jeśli prof. Balcerowicz wybrany zostanie na prezesa banku, Unia zdobyć może w ten sposób jedno z kluczowych stanowisk w państwie, ale dlatego przede wszystkim, że może pozbyć się Balcerowicza jako swego przywódcy – co zresztą już skrzętnie zrobiła. Jeśli bowiem partia ta, tracąca swój elektorat, zechce zmienić swój wygląd z partii drobnych, biznesowych drapieżców i dodatku do polityki monetarystycznej Ministerstwa Finansów na stronnictwo przychylne ludziom, nie może tego, oczywiście, robić z Balcerowiczem. Czy uda się jej to z kimś innym, to już osobna sprawa, ale w każdym razie prezydent, odpartyjniając Balcerowicza, zdjął jej masło z głowy. Wskazanie na prof. Balcerowicza może być także na rękę AWS-owi, jeśli oczywiście w głosowaniu na prezesa NBP ubity zostanie targ, że Unia Wolności, w zamian za prezesurę banku, głosować będzie za AWS-owskim budżetem. Wówczas budżet, uważany za fatalny, zostanie przyjęty. Sejm nie będzie się musiał rozwiązać i AWS zamiast tylko do wiosny rządzić będzie do jesieni. Wiadomo, że w AWS nie brak posłów, zwłaszcza związkowych, którym na sam dźwięk nazwiska Balcerowicza i jego neoliberalnej polityki “nóż otwiera się w kieszeni”. Ale staną oni przed wyborem: albo stracić mandaty o pół roku wcześniej, a także utracić władzę w państwie, albo przełknąć tę pigułę. Może to mieć tylko tę niezłą stronę, że obecnym budżetem, którego wydatki starczyć mogą, jak się twierdzi, jedynie na pół roku, dławić się będzie sam AWS, a nie obecna opozycja. W sumie jednak dylemat moralny posłów AWS połączony z dyscypliną partyjną może sprawić, że Balcerowicz rzeczywiście zostanie wybrany. Zostanie wybrany na najbliższych sześć lat, a więc okres, w którym według wszelkiego prawdopodobieństwa, rządzić już będzie SLD z Unią Pracy. Wiadomo, że wokół pozycji NBP w naszym systemie konstytucyjnym toczy się dyskusja, wzmocniona wnioskiem PSL w sprawie zmiany statutu NBP i kierowanej przez jego prezesa Rady Polityki Pieniężnej. Wniosek PSL o roztoczenie nad tymi organami silniejszej kontroli sejmowej i ustalenie, przed kim właściwie Rada Polityki Pieniężnej jest odpowiedzialna, wyśmiany został przez jak zwykle usłużnych “niezależnych ekspertów”, utrzymujących, że NBP i Rada muszą być całkiem niezależne, “ponadpartyjne” itd. Jak jednak może być odpowiedzialny jedynie przed Bogiem i historią organ, który ustala wysokość stóp procentowych i kurs złotówki? Lub inaczej: jak można prowadzić jakąkolwiek politykę gospodarczą, nie mając żadnego wpływu na kredyt bankowy, albo na poziom inflacji, w której niektórzy znawcy dopatrują się także instrumentu ożywiającego rynek wewnętrzny? Bez wpływu na kurs złotego, który może hamować lub promować polski eksport? Dlatego po stokroć rację ma p. Ryszard Tupin, wiceprezes BGŻ, pisząc w “Gazecie Wyborczej” (“Zamach na NBP – jaki zamach?”, 6.12.br.), że Polski nie stać na dwie różne polityki gospodarcze: jedną – rządowo-sejmową, a drugą – NBP i Rady Polityki Pieniężnej. I to jest właśnie dylemat dla SLD i UP, czyli dla przyszłego rządu. Z Balcerowiczem w banku koalicja ta może, oczywiście, prowadzić jednolitą politykę gospodarczą,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 51/2000

Kategorie: Felietony