Wartość względna

Wartość względna

Cały naród jest wzywany, a nawet lekko przymuszany, do uroczystego świętowania okrągłej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. Niepodległość to najwyższa wartość polityczna, swego rodzaju absolut, jeśli w polityce istnieją absoluty. Czy istnieją? Jednocześnie przecież Polacy otrzymują lekcję poglądową relatywizmu, bo obóz panujący mówi im, że dla dobra Polski niezbędne jest umieszczenie na naszym terytorium baz wojskowych światowego hegemona. Jak widzimy, istnieją koniunktury w stosunkach międzynarodowych, kiedy podległość także bywa wysoką wartością. Ważne jest, czy podległość innemu państwu jest dobrowolna, czy przymusowa. Podległość innemu państwu, nawet dobrowolna, zarówno empirycznie, jak i definicyjnie niepodległością nie jest. Nie wiem, co myślą wodzowie partii rządzącej i opozycyjnej – te partie zarówno w tej sprawie, jak i w wielu innych się nie różnią – ale zakładam, że wybierają podległość Ameryce w celu zapewnienia krajowi bezpieczeństwa, a jak nie krajowi, to przynajmniej samym sobie. Gdyby o to chodziło, nie sprzeciwiałbym się tej polityce. Bezpieczeństwo kraju jest ważniejsze niż niepodległościowa fanfaronada, problem polega na tym, że Amerykanie nie budują tu swoich baz dla naszego bezpieczeństwa, lecz w ramach strategii osaczania Rosji i bardzo prawdopodobnej wojny o Ukrainę. Ta wojna gdzieś się musi toczyć, nie gdzie indziej, jak na Ukrainie, ale Polska również musiałaby ucierpieć, miejmy nadzieję, że dużo mniej. Tak więc żadnego bezpieczeństwa te bazy nam nie gwarantują. Przeciwnie, zapowiadają niebezpieczeństwo. Obóz solidarnościowy chciał baz amerykańskich od początku swego panowania. Żadna dyskusja na ten temat nie była możliwa, ponieważ przesłanki tego chcenia były infantylne. Wolna Europa przez dziesięciolecia nauczała, że w krajach wolnego świata istnieją amerykańskie bazy, a więc i Polska wolna i demokratyczna musi mieć takie bazy. Dopóki ich u siebie nie zobaczymy, nie będziemy pewni, czy należymy do wolnego świata. Obecnie to myślenie jest dalekim i bladym tłem dla twardej polityki amerykańskiej i jej polskich pracowników. Dylemat niepodległości i bezpieczeństwa Polski rozważał w okresie międzywojennym (ale przed Hitlerem) Hermann Rauschning, później sławny autor „Rewolucji nihilizmu”. Uważał on, że szkoda Polski, nie ma ona szans przetrwania jako państwo niepodległe, powinna pomyśleć o swoim bezpieczeństwie raczej, a to może sobie zapewnić, łącząc się z państwem niemieckim. Ta koncepcja była łamaniem polskiego niepodległościowego tabu, a z perspektywy lat widać, że był to dla nas jedyny ratunek przed straszliwą klęską, jaka Polskę spotkała. (Hitler nie doszedłby do władzy). Podoba mi się poniewczasie i bezinteresownie koncepcja Rauschninga, ponieważ wyżej stawiam bezpieczeństwo niż niepodległość i byłbym za bazami amerykańskimi w Polsce, gdyby obiecywały bezpieczeństwo. Niestety, nie obiecują. • Paweł Jasienica w tomiku szkiców „Polska anarchia” opisuje konflikty, jakie zachodziły wśród szlachty i magnatów w Polsce przedrozbiorowej, wolnej i niepodległej. Muszę przytoczyć dłuższy cytat. „W Olkienikach tryumfował motłoch szlachecki. Przewalały się po miasteczku tłumy pijane do zbydlęcenia. (…) Pod szablami panów braci padali wzięci do niewoli stronnicy Sapiehów. (…) Niezmordowanie uwijał się i podjudzał »krwawy ksiądz«, kanonik wileński… Śmierć mając w oczach, Michał Sapieha ukląkł przed duchownym. Prosił o wysłuchanie ostatniej spowiedzi. Ot! masz absolucyją – krzyknął ksiądz, bijąc klęczącego po twarzy”. I w Koronie panowała anarchia, ale do największego zbydlęcenia dochodziło na Litwie i Rusi. „Przyzwyczailiśmy się sądzić – pisze Jasienica – że najciemniejsze karty naszych dziejów zapisała doba rozbiorów. Moim zdaniem czas »kollizji litewskiej« był gorszy”. Wiadomo, że dzięki rozbiorom poprawiło się położenie chłopów w zaborach austriackim i pruskim, ale także szlachta została tam przymuszona do życia w sposób bardziej cywilizowany. Instrukcja, jaką Charles Talleyrand miał przy sobie na kongresie wiedeńskim, w części dotyczącej Polski jest ścisła i wizjonerska. Choćby ze względu na osobę tego genialnego dyplomaty zasługuje na gruntowne przemyślenie. „Przywrócenie królestwa Polski byłoby dobrem, i to bardzo wielkim dobrem”, ale żeby to nastąpiło – mówi instrukcja – musiałyby być spełnione warunki w tej chwili nieosiągalne. „Polska przywrócona niepodległości byłaby nieuchronnie przywrócona anarchii. (…) Otóż w jaki sposób, przywracając Polskę, odebrać wolność polityczną szlachcie albo nadać wolność obywatelską ludowi. Nie da się jej nadać deklaracją ani ustawą. (…) Anarchia była stanem, z którego Polska mogła się wydobyć tylko z pomocą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 41/2018

Kategorie: Bronisław Łagowski, Felietony