Ze zbrojeniówki do geologii

Ze zbrojeniówki do geologii

07.11.2014 Warszawa Sejm nie odwolal posla Sikorskiego z funkcji marszalka sejmu n/z Mariusz Orion Jedrysek PiS fot. Andrzej Iwanczuk/REPORTER

Ekipa Rydzyka i Macierewicza przejmuje branżę surowcową. Premier Morawiecki traci nadzór nad tą częścią gospodarki Mateusz Morawiecki zdołał pozbyć się z Polskiej Grupy Zbrojeniowej ludzi Antoniego Macierewicza, pragnących z tego sektora gospodarki zrobić państwo w państwie. Czy uda mu się usunąć ich z branży surowcowej, którą właśnie przejmują? A są w niej konfitury nie mniej słodkie niż w zbrojeniówce i pole do robienia wielu interesów. Warto np. zbadać – choć z pewnością będzie to trudne – w jaki sposób polityka udzielania koncesji na wydobycie w Polsce surowców naturalnych wpływała na wzrost importu gazu ziemnego i węgla kamiennego z Rosji w ostatnich latach. Oraz na zyski firm, które zajmują się tym importem. Rozpoznanie bojem Pierwszy atak desantu Macierewicza został skierowany na państwową służbę geologiczną. Wykonuje ona zadania o podstawowym znaczeniu dla gospodarki, takie jak odnawianie bazy surowcowej kraju, ustalanie zasobów złóż surowców naturalnych, przygotowywanie materiałów decydujących o koncesjach wydobywczych. Od jej funkcjonowania zależy przyszłość naszej gospodarki. Wyrzucona z Polskiej Grupy Zbrojeniowej ekipa byłego ministra obrony obsadza obecnie Państwowy Instytut Geologiczny. Instytut pełni funkcję państwowej służby geologicznej, czyli – jak mówi definicja urzędowa – jest działem administracji państwowej wykonującym zadania państwa w zakresie geologii. Zajmuje się też najważniejszymi badaniami naszej bazy surowcowej, stąd jego pełna nazwa brzmi Państwowy Instytut Geologiczny-Państwowy Instytut Badawczy. Polska Grupa Zbrojeniowa została odbita przez premiera Morawieckiego z rąk Antoniego Macierewicza w lutym zeszłego roku. Wymieniono wtedy radę nadzorczą i zarząd PGZ. Określany jako „człowiek Macierewicza” Błażej Wojnicz, odwołany prezes Zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, a przedtem członek jej rady nadzorczej, formalnie jest w Państwowym Instytucie Geologicznym od początku marca tego roku. Nieco wcześniej, w listopadzie 2018 r., do PIG trafiła Agnieszka Wieliczko, bardzo dobra znajoma Błażeja Wojnicza. Była ona dyrektorką gabinetu politycznego ministra obrony, członkinią rady nadzorczej Agencji Mienia Wojskowego oraz – do grudnia 2018 r. – rady nadzorczej holdingu Waryński SA, należącego do funduszu inwestycyjnego, którym zarządza spółka z Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Tę grupę – szpicę Antoniego Macierewicza w Państwowym Instytucie Geologicznym – dopełnia Natalia Tarczyńska, która najwcześniej z nich znalazła się w PIG, a przed przyjściem do Instytutu zarządzała m.in. projektami bankowymi. Jest ona w zarządzie stowarzyszenia Solidarni 2010, domagającego się, by w ustalaniu prawdy o tragedii smoleńskiej uwzględnić prawdopodobieństwo zamachu. To zbliża władze Solidarnych 2010 do Antoniego Macierewicza, który często uczestniczy w spotkaniach stowarzyszenia. Tarczyńska miała wielki udział w stworzeniu „Antologii Smoleńskiej. 96 wierszy”, zawierającej dzieła m.in. takich twórców jak Marek Gajowniczek, Roman Misiewicz, Jan Pietrzak czy Marcin Wolski. Wojnicz, Wieliczko i Tarczyńska objęli nader ważne i prestiżowe stanowiska w Państwowym Instytucie Geologicznym. I tak Błażej Wojnicz, były prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, został przewodniczącym zespołu zajmującego się „intensyfikacją zaangażowania Polski w poszukiwanie zasobów rud metali na dnach oceanów”. To wspaniała posada. Przewodniczący bardzo ważnego zespołu w bardzo ważnym instytucie zarabia bardzo poważne pieniądze, a jednocześnie nie musi się wykazywać jakimikolwiek wymiernymi rezultatami swojej pracy. No bo jak można zmierzyć efektywność „intensyfikacji zaangażowania”? Jak wiadomo, jeszcze nikt na świecie nie zaczął wydobywać komercyjnie żadnych surowców z dna oceanów i nie zacznie przez co najmniej kilkadziesiąt lat, jeżeli w ogóle to nastąpi. Przewodniczący zespołu do spraw „Intensyfikacji zaangażowania Polski w poszukiwanie zasobów rud metali na dnach oceanów” ma więc zapewnioną nader intratną i bardzo mało absorbującą posadę aż do najpóźniejszej emerytury. Z pewnością można się zdziwić, że w instytucie zajmującym się naprawdę najważniejszymi zagadnieniami dla polskiej gospodarki marnuje się w ten sposób publiczne pieniądze i czas wysoko opłacanych urzędników. Jeszcze trzy i pół roku temu byłoby to niemożliwe. Kiedy jednak władzę objęło PiS, swoistą normą stało się tworzenie fikcyjnych stanowisk oraz struktur w państwowych urzędach i instytucjach, aby zaciąg „dobrej zmiany” mógł bardzo dobrze zarobić kosztem podatników, nie wykonując jednocześnie realnej pracy. „Intensyfikację zaangażowania Polski w poszukiwanie zasobów rud metali

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 22/2019

Kategorie: Kraj