Archiwum

Powrót na stronę główną
Blog

Kociołek bałkański

“Nie było dnia, aby polscy saperzy w Kosowie nie wyjeżdżali na akcję rozminowania. Jakie niewybuchy lub niewypały przekazywali potem Amerykanom, pozostaje tajemnicą. Wysadzanie min nie było naszym zadaniem. Szukaliśmy ich w ziemi bagnetami, żaden wykrywacz nie sprawdzał się w tamtych warunkach. W Kosowie pod ziemią znajduje się właściwie cała tablica Mendelejewa. Za każdym razem wykrywacz reagował więc na metal” – tak opisywał służbę polskiego kontyngentu Jerzy Wiśniewski w listopadzie ubiegłego roku w “Trybunie Śląskiej-Dzień”. I już wtedy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Notes dyplomatyczny

Między świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem minister Bartoszewski mówił w radiu o sukcesach polskiej dyplomacji w minionym już roku 2000. A raczej o największych sukcesach. No, nie zabrzmiało to imponująco, skoro do głównych osiągnięć zaliczył nieustające przygotowania do wstąpienia do Unii Europejskiej, szczyt w Nicei oraz “odnowienie stosunków z Rosją i Chinami”. O “nieustających przygotowaniach” i “sukcesie” w Nicei nie ma się co rozwodzić, bo jaki jest koń, każdy widzi. Jeszcze śmieszniejsze jest owo “odnowienie stosunków z Rosją i Chinami”. Bo jak to –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Od czytelników

Spełniam swoje zobowiązanie

Pan Jerzy Domański Redaktor Naczelny “Przeglądu” Szanowny Panie Redaktorze, w 1986 roku do „Przeglądu Tygodniowego”, w ramach toczącej się tam dyskusji o drogach naprawy Rzeczypospolitej, wystosowałem list, który został opublikowany w czerwcu 1986 roku, przewidujący, że do końca tego stulecia nie mamy szans na znaczne podwyższenie globalnego produktu narodowego i dochodu narodowego per capita, zaznaczając, że jeśli moja prognoza się nie sprawdzi, to w 2000 roku przekażę 1000 dolarów na konto redakcji w celu umożliwienia itd.,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Od czytelników

Listy

W poprzednim numerze do listu prof. Andrzeja Pilcha wkradł się błąd całkowicie zmieniający sens jego wypowiedzi. Poniżej raz jeszcze drukujemy ten list. Pana Profesora i czytelników przepraszamy. *Pakt dla polskiej nauki Uważam, iż dla nie znającego faktycznego stanu rzeczy czytelnika Waszej gazety sprostowania wymaga fragment wywiadu zatytułowanego “Pakt dla polskiej nauki”, zamieszczonego w numerze 48/50 z 27 listopada 2000 r. Nie kwestionuję zawartego w nim stwierdzenia, iż “… potrzeby (Uniwersytetu Jagiellońskiego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Przegląd poleca

Miłość oddam od zaraz

Z perspektywy szpitalnego łóżka wszyscy wyglądali inaczej. Szczególnie ci, którzy o niej zapomnieli – Jutro wracam – głos Moniki brzmiał chłodno, ale nikogo to nie zmartwiło. Sylwia spojrzała raz jeszcze na buty, które powinny mieć wyższy obcas i w ogóle… Ramieniem podtrzymywała słuchawkę. – Chciałabym, żeby czekały na mnie wszystkie dokumenty – już lodowato powiedziała Monika. Siedziała na brzegu szpitalnego łóżka, jakby zaraz miała rzucić się w przepaść. Ale tak naprawdę nie mogła doczekać się chwili, gdy wreszcie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Parkiet w środku lasu

Dzisiaj inwestor nie musi fizycznie uczestniczyć w sesjach giełdy. Do inwestowania wystarczy mu komputer lub telefon komórkowy Jednym z filarów naszej transformacji gospodarczej jest budowa w Polsce prawdziwej Giełdy Papierów Wartościowych i systemu giełd lokalnych oraz branżowych. Obroty na giełdzie i w konsekwencji notowania wartości akcji lub towarów stają się nie tylko ważnym wskaźnikiem koniunktury ekonomicznej kraju i w konsekwencji jej kołem zamachowym, ale mogą być również istotnym źródłem dochodu dla podmiotów i osób uczestniczących w tej wielkiej grze.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Wielki mały architekt

Sfinks, Krzywa Wieża i wieża Eiffla na ulicy Uśmiech W centrum Wiednia jest zakaz stawiania wieżowców, dlatego widać Operę Wiedeńską. W mieście pana Janusza dominanty są dwie – wieża Eiffla i katedra wiedeńska. Na wzgórzu stoi też zamek, ale jest on na samym skraju włochowskiej Szuflandii. To jedyna budowla inspirowana polskim zabytkiem. Ogród pana Adamka to tak naprawdę połączenie kilku jego pasji: miłości do zwierząt, do opery i do podróży. Kiedy przed wojną państwo Adamkowie przenieśli się z ulicy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Od czytelników

Listy

*Prawo Parkinsona w ubezpieczeniach Dnia 14.09.1999 r., zatem ponad rok temu, tylną część mojego auta osobowego rozbił samochód ciężarowy. Funkcjonariusze policji stwierdzili na miejscu winę sprawcy i stąd jego bezsporna odpowiedzialność w ramach ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Sprawca ten był ubezpieczony w Towarzystwie Ubezpieczeniowo-Reasekuracyjnym POLISA SA, już wówczas zagrożonym upadłością. Po ogłoszeniu upadłości w maju br. ubezpieczyciel powiadomił mnie o przekazaniu dokumentów dotyczących szkody do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego w celu wypłaty odszkodowania. 1.08.2000 r.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Wirus na białych fartuchach

Pawełka zarażono żółtaczką, ledwo pojawił się na świecie  –Syn urodził się w 1992 roku w jednym ze śląskich szpitali – opowiada Robert P. – Wtedy były takie czasy, że nie mogłem być obecny przy porodzie, a dziecko zobaczyłem po tygodniu przez szybę i to dzięki wielkim znajomościom.  Matkę – Agatę P. – wypisano do domu z noworodkiem dopiero po dziesięciu dniach od porodu. Dziecko było przerażająco żółte, ale w szpitalu powiedziano, że to silna i przedłużająca się żółtaczka fizjologiczna. Po dwóch tygodniach położna

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Nie jestem wnukiem folksdojcza

Na Podkarpaciu potomkowie niemieckich kolonistów walczą o majątek po dziadach Tomasz Szczygieł zajmuje z żoną i synkiem mieszkanie na piętrze komunalnej czynszówki. Komorne płaci do kasy Towarzystwa Budownictwa Mieszkaniowego, ale wcale nie ma pewności, czy kiedyś nie zostanie wyrzucony na bruk. Na rogu ulic Jagiellońskiej i Grodzkiej w Nowym Sączu prowadzi niewielki, przejęty po ojcu, zakładzik – naprawia aparaty fotograficzne. Jeździ starym maluchem. Choć charakter ma pogodny i uważa się za optymistę, bywają dni, kiedy mu nerwy puszczają: – Komunistyczne państwo

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.