Wpisy od Tomasz Jastrun

Powrót na stronę główną
Felietony Tomasz Jastrun

Budzenie upiorów

Nie mam sił znowu pisać o Krymie. Jak jednak nie pisać? Gdy pisze się o czymś innym, „inne” staje się od razu zupełnie błahe. Równowagę traci nasz region, który na chwilę ją odzyskał. To nie są żarty. I czuję niesmak w ustach, od czasu gdy słuchałem gromkich i długo niemilknących oklasków na Kremlu dla wielkiego przywódcy. I widziałem te rosyjskie baby o tradycyjnie dorodnej fizjonomii, roniące łzy na skutek głębokiego poruszenia rosyjskiej duszy. Ot, siła tradycji przekazywanej jak echo, jak cień, czasami złowrogi. Za Stalina, kiedy dla niego zaczynano klaskać, był dramat, gdyż nikt nie śmiał przestać, więc oklaski nie miały końca. Teraz w tłumie wiwatujących dostrzegłem kilku parlamentarzystów, którzy nie klaskali. Jeden miał nawet ręce splecione na piersi. I chyba nie pójdzie za to na śmierć. Nie jest więc tak źle. Problem jednak zdaje się głębinowy. Tołstoj (nie ten stary, który stał się pacyfistą) aprobowałby decyzje Putina. Boję się, że także Dostojewski i Gogol. A przecież są nam tak bliscy. Bezradność Zachodu irytuje, ale gdyby był zaradny, dopiero byłaby bieda. A teraz coś o Krymie, jednak łagodnie i nostalgicznie. Mój pierwszy i pewnie ostatni tam pobyt, lipiec roku 1966. Dom Literatów w Jałcie, na wysokim wzgórzu, które teraz pewnie wydałoby mi się niższe. Jestem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Cyrk Europa

Z dziećmi w lesie na spacerze mijamy mrowisko, które już tydzień temu budziło się do życia, co odnotowałem w swoim „Oku”, a teraz donoszę, że tętni życiem na całego. Antoś zamyśla się nad nim filozoficznie, „Zupełnie jak duże miasto”, mówi i jakoś mu niewyraźnie z tą analogią. Franio, trzylatek, też poruszony. Pierwsze cytrynowe motylki w powietrzu, nie pożyją długo, ma wrócić zima, ale ruchem skrzydeł zmieniają bieg świata. I już rozbił swoje namioty wiosenny cyrk Europa. Magia cyrku dostępna w pełni tylko dzieciom i Felliniemu. Takie czasy, że nawet cyrk ma wymiar polityczny. W cyrku Europa większość artystów to Ukraińcy, więc dostają szczególne brawa. Żałosnym przypisem i popisem iście cyrkowym była krótka konferencja prasowa Janukowycza. Tak wielkiej marionetki dawno nie było na scenie publicznej. A może by tak zaproponować Rosji referendum w Czeczenii, czy chce być w Rosji, i w kilku innych podobnych regionach? Nie wymagajmy tu jednak konsekwencji i logiki od Kremla. Z ukraińskiej okazji trwa chwilowy cud na polskiej medialnej scenie politycznej. Widzę znanych aktorów naszej wojny domowej, jak siedzą obok siebie w studiu i zgadzają się ze sobą. Przy okazji uświadamiamy sobie, jak kłamstwo i nienawiść nas też zatruwają na co dzień. I już widać

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Pasztet krymski

Z moim trzylatkiem Franiem idę do pobliskiego lasu. Mrówczy kopiec zaczyna budzić się do życia. Franio pyta: „A po co są mrówki?”. To pytanie filozoficzne, tożsame z pytaniem: „A po co jest życie?”. Człowiek religijny nie ma problemu z odpowiedzią, ja milczę. Nazajutrz, gdy śledzę w telewizji nową „wojnę krymską”, Franio pyta: „A co to jest wojna?”. Zasmuciło mnie to pytanie. I nic nie powiedziałem. Pierwsze pytanie było o życie, drugie o śmierć. A w nas budzi się świadomość, jak wielkim złudzeniem było przekonanie, że nareszcie żyjemy w bezpiecznej Europie. I zaskoczenie: jak dobrze ma się dzisiaj kłamstwo, chociaż w każdej chwili mamy dostęp do wielu źródeł informacji. Fakty mają małe znaczenie dla tych, którzy utożsamiają się z „inną prawdą”. Doświadczamy tego przecież w Polsce na co dzień, wystarczy rzucić okiem na tytuły prasy narodowo-prawicowej. Dzisiaj znowu rozejm w polskiej wojnie domowej. O co zakład, że jutro ta wojna rozgorzeje na nowo ze zdwojoną siłą? Siła kłamstwa we współczesnej Rosji jest pokłosiem wielkiej tradycji. Na marne poszły więc straszne lekcje historii. Pamięć zbiorowa przeszłości jest zresztą wszędzie fikcją, mitem lub zupełną pustką, dlatego trzeba wracać do historii. Jak w życiu osobistym, tak w życiu społecznym wypiera się z pamięci najchętniej to,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Czy nowa wojna krymska?

Zagotowała się nam granica na wschodzie, a zdawała się taka bezpieczna. To kolejne potwierdzenie, że historia się nie skończyła. A Krym? Była już niejedna wojna krymska, a teraz widać świetny materiał zapalny nawet na światową, na szczęście chyba nie te czasy.U nas szybko minęła chwila powszechnej „ukraińskiej zgody” na scenie politycznej. Wzruszająca chwila, aż miałem łzy w oczach, gdy w Sejmie prezes małymi, kobiecymi dłońmi począł klaskać Tuskowi, aż dostał z tego powodu rumieńców. Przyboczny Mariusz Błaszczak, zwany przeze mnie bladaczką, zerknął dyskretnie kątem oka i też delikatnie począł klaskać, co ujrzał siedzący tuż obok Marek Kuchciński o obliczu zapracowanego i wiecznie zmartwionego jezuity; on też klaskał z wyczuciem, aby nie mocniej niż prezes. I oto całe PiS się rozklaskało, by nagle umilknąć, gdy prezes ponownie złożył malutkie dłonie jak do modlitwy.Chyba nikt nie był tak naiwny, by myśleć, że ta chwila potrwa dłużej. Skoro nie mamy wojny zewnętrznej, zafundujemy sobie domową.Prezes wpadł w szał, kiedy światową karierę zaczęły robić słowa Sikorskiego, który wychodząc po rozmowach z opozycją, rzucił: „Jeśli nie podpiszecie, to…”.Ich siła nie tylko w tym, że okazały się celne, ale że jakby podsłuchane. W dyplomacji, gdzie tyle nieprawdy, moment autentycznej złości robi wrażenie. Gdyby minister mówił,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Zakalec i znaki zapytania

Przez chwilę słyszymy wspólny i rozumny głos polskich polityków na temat Ukrainy. Nie kłócą się, jaka ulga. Uświadamia nam to, jak chory jest stan rzeczy na naszej scenie politycznej, jak toksyczna jest wojna wszystkich ze wszystkimi o wszystko. Józef Piłsudski, Jerzy Giedroyc, z żyjących Władysław Bartoszewski – oto wielkie postacie wyznawców „ideologii” zdrowego rozsądku. Przy otwartej głowie i tolerancji wszyscy jednak na naszą narodową prawicę reagowali alergicznie. Pamiętam rozmowy z Jerzym Giedroyciem w Maisons-Laffitte. Redaktor zawsze opanowany, zapalał gniewem oczy, kiedy mówiliśmy o polskiej endecji i neoendecji. Zgadzał się, że w tej formacji duchowej jest jakiś szczególny zakalec umysłowy. W dużej sali kina Atlanitc, która się okazała za mała, obchodzone były 92. urodziny Władysława Bartoszewskiego. Jubilat w genialnej formie, tryskał energią i humorem. Nie jestem skłonny do łatwych uniesień, ale wzruszyłem się. Kto miał we współczesnej Polsce równie piękną i mocną biografię? Ma taką jasność umysłu, tak wiele poczucia humoru i pozytywnej energii. Dlatego Bartoszewski naszej prawicy jest tak nienawistny. Znajomy, który dostał się w krąg religii smoleńskiej, raczył mi powiedzieć: „Jaka szkoda, że stracił szansę, aby umrzeć jako porządny człowiek”. Jego koledzy mówią

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Bladzi i rumiani

Czasami żałuję, że nie potrafię rysować. Zamiast składać nieporadnie tak wiele słów, komentowałbym Polskę z mijającego tygodnia, rysując dwie postacie, bezkształtne i straszne, z podpisem „Trynkiewicz i Gender”. Między te polskie zmory oddał medalowe skoki Stoch. I wszyscy na chwilę przestali się bać. Uderza, jak z każdym dziesięcioleciem nasi sportowcy lepiej myślą, mówią i mają ładniejsze twarze. W tym też jest nasza europeizacja. Co do samej olimpiady, zanim się zaczęła, uderzył mnie kpiąco-złośliwy ton w relacjach naszej prasy. Od prawicy do lewicy przez centrum wszyscy szydzili i szukali ruskich niedoróbek. Niektórzy rysowali – jacy dowcipni – koła olimpijskie w postaci sedesów. Dało się nawet zauważyć nadzieje, że w Soczi powiedzie się jakiś zamach. Wierzę, że koszty tej olimpiady były za wielkie, Putin to nie jest moja miłość, ale życzyłem i życzę Rosjanom sukcesu organizacyjnego. Nawet myśląc cynicznie, lepiej mieć obok Rosję szczęśliwą niż nieszczęśliwą. I zgadzam się z Władimirem Władimirowiczem, że czasami stworzenie symbolu wielkim kosztem opłaca się na dłuższą metę. W duszy walczę, by Rosja była dla mnie bardziej ojczyzną Tołstoja niż Lenina. Kocham język rosyjski, jego melodię i to, że działa podniecająco, niemal seksualnie na polski

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Witajcie w nowym świecie

Z moim synkiem pierwszoklasistą idę na sanki. Udało nam się znaleźć górkę, a to niełatwe na mazowieckiej równinie. Dla mnie za mała, dla Antosia w sam raz. Widzę, jak pnie się z sankami na sam szczyt, jest ślisko, pomaga mu jakaś pani. Nie zamienił z nią słowa, więc gdy zjechał, pytam: – Dlaczego nie podziękowałeś? – Nasza pani mówiła, żeby nie rozmawiać z nieznajomymi. I tak samo strażnik miejski na lekcji. Witajcie w nowym wspaniałym świecie. Mam trochę spotkań w szkołach ze swoją książką dla dzieci. Myśląc o nowym opowiadaniu bezrozumnie, choć bez złych intencji, pytam dziesięciolatki: – Kto w domu ma alarm? Większość podnosi ręce. Takie czasy. Kilkoro oświadczyło, że właśnie im zakładają. Dzisiaj wstyd nie mieć alarmu. Pewien chłopczyk był nawet gotów podać mi kod do swojego. Ciało nauczycielskie już wcześniej wpadło w panikę, zakłębiło się w nim, dobiegły mnie szepty: ochrona danych osobowych, ochrooona… Od tej pory, gdy spotykam się z dziećmi, staram się pytać tylko o rzeczy niewinne. Czy wiedzą, czym się różni praca pisarza od pracy dziennikarza? Prowadząc warsztaty literackie dla dorosłych, nigdy nie otrzymywałem poprawnej odpowiedzi. W lesie podniesionych rąk wybieram dziewczynkę, nie ma przednich zębów, sepleni: – Pisarz pisze,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Ogień i mróz

Na tle mroźnej i płonącej Ukrainy lepiej widać Polskę. I luksus naszej skłóconej, ale funkcjonującej demokracji. I jak to dobrze, że nie trzeba protestować w tak wielki mróz. A prawica polska ma pretensje do polskiego rządu, o Kijów też. Ten rząd jest tak zły, że niczego nie zrobi dobrze. Taka przesada w krytyce ośmiesza krytykujących. PiS ma wizję pożaru rewolucji na Ukrainie. Czy jednak wtedy nie opanowałby jej żywioł radykalny i narodowy? Nacjonaliści zawsze szukają wroga wśród sąsiadów. Nawołując do radykalizmu, działa się sprzecznie z polską racją stanu. Ogień nie tylko rewolucji łatwo się wymyka spod kontroli. Niczego nie palono w Stoczni Gdańskiej w roku 1980. Ale rozszerzanie się strajków od Wybrzeża w dół kraju przypominało wielki pożar lasu. Podobnie zaczęło się dziać na Ukrainie, ale nie szlakiem fabryk – czy aż tak niewiele przeżyło kapitalizm? Na Ukrainie, pamiętajmy, prezydenta i parlament wybrano w demokratycznych wyborach. Na dodatek kraj jest podzielony, nawet językowo. I bardzo skorumpowany. Do tej pory każda zmiana i reforma tonęła w kłótniach i w korupcji. W Polsce w roku 1980 była klasa robotnicza, istniała tradycja buntu. I lud, w imię którego stworzono PRL, sam obalił fikcję. Problem był taki, że tuż obok biło wielkie, purpurowe serce sowieckiego imperium. Ta presja gasiła konflikty. Pod skórą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Dywan w pawie kolory

Proszę, jak bujnie rozwinął nam się w mediach temat polskiego alkoholizmu, wielki dywan w pawich kolorach, który liczy co najmniej kilkaset lat. Do tej pory, nie wiedzieć czemu, był schowany, nie zwinięto go jednak i co roku widać nowe barwne wykwity. Zaczęło się od wypadku samochodowego w Kamieniu Pomorskim. A film Smarzowskiego podgrzał to, co już zdawało się, że zastygło. I na poczekaniu znalazła się wiejska rodzina, gdzie w dym pijani byli nie tylko rodzice, ale też małe dzieci, nawet niemowlę. Okaże się, że wśród ludności tubylczej, która zamieszkuje wyludniające się wsie i miasteczka, ma to tradycję. I jest udokumentowane w poezji. Jesteśmy tuż przed wielką katastrofą szwedzkiego najazdu, poeta pisze: Rozumiem, że pijaństwo w Polszcze zasadziło Swe gniazdo. Tu się mnoży i swoje wywodzi Gniazdusięta; bo ledwie że ząbki narostą Dzieciuszkowi, aż on już kieliszki wytrząsa, Już pilnuje, co wypić (…). A w ogóle to: Owo zgoła pijana Polska zwać się może. Piją wszyscy, biskupi i senatorowie, A piją do umoru; piją i prałaci, Żołnierze, szlachta, w miastach, dworach i we wsiach. Autorem satyry jest Krzysztof Opaliński. Tak, ten wielki magnat, który haniebnie poddał Wielkopolskę Szwedom w roku 1655. A pisarzem był świetnym. Mawiano, że opisując wady polskie, siebie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Niech orkiestra gra

Pożytki ze zdarzenia społecznego często są niewidoczne, ujawnią się później, co nie znaczy, że zostaną dostrzeżone w przyszłości, także dlatego, że są rozciągnięte w czasie. Podobnie bywają utajone katastrofy. Rozumiem naszą prawicę, która atakuje Orkiestrę. Sam wygląd Jurka Owsiaka oraz to, co i jak mówi, są okropnie nieprawicowe. Inaczej – nie zgadzam się z krytyką, która płynie z kręgu ludzi myślących podobnie jak ja. Są głosy, że akcja Owsiaka demoralizuje państwo, że to tylko pospolite ruszenie tam, gdzie potrzebna jest armia. Przy okazji można usłyszeć, że szczodrość bogatych zawsze jest podejrzana, a nawet obłudna. Człowiek w ogóle ze swej natury jest podejrzany, a w Polsce jakoś szczególnie. Czy nie lepiej jednak szukać naszej jasnej strony niż ciemnej? I uznać, że nawet bogaty miewa sumienie, instrument, na którym można ładnie, a nawet pięknie zagrać. Dzięki odkryciom psychologii każdy serdeczny gest da się tłumaczyć egoizmem. Tylko po co? Przy okazji słyszę krytykę, że rząd zamiast szpitalnych łóżek kupuje czołgi. A czy nie mamy słabej armii? Tak, w pobliżu nigdzie nie widać wojny. Wiemy jednak, jaką naiwnością był sąd, że w nowoczesnym świecie historia się skończyła. A co do Orkiestry: skoro tak mało łączy Polaków, a tak wiele dzieli, budowanie w ten sposób wspólnoty nawet

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.