Ludwik Stomma

Powrót na stronę główną
Felietony Ludwik Stomma

O chciejstwie i strachach na Lachy

„Forum” (25.11-8.12.2016) przedrukowuje wypowiedź Pawła Kazarina, ukraińskiego publicysty z portalu internetowego Krym.Realia. Stwierdza on, że nacjonalistyczne hasła ukraińskie nie mają tego znaczenia co 70 lat temu. „Podobnie dotyczy to pojęcia »banderowcy«. Słowo wychynęło z lamusa historii i stało się bardzo popularne dzięki… rosyjskiej telewizji. Rosyjscy prezenterzy i komentatorzy tak często używali go do określenia zwolenników ukraińskiej niezależności, że spowodowało to reakcję zwrotną; »banderowcami« zaczęli nazywać siebie wszyscy Ukraińcy – na przekór rosyjskiej propagandzie. W ten

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Ludwik Stomma

Spokój prochom

„Nasz Dziennik” z 17 listopada. Kolejna wiadomość z dziedziny narodowej nekrofilii: „Szczątki dwóch zasłużonych oficerów Wojska Polskiego powrócą za tydzień ze Stanów Zjednoczonych do Polski. O sprowadzeniu ciał płk. Ignacego Matuszewskiego i mjr. Henryka Floyar-Rajchmana zadecydował szef MON Antoni Macierewicz. (…) W celu przybliżenia postaci obu oficerów Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych wyprodukowała specjalny banknot okolicznościowy poświęcony płk. Matuszewskiemu oraz druk zabezpieczeniowy poświęcony mjr. Floyar-Rajchmanowi. (…) Podczas wojny obronnej 1939 r.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Ludwik Stomma

Zapomniana rocznica

Zbliża się koniec roku, podczas którego naobchodziliśmy się i najubileuszowaliśmy pod dostatkiem. Z historycznych, spektakularnych okazji do wspominków pozostało nam już bodaj tylko stulecie śmierci Franciszka Józefa I, ale o tym najlepiej napisze Leszek Mazan. Mnie żal tylko, że minęła w niepamięci okrągła, 250. rocznica śmierci kawalera Jeana-François Lefèbvre de La Barre – zdarzenia niezwykle po dziś dzień pouczającego. Wiek XVIII, a szczególnie jego druga połowa, to we Francji okres oświecenia, czyli w największym skrócie walki o racjonalistyczną

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Ludwik Stomma

Ganchof i Radziwiłł

Anonimowy poseł PiS zwierzył się „Faktowi” ze swoich mrocznych wątpliwości: „Ja się zastanawiam nad tym, co takiego Macierewicz ma na prezesa, że absolutnie wszystko mu wolno”. Andrzej Celiński ma inny pogląd: „W opowieści, że ma jakąś tajną wiedzę na temat Kaczyńskiego, nie wierzę. Już bardziej, że Kaczyński ma jakąś wiedzę o Macierewiczu. I dobrze się z tą wiedzą czuje”. Jakkolwiek by patrzeć, zawsze zza węgła wyziera spiskowa wersja świata. Tymczasem sprawa wydaje mi się prosta jak konstrukcja cepa jednokapicowego. Wiadomo

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Ludwik Stomma

Chrysostomos

Nie podzielałem nigdy nadziei moich niektórych, zawsze optymistycznie nastawionych przyjaciół, że prezydent Andrzej Duda wykaże się jakąkolwiek samodzielnością, a może nawet charakterem. Nie spodziewałem się jednak, a więc i ja spoglądałem na świat przez różowe okulary, że uzna się za wielkiego krasomówcę i oratora. Przemówienia pana prezydenta dzielą się z reguły na trzy części: 1. Część patetyczno-wiernopoddańcza. Poświęcona jest miłości do ojczyzny, „żołnierzom wyklętym”, wielkości prezesa, zbawienności „dobrej zmiany” i chwale Kościoła katolickiego. Czasem wszystkie grzyby w barszcz, zawsze

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Ludwik Stomma

Jan bez Ziemi

19 października mija 800. rocznica śmierci Jana bez Ziemi, syna Henryka II i od 1199 r. króla Anglii. George Gordon Coulton („Panorama średniowiecznej Anglii”, Warszawa 1976) pisał o nim, że udawał człowieka spokojnego i zrównoważonego, w rzeczywistości był jednak nerwusem, który przegrywając w szachy, próbował w pasji roztrzaskać przeciwnikowi głowę szachownicą, nie znosił sprzeciwu i nie tolerował w najbliższym otoczeniu ludzi choć trochę inaczej myślących. Słynny George Macaulay Trevelyan dodaje zaś surowo („Historia Anglii”, Warszawa 1963):

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Ludwik Stomma

Stare spory, stare zmory

Gadanie o aborcji dochodzi do szczytów nudy. Obie strony sporu mają od zawsze te same argumenty, te same hasła, te same nienaruszalne przekonania. Obie też strony brodzą w ciemności, gdyż nauka nie stwierdziła dotąd jednoznacznie, nie tylko kiedy życie się zaczyna, ale nawet co to w ogóle jest. Osobiście przyjmuję definicję Agnieszki Osieckiej, że: Życie jest formą istnienia białka, ale w kominie coś czasem załka. Zdaję sobie jednak doskonale sprawę, że i to wszystkich nie zadowoli. Pozostanie więc po staremu: „Uczył Marcin Marcinka,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Ludwik Stomma

Inka

Piszę ten felieton z dużym poślizgiem. Od uroczystego pochowania prochów „Zagończyka” (Feliksa Selmanowicza) i „Inki” (Danuty Siedzikówny, choć Dariusz Fikus pisał swego czasu: „Święcichównej”) minęło już trochę czasu. Miałem nadzieję, że dziennikarze wspomną przy okazji o paru istotnych sprawach związanych przede wszystkim z postacią „Inki”. Niestety, niefortunne przemówienie prezydenta Dudy i zajścia pod katedrą przyćmiły nie tylko samą celebrację, ale i pamięć o grzebanych. Cóż, lepiej późno niż wcale. „Zagończyk”, gdyby nie tragiczna śmierć razem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Ludwik Stomma

Śmierć i młot

We wspomnieniach z Sachsenhausen („From Day to Day”) pisze Odd Nansen (1901-1973), architekt, obrońca Żydów, współzałożyciel UNICEF, syn Fridtjofa, słynnego polarnika (tłumaczenie tekstu podaję za Mieczysławem Grydzewskim): „Co niedziela odbywają się tutaj mecze piłki nożnej. (…) Wczoraj byłem świadkiem typowej idylli sachsenhauseńskiej. Gdy mecz piłki nożnej znajdował się w punkcie kulminacyjnym, zjawiło się dwóch więźniów z ciałem na noszach. Szli wzdłuż boiska, koło wyjących widzów. Nagle wielce zainteresowali

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Ludwik Stomma

Pięćdziesiąta rocznica śmierci „Bora”

25 sierpnia 1966 r., 50 lat temu, w Betchley w Wielkiej Brytanii zmarł gen. Tadeusz Komorowski. Przyszedł na świat w 1895 r. w Chorobrowie koło Brzeżan – skądinąd miasteczka narodzin Edwarda Rydza-Śmigłego. Wstąpił do wojska austriackiego, w którego szeregach uzyskał podczas I wojny światowej stopień oberleutnanta (porucznika). Od listopada 1918 r. w wojsku polskim w randze rotmistrza. Podczas wojny bolszewickiej zastępca dowódcy 9. Pułku, potem 12. Pułku Ułanów. Po wojnie instruktor jazdy w oficerskiej szkole artylerii. W 1923 r.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.