Giganci polityki

Giganci polityki

Former United States Secretary of State, Henry Kissinger, attends an event marking the 70th anniversary of the Marshall Plan for Germany and Europe in Berlin, Wednesday, June 21, 2017. (AP Photo/Markus Schreiber)

Wielcy przywódcy muszą rozumieć swoje społeczeństwa i w nie wierzyć. Ale też muszą być zdolni wznieść się ponad nie Henry’ego Kissingera – doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego oraz sekretarza stanu w administracjach Richarda Nixona i Geralda Forda – czytelnikom PRZEGLĄDU nie trzeba przedstawiać. 2 lipca 2022 r. na łamach „Spectatora” ukazał się ciekawy wywiad, którego Kissinger udzielił wybitnemu brytyjskiemu historykowi Andrew Robertsowi. Ten ostatni jest autorem wyśmienitej pracy o Napoleonie Bonapartem, która została przetłumaczona na język polski („Napoleon Wielki”, Warszawa 2015). Mamy także przekład jego „nowej historii II wojny światowej” („Wicher wojny: nowa historia drugiej wojny światowej”, Warszawa 2010). O Kissingerze stało się ostatnio głośno po jego wypowiedzi w Davos, gdy stwierdził, że linia demarkacyjna pomiędzy Rosją a Ukrainą powinna wrócić do stanu sprzed 24 lutego. Próba siłowej zmiany tej linii na korzyść Ukrainy może się przerodzić z walki o wolność Ukraińców w wojnę przeciwko samej Rosji. Słowa te wywołały lawinę krytyki, m.in. ze strony prezydenta Zełenskiego. Kissinger jest przekonany, że kiedy Zełenski krytykował jego stanowisko z Davos, nie zapoznał się z jego wypowiedzią. Następnie zaś przywódca Ukrainy – w wywiadzie udzielonym 7 czerwca dziennikowi „Financial Times” – zgodził się zasadniczo z Kissingerem. Zdaniem amerykańskiego polityka, jeśli sytuacja wróciłaby do stanu sprzed wybuchu wojny, byłoby to zwycięstwo Ukrainy i Zachodu. NATO, wzmocnione obecnością Szwecji i Finlandii, stało się zdolne do obrony Litwy, Łotwy i Estonii. Ukraina ma największe siły konwencjonalne w Europie blisko współpracujące z NATO. Okazało się też, że Sojusz Północnoatlantycki potrafi skutecznie przeciwstawić się rosyjskiej armii, której cień wisiał nad Europą od czasów II wojny światowej. Ukończywszy 99 lat, Kissinger opublikował interesującą książkę „Leadership: Six Studies in World Strategy” (Przywództwo: sześć studiów na temat światowej strategii). Roberts stawia pytania dotyczące tej pracy. Wcześniej jednak porusza kwestie amerykańskiej polityki wobec Chin i Iranu, skłaniając Kissingera do podzielenia się swoimi nietuzinkowymi przemyśleniami. Niedawno minęła 50. rocznica pana tajnej wizyty w Chinach w lutym 1972 r. Od tego momentu jest pan głęboko zaangażowany w politykę wobec Chin. Jaką politykę wobec nich Zachód powinien prowadzić dzisiaj? Co pan czuł w związku z konfrontacyjną w stosunku do Chin polityką administracji Trumpa? – Wydaje się, że Stany Zjednoczone od czasów Trumpa prowadzą wobec Chin politykę opartą na myśleniu, że jeśli wokół tego kraju zbuduje się sieć sojuszy, przekona to Państwo Środka do zaakceptowania reguł gry wypracowanych na Zachodzie. Jednakże chińskie podejście do polityki różni się od europejskiego. Europejskie podejście zostało wypracowane przez stosunkowo małe kraje, które stale musiały mieć na uwadze wpływ otaczających je państw, co pociągało za sobą nieustanną korektę układu sił. Historia Chin na przestrzeni tysiącleci to historia kraju zdecydowanie dominującego w swoim regionie. Stworzyło to styl polityki zagranicznej, w którym wpływ wywiera się poprzez skalę swoich osiągnięć, powagę postępowania, wzmocnione tam, gdzie to konieczne, siłą militarną, ale przez nią niezdominowane. Długoterminowa polityka w odniesieniu do Chin musi zatem zawierać dwa elementy. Pierwszy – to dysponowanie dostateczną siłą, tak aby chińska potęga mogła być zrównoważona za każdym razem, gdy będzie chciała dominować. Drugi – to koncepcja, w ramach której Chiny są traktowane jak równe i jako uczestnik systemu. Nie sądzi pan, że administracja Bidena z sukcesem realizuje obecnie tę politykę? – Wydaje się, że próbuje ona zainicjować dialog. Ale zaczyna go zazwyczaj od oświadczenia na temat chińskich niegodziwości. Nacisk na kwestię Tajwanu prowadzić będzie do konfrontacji. Nie wiem, jaki będzie wynik dyskusji, które są prowadzone, ale myślę, że obecnie jesteśmy w nich zbyt skrępowani. Czy uważa pan, że administracja Bidena dobrze sobie radzi w związku z irańskimi rozmowami nuklearnymi? – Byłem pełen wątpliwości w odniesieniu do pierwotnego porozumienia nuklearnego [z Iranem – P.K.]. Sądziłem, że bardzo trudno będzie zweryfikować irańskie obietnice, a rozmowy mogą nieco spowolnić proces budowy bomby atomowej, ale jednocześnie uczynić tę budowę przesądzoną. (…) Nadal żywię obawy, które miałem od początku. (…) Tak naprawdę nie istnieje inne wyjście aniżeli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 42/2022

Kategorie: Świat