Przez ostatni miesiąc byłem w Ameryce. Oderwany od spraw krajowych nie oglądałem TVN 24 ani nie czytałem polskich gazet. Z konieczności zostało mi oglądanie CNN. Czym żyje Ameryka? Co pokazuje CNN? Przede wszystkim Ameryka żyje wojną z ISIS (jak tu się nazywa nowy kalifat powstały na części terytoriów Syrii i Iraku). Informacje o zbrodniach fanatyków ISIS, o walce z terroryzmem, o przygotowaniach amerykańskich do wojny, o montowaniu koalicji przeciw kalifatowi zajmują bez przesady połowę wszystkich programów informacyjnych. 11 września był okazją do wspominania ataku na World Trade Center. Sporo uwagi poświęca się walce z wirusem ebola.O Polsce w CNN przez cały czas mojego pobytu nie było ani słowa. Była tylko jednorazowa informacja o wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Fakt ten do tego stopnia nie był dla Amerykanów ważny, że nawet nikt tego nie komentował. Sytuacja na Ukrainie także nie wydaje się CNN, a więc i Ameryce, godna uwagi ani czasu antenowego. Nieporównanie więcej uwagi poświęcono temu, że zawodnik jednej z drużyn futbolowych, dwumetrowy i zdaje się ważący ponad 200 funtów czarnoskóry Amerykanin znokautował w windzie swoją żonę, a potem wywlókł nieprzytomną, ciągnąc twarzą po ziemi. Wszystko nagrały kamery monitoringu i CNN pokazywała to co godzinę. Wydarzenie komentowały działaczki zajmujące się zwalczaniem przemocy w rodzinie, omawiali prawnicy, działacze sportowi. Ci ostatni z uporem przez kilka dni powtarzali, że nie mogą sprawy komentować, bo… nie widzieli nagrania. Futbolistę jednak zawieszono, co wywołało reakcję znokautowanej żony, która ku zdumieniu mediów oświadczyła, że kocha męża nadzwyczajnie i ma pretensje do mediów, które tak brutalnie wkroczyły w ich życie rodzinne. Teraz dyskusja o nokaucie w windzie nabrała nowej dynamiki. Obok przeciwniczek przemocy w rodzinie pojawiły się w telewizji przeciwniczki ingerowania przez media w prywatność obywateli, nawet gdyby byli oni nokautującymi i nokautowanymi w windach. Zaatakowane przez znokautowaną żonę media brały teraz na niej odwet. Z całą pewnością ten konflikt interesował Amerykę o wiele bardziej niż konflikt na Ukrainie.Prezydent Obama w Tallinie wygłosił patetyczną mowę, jak to Ameryka w razie czego obroni swoich nadbałtyckich sojuszników. Przemówienie to z wielką powagą przyjęto nie tylko w krajach bałtyckich, ale również w Polsce. Wyraźnie sprawiło ono nam, a także Litwinom, Łotyszom i Estończykom ogromną przyjemność. Amerykańscy komentatorzy skwitowali je krótko, że Obama powiedział w Tallinie to, co chciano tam usłyszeć. W jednym z programów satyrycznych żartowano, że Obama zapewnił bezpieczeństwo krajom bałtyckim, ale był głęboko przekonany, że obok Litwy (Lithuania), Łotwy (Latvia) i Estonii (Estonia) jest jeszcze czwarte państwo bałtyckie… Activia, któremu też chciał zapewnić bezpieczeństwo. Okazało się jednak, że activia to jogurt.Hillary Clinton, być może już niedługo kandydatka na prezydenta Stanów Zjednoczonych, właśnie wydała książkę memuar, która natychmiast stała się bestsellerem: „Hard choices” (co można tłumaczyć jako „trudne wybory” lub „ciężkie decyzje”). Jest to zapis wydarzeń politycznych widzianych z perspektywy amerykańskiego polityka, od roku 2008 aż po ostatnie dni. Książka ma 635 stron. Opatrzona jest indeksem. Patrzę na hasło Poland. Nazwa ważnego, jak sądzą niektórzy nasi megalomani, sojusznika amerykańskiego i ważnego gracza na scenie europejskiej, wymieniona jest dwa razy. Pojawia się na stronach 241 i 566. Na pierwszej z tych stron Polsce poświęcono cztery linijki (Hillary Clinton wspomina swoją wizytę w Polsce w 2010 r.), na drugiej są dwa wyrazy. Autorka wymienia konsekwencje paktu OBWE (układu helsińskiego), do których zaliczyła jednym tchem upominających się o swe prawa człowieka „stoczniowców z »Solidarności« w Polsce, reformatorów na Węgrzech i demonstrantów w Pradze”. Porównywalnie z Polską też dwa razy wymieniona jest Papua-Nowa Gwinea (s. 568 i 569). Nawet Litwa wymieniona jest trzy razy, a dla przykładu Indie pojawiają się na stronach książki ok. 30 razy, Iran prawie 100 razy, Chiny grubo ponad 100 razy, tyle samo Rosja, niemal tyle samo razy wymieniana jest Turcja.Z polskich polityków Clinton wymienia tylko dwa razy nazwisko Sikorskiego (nawiasem mówiąc, przekręcając jego imię). Raz, wspominając swoją wizytę w Polsce, poświęca Sikorskiemu pół zdania, drugi raz wymienia jego nazwisko przy okazji mediacji europejskich ministrów
Tagi:
Jan Widacki









