Koniec partii wodza

Koniec partii wodza

Warszawa, 06.05.2019. Koalicja Obywatelska - debata z udzialem: Frans Timmermans, Wlodzimierz Cimoszewicz i Aleksander Kwasniewski; n/z Wlodzimierz Czarzasty,Image: 436441961, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Krzysztof Zuczkowski / Forum

Negocjacje z Morawieckim Czarzasty prowadził w tajemnicy przed zarządem partii. Pytaliśmy go, dlaczego. Odpowiedział, że nam nie ufał Eksperyment pod nazwą autorska partia Włodzimierza Czarzastego kończy się na naszych oczach. Niezależnie od tego, czy pokona on buntowników w partii, czy zostanie pokonany. Jego dorobek jako lidera nie pozostawia większych wątpliwości – 6-8% poparcia i partia w stanie wojny domowej, z gwiazdami typu Anna Maria Żukowska i Marcin Kulasek. Czy ktoś wierzy, że to jest zaczyn prawdziwej nowej lewicy? Że to ma jakąś przyszłość? Oto prawdziwa przyczyna buntu w SLD, który dotyczy dwóch podstawowych zagadnień: czyja partia i jaka partia. Czyja – a więc czy Czarzastego, czy jej członków i działaczy. Jaka – czy odzwierciedlająca poglądy działaczy i wyborców, czy będąca narzędziem w politycznych i biznesowych grach przewodniczącego. Proszę nie wzruszać ramionami, bo to, jaki kształt organizacyjny ma partia, i dla niej, i dla jej członków, i dla życia publicznego ma decydujące znaczenie. Partia, która jest prywatnym biznesem jej lidera, owszem, może czasami zaimponować organizacyjną sprawnością, karnością. Ale na tym jej zalety się kończą. Taka partia bardzo szybko umiera. Bo czym ma przyciągać ludzi i ich zatrzymać? Jak może wyglądać w niej życie ideowe? Jeżeli popatrzymy na dzisiejszą Nową Lewicę, widać przecież jak na dłoni, że wszystkie wady partii wodzowskiej ciągną ją w dół. Odchodzą lub są wyrzucani kolejni ludzie – bo sprzeciwili się szefowi. Nie ma dyskusji, nie są przyciągane nowe środowiska. Jeżeli partię reprezentują w mediach trzy-cztery osoby i robią to marnie, obumiera ona także w społecznej debacie. A jeżeli te trzy-cztery osoby, umówmy się, niezbyt wysokich lotów, decydują o jej polityce, mamy prawie stuprocentową gwarancję, że będą popełniane błędy. Spójrzmy zresztą na notowania Lewicy. Dwa lata temu weszła do Sejmu z wynikiem 12,56%. Dziś jej poparcie waha się w granicach 6-8%. Z czegoś to się bierze… Jeszcze bardziej kłopotliwy dla obecnych szefów jest inny sondaż, przeprowadzony wśród osób deklarujących, że mają poglądy lewicowe. Pytano je, z którym ugrupowaniem najmocniej się utożsamiają. I oto odpowiedzi: PO – 35%, Nowa Lewica – 20%, Ruch Hołowni – 20%. Jak to więc jest, że wyborcy o poglądach lewicowych nie utożsamiają się z Nową Lewicą? Czyja to wina? System partii wodza W dzisiejszych czasach partię wodzowską dość łatwo zbudować. Spójrzmy na statut Wiosny Roberta Biedronia. Gwarantuje on przewodniczącemu praktycznie nieograniczoną władzę. Lider Wiosny zwoływał posiedzenia zarządu i rady krajowej, ustalał porządek obrad, powoływał i odwoływał sekretarza generalnego oraz skarbnika, ustalał i zatwierdzał listy kandydatów w wyborach. A decyzje rady krajowej i zarządu zapadały na wniosek prezesa. Co ciekawe, rada krajowa składała się z członków zarządu i członków wybranych przez zgromadzenie ogólne (od trzech do 50). A zarząd krajowy? W jego skład wchodzi prezes i od dwóch do 20 członków. Ich liczbę określała rada krajowa na wniosek prezesa. Taką też partią stawała się Nowa Lewica. W jej statucie zapisano, że po kongresie zjednoczeniowym (wyznaczonym na 9 października) kierować nią będzie dwóch współprzewodniczących, jeden z frakcji Wiosny, drugi z Nowej Lewicy. Podobny parytet ma być zachowany w pozostałych ciałach kierowniczych. Przy czym współprzewodniczący mają być wybierani głosami obu frakcji. Wszystko zresztą opisane jest w załgany sposób. Bo art. 3 statutu NL stanowi: „W partii działają frakcje. Frakcje odzwierciedlają różne poglądy członków partii”. A w realu frakcje mogą być tylko dwie. Bo tak ustalili Biedroń z Czarzastym. I wystarczy mieć głosy jednej frakcji plus niewielki procent głosów drugiej, by przegłosować wszystko, co się chce. Zwróćmy uwagę – zjednoczenie Wiosny i Nowej Lewicy to zjednoczenie dwóch zupełnie różnych liczbowo organizacji. Ile razy dawny SLD jest większy od Wiosny? Pięć? Dziesięć? Są też miejsca, gdzie struktur partii Biedronia nie ma wcale. Mimo to zjednoczenie ma być na zasadach 1:1. Dlaczego tak? Wyobraźmy sobie, że kierownictwo Nowej Lewicy w miejscowości X liczyło ośmiu członków, z czego trzech było ludźmi, na których stawiał przewodniczący partii, a pięciu – jego przeciwnikami. Ponieważ zjednoczenie ma się odbyć 1:1, do kierownictwa nowej partii trafi czterech ludzi z kierownictwa starej. Których?

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 30/2021

Kategorie: Kraj