Maskarada na wybory

Maskarada na wybory

Do zmian w rządzie mam dokładnie taki sam stosunek, jaki PiS ma do konstytucji, państwa prawa i historii Polski w latach 1945-1989. Bo czy można mieć jakieś złudzenia co do prawdziwych intencji ludzi, którzy tak kłamią, a kłamstwa ubierają w patriotyczne szaty? Nazwali się biało-czerwoną drużyną. Każde słowo jest tu szyderstwem z Polaków. Zagarnęli dla siebie barwy narodowe. Ile trzeba tupetu, by nieudaczników awansowanych palcem prezesa namaścić na drużynę całego narodu! Ilu Polaków zostało przez PiS wyeliminowanych i pozbawionych jakiegokolwiek wpływu na sprawy państwa? A już kompletnym odlotem jest nazywanie tej sklejanki politycznej drużyną. Gdyby Nawałka miał zespół składający się z takich zawodników, jakich ma PiS, niczego by nie osiągnął. Bo co może zrobić trener z ludźmi, którzy nie tylko się nie cierpią, ale w dodatku najchętniej by się pozabijali? Tak opisują sytuację w obozie prawicy ich media. Gazety powiązane z rozmaitymi frakcjami i grupami interesów. Ponury jest ten obraz. Jeszcze bardziej przygnębiający jest zaś los spółek skarbu państwa, dojonych na skalę, jakiej dotychczas nie było. Pod szyldem biało-czerwonej drużyny dziarsko maszerują po kraju tysiące pisiewiczów, którzy gdyby nie matka partia, nigdy by nie trafili na te posady. Uśmiałem się, słysząc wielokrotnie wypowiadane słowa, że w PiS nikt nie jest przyspawany do stanowisk. Tak bardzo są nieprzyspawani, że każdy zwalniany musi dalej krążyć w orbicie władzy. Ekipa Kaczyńskiego jest już jak ogromny balon. Nigdy nie było tak rozdętego rządu. Kaczyński ma zaufanych ludzi w rządzie, a i Morawieckiemu pozwolono zatrudnić paru własnych. Zaufani na zaufanych. To też pokazuje, jak bardzo w tej ekipie ludzie sobie ufają. Dla Kaczyńskiego sposobem uprawiania polityki jest maskarada. W zależności od etapu wyciąga potrzebne mu typy osobowości. Teraz uznał, że trzeba wyciszyć największe emocje i biczowników zastąpić jałmużnikami. Chowa więc, na jakiś czas, tych najmniej popularnych. Co oznacza, że przebiera się na wybory. Samorządowe na jesieni? A może, jak uważa Marek Borowski, bardzo przyśpieszone parlamentarne? Nie lekceważyłbym tego wariantu. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2018, 2018

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański